- Masz dbać o to żeby mi było dobrze, mówiłam. Życzę powodzenia bo nikomu się jeszcze to nie udało. - skończyłeś zapinać stanik. Odeszła na kilka kroków i założyła resztę rzeczy. Podeszła do biurka, otworzyła szufladę i wyciągnęła coś stamtąd. Nie zauważyłeś co to było.
- Chodźmy więc. Chyba, że wolisz zostać i posprzątać cały statek.
Offline
-Wybieram tą pierwszą opcję - powiedziałem, po czym poszedłem za nią, choć nie miałem na to zbytniej ochoty.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Wyszliście z kajuty na pokład statku. W twarz uderzyły Cię promienie słońca, musiałeś zmrużyć oczy by zobaczyć cokolwiek. Dostrzegłeś jakąś wyspę, była znacznie większa od tej, na której mieszkałeś całe życie. Statek zatrzymał się, no właśnie... statek, nawet zapomniałeś, że się na nim znajdujesz. Całkowicie zapomniałeś o kołysaniu, lub po prostu przyzwyczaiłeś się do tego. Wreszcie, po sam nawet nie wiesz jakim czasie zobaczyłeś niebo, poczułeś wiatr na swojej skórze, ciepłe promienie słońca, które delikatnie muskały twoją skórę na przemian z wiatrem. Pogoda była idealna. Woda nieskazitelnie czysta. Wszystko wydawało się w jak największym porządku, do czas... dotknąłeś swoją szyję. Obroża. Meh, to jednak prawda. Choć czy jest aż tak źle? Rozumiem, mogłoby być lepiej, ale zawsze mogłeś trafić na jakiegoś obleśnego, grubego starucha, prawda? A tu taka ładna, zgrabna, cycata pani kapitan, źle nie jest. (wiem, rozpieszczam Cię xD) Ale dobra, nadeszła pora by zejść na ląd. Na statku zostało tylko kilka osób, których celem było jak się można było domyśleć, bronienie statku. *aplauz*
Na plaży piasek był ciepły, aż chciałeś położyć się i zostać tu na zawsze, z dala od rzeczywistości i jakichkolwiek problemów. Zatracając się w marzeniach i wpatrując się w niebo zapomniałeś, że nie jesteś tu sam.
- Dalej, do cholery a ty co odpierdalasz? Nie mamy całego dnia! - krzyknęła Aisha zdzieliła Cię z pięści w twarz. Wróciłeś myślami do ciała i ruszyłeś za swoją panią. Dobra, ale co tak właściwie robicie na tej wyspie?
Offline
-Co my właściwie robimy na tej wyspie ? - zapytałem się pani kapitan, cały czas masując twarz bolącą od uderzenia. Chyba nigdy nie skończy się te molestowanie (:c). Jeszcze kiedyś się odegram - pomyślałem sobie w duchu i uderzyłem się pięścią w klatkę piersiową na znak obietnicy.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Kapitan spojrzała na Ciebie i zmierzyła wzrokiem. Obróciła głowę z powrotem i zaczęła mówić.
- ... chce mieć jedną rzecz. A na tej wyspie jest osoba, która posiada ten przedmiot. - powiedziała od niechcenia. Zaczęła się macać (;D), prawdopodobnie w poszukiwaniu czegoś. Chyba to znalazła. - Trzymaj. - rzuciła Ci jakiś przedmiot. Był to dość długi, bogato zdobiony sztylet. - Może się przydać. Umiesz się tym posługiwać ogarku? - spytała nie obracając się w twoją stronę. Co prawda nie była to katana, ale ostre narzędzie zawsze może się przydać. Obejrzałeś się do tyłu, szedłeś prawie na samym początku, zaraz za panią Kapitan. Za wami szła cała reszta załogi. Liczyła ona na oko jakieś 50 osób. Nie było wśród nich nikogo wyjątkowego, sami przeciętni piraci. Za nikogo nie była wyznaczona szczególnie duża nagroda. Na samym końcu kilku mięśniaków ciągnęło jakieś dwa wozy. Ciężkie stalowe skrzynie pozostawiały za sobą głębokie ślady po kołach. Ciekawe. Wkraczacie do dżungli.
Offline
-Ta-tak, umiem. - odpowiedziałem na jej pytanie - A czego, lub kogo konkretnie szukamy ? - dodałem po chwili. - Muszę w końcu wiedzieć, jeśli mam się na coś przydać - kontynuowałem. W międzyczasie dokładnie przyjrzałem się otrzymanemu sztyletowi i sprawdziłem jego ostrość na czubku palca.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
- Pirat, Zbigniew. Zwany handlarzem. - odpowiedziała po chwili. - Jeśli coś mu się nie spodoba to może próbować nas się pozbyć. A nie mam ochoty Cię chronić. - nastała cisza. Słyszałeś tylko rozmowy piratów idących z tyłu. Kilku śpiewało jakąś piracką balladę. Co do sztyletu, był ostrym nawet bardzo.
Wszędzie wokół dostrzegałeś jakieś zwierzęta. Z czasem było ich coraz mniej i zaczynały się jakieś zabudowania. Doszliście do małej polanki. Było tam sporo złota i prawie tyle samo piratów. Jeden z nich, niebiesko włosy siedział na wielkiej, wzmocnionej skrzyni.
- Witamy, Aishę z East Blue. Mistrzynię chowańców! - powitał kobietę pirat bawiący się monetą na skrzyni.
- Zbigniew. - odpowiedziała krótko na jego przywitanie. Atmosfera była raczej napięta.
Offline
Przyglądałem się z przerażeniem na Zbigniewa, który bawił się monetą. Już samo jego imię mogło budzić szacunek u piratów, a co dopiero u takiego młokosa jak Ja. Atmosfera tej wymiany zdań nie była przyjemna. Kto wie, czy zaraz się nie zaczną zabijać. Musiałem więc przygotować się na najgorsze.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
- Co do naszej rozmowy to muszę się niestety wycofać. Znalazłem innego klienta, który płaci dwa razy więcej. Oczywiście wasze przybycie nie przyszło na marne. Zbigniew wam zapłaci! Chłopaki! - krzyknął Zbigniew wyrzucając monetę w powietrze, wyciągnął broń palną i wystrzelił kiedy moneta spadała na wysokości lufy. Jeden z waszych padł. Po tym strzale zostaliście otoczeni. Było ich około dwa razy tyle co was, słodko :3
- Kurwa. - przeklęła pod nosem Aisha. Byłeś na tyle blisko, że to słyszałeś. Wszyscy wyciągnęli broń, zaczęło się. Ty jak na razie stałeś i nie bardzo wiedziałeś co masz zrobić. Opcji było kilka. Mogłeś skorzystać z zamieszania i uciec, zaatakować, poczekać na atak przeciwników i bronić się tylko w ostateczności lub po prostu zaatakować Zbigniewa, który cały czas siedział w tym samym miejscu. Straciłeś z oczu panią Kapitan.
Offline
Uciec raczej nie miałem szans, a nie chciało mi się walczyć z innymi w tym zamieszaniu. No, a jeśli uda mi się pokonać Zbigniewa, to może będę miał trochę luźniej u pani kapitan. Zdecydowałem się więc zajść go od tyłu wykorzystując kurz, który powstał podczas walki dwóch grup piratów. Kiedy będę już blisko niego wystarczy, że poderżnę mu gardło i po kłopocie.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Udało Ci się podkraść wystarczająco blisko, a przynajmniej tak myślałeś. Kiedy miałeś już mu poderżnąć gardło Zbigniew zatrzymał toją ręką.
- Niezła próba, ale tak łatwo nie pozbędziesz się Zbigniewa. - niebiesko włosy uderzył Cię kilka razy z rączki od pistoletu po czym odkopnął na stertę złota. Twój sztylet wypadł Ci z ręki i zniknął w stosie świecidełek. Mężczyzna zaczął iść w stronę walk.
- Aisha, idę po Ciebie skarbie!
Offline
-Niech to szlak ! - wykrzyknąłem. Chwyciłem garść monet i zacząłem rzucać nimi jak najmocniej w Zbigniewa by zwrócić jego uwagę. Kiedy nie miałem już "naboi" zacząłem szukać sztyletu, który jest gdzieś w tej kupce złota.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Szukałeś, bezskutecznie. Nie było po nim żadnego śladu. Wszędzie tylko złoto, jakieś kamienie szlachetne ale nigdzie nie było tego czego potrzebowałeś akurat w tym momencie, broni. Zbigniew był coraz bliżej i bliżej. Czułeś jego złowrogą aurę, która Cię powoli przygniatała. Zapewne była to mroczna postać. Czułeś presję, ręce pociły Ci się coraz bardziej. Na złoto padł cień. Ktoś stał już za tobą. To był sam wiesz kto... Zbigniew.
- Ty mały... - przydusił Cię nogą do złota. - Rzucasz mnie MOIM złotem? Kto Ci go pozwolił go w ogóle dotykać? Umrzesz za 3...2... - przyduszony do ziemi dostrzegłeś końcówkę rękojeści. Wyciągnąłeś rękę, niestety, jest za daleko.
Offline
-Sam mnie rzuciłeś na to złoto ! - chwyciłem garść złota i rzuciłem go nim w twarz w nadziei, że straci koncentrację i uda mi się jakoś wyswobodzić z pod jego nogi.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline