Sytuacja nawet z pomocą pichu nadal wyglądała nie za różowo. Zarówno elektryczna mysz jak i sama Chikorita były bardzo podatne na ogniste ataki przeciwnika. Jedyną myślą podnoszącą na duchu mogła być świadomość że na pewno nie ty jedna usłyszałaś ów wybuch i w każdej chwili może tu przybyć policja. Tagże twoje pokemony zdawały się mieć spory zapał do walki.
- Chiko - wołała raz po raz twoja trawiasta partnerka wystrzeliwując w kierunku Houndour'a ostre liście wprawdzie te nawet trafiając nie robiły zbytniego wrażenia na psie ale pomagały zyskać na czasie. Niestety i jej w końcu mimo starannych uników czekało zderzenie z potężnym miotaczem płomieni.
H: 95
CH: 65 + podpalenie
Z kolej pichu mało co interesował się samym zejściem a tym co się dzieje z samym kamieniem i ciągnąc za twoją nogawkę usilnie próbował zwrócić na siebie twoją uwagę. Wkrótce miałaś poznać powód tego zachowania. Walkę bowiem przerwał potężny wybuch dochodzący z krateru jeszcze potężniejszy niż poprzednia eksplozja a zaraz po niej w stronę nieba wystrzelił ogromny snop ognia. Nie mogłaś się oprzeć wrażeniu że wśród szalejących płomieni dostrzegłaś czyjeś oczy.
- Zaczyna się - powiedział jeden z Rocket'ów i z resztą grupy podszedł bliżej krateru.
Szczęściem w nieszczęściu zaraz po tym do twoich uszu dobiegł dźwięk syren radiowozów oicer Jenny co oznaczało że są niedaleko.
Offline
Nerwowo, spoglądała na rozwój walki, nie dość, że nie miała zbytnich szans, to Pichu ciągle skutecznie zawracał jej głowę czymś innym. Rzuciła, mu karcące spojrzenie, a kiedy jej starter zaczął się palić, jej serce zamarło na chwilę. Na całe szczęście - a może i nie, usłyszała wybuch, który spowodował zakończenie się walki. Szybko podbiegła do Chikority, aby ugasić jej żarzący się liść. Pospiesznie też złapała elektryczną mysz, aby przypadkowo nie zachciało jej się podejść do ognia.
Nie miała zielonego pojęcia, czy ma się przybliżyć, czy uciec jak najdalej z tego miejsca. Rozejrzała się zdezorientowana, ale nie ruszyła się z miejsca, ani na moment. Na swoich kolanach trzymała Chikoritę, a ręką przytrzymywała Pichu.
- Świetnie się spisałaś, Mała. Doskonale wiedziałyśmy, że się to nam nie uda... Musimy sobie znaleźć następnym razem, kogoś na naszym poziomie.
Pogłaskała delikatnie trawiaste stworzenie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Nie mogła oderwać swoich niebieskich tęczówek od płomieni które wydobywały się z krateru. Na całe szczęście słyszała już z dala wycie syren radiowozu.
Offline