Chimchar's Story New history
Prolog
Dolina pokemonów-jest to piękne miejsce z bujną roślinnością Nietknięte przez człowieka. Znajduje się ono w Regionie Sinnoh, na południu. Panuje tu spokój. Wszyscy się znają i w większości są przyjaźnie nastawieni. Istnieją Jednak grupy, które chciałyby przejąć dolinę tylko dla siebie, chciałyby nią rządzić i zmienić według własnych upodobań. Jednymi z najgorszych grup są grupy „Char” , „Soul Team” nazywani też „Soulesami” i grupa „Aqua group”. Grupa Char składa się z Przywódcy Charmeleona i 10 Charmanderów, to „młodzikom”, a dokładniej ich ilości grupa zawdzięcza swoją wielkość. Soul Team to Spiritomb, Duskull i Misdreavus pod przewodnictwem Gengara. Aqa Group To Wartortle, Croconow, Marshtomp i Empoleon; mają także pseudo członka, jest nim Squirtle-brat Wortortle’a.
Tyle z opisu grup. CS (Chimchar Story) opowiada o młodej Chimchar o imieniu Ajana, która wyrusza w podróż z powodu… a tego dowiecie się z dalszej części.
Zapraszam
Cz. 1 Poznajmy się!
To był zwykły dzień. Prawie zwykły. Tego dnia w życiu pewnej młodej Chimchar miała zajść wielka zmiana. Ale zacznijmy od początku. Tego jak każdego innego ranka Ajana zastała wysłana po owoce. Poszła razem z najlepszym przyjacielem-Mizem. Przyjaźnili się od dzieciństwa. Miz był Charmanderem.
Zbierając tak owoce doszli aż do wzgórza w lesie. Ajana już zerwała bardzo dorodny owoc gdy nagle stoczył się z górki. Zaczęła go gonić zostawiając wszystkie inne pod opieką Miza. Biedgnie więc tak z góry za owocem odbijającym się co chwila od jakiegoś drzewa. W końcu i dziewczyna potknęła się i resztę drogi przejechała na brzuchu.. Owoc dotarł na dół pierwszy. Ajana chwilę później dotarła na metę. Ścigany był już na wyciągnięcie łapy, już by go miała gdyby nie to że podniósł go ktoś inny. Ajana z gniewem uniosła wzrok. Zobaczyła nad sobą trochę znajomego Charmandera. Widziała go już kilka razy bo nie dawno zamieszkał w dolinie.
- Hej-odezwał się-To twoje?
- Tak!-zawołała wyrywając chłopakowi owoc-i namęczyłam się by go zdobyć.
- Ok, ok. bez nerwów. Jestem Janas!
- Ajana-odparła beznamiętnym głosem otrzepując się.
- Koleżanka widzę małomówna-skomentował.
Ajana nie zdążyła odpowiedzieć gdyż dał się słyszeć znajomy jej głos.
- Z drogi śledzie!-wołał Miz tracąc równowagę zbiegając z górki. W końcu fiknął koziołka i uderzył w ziemię głową.
- Twarde lądowanie, co?-zapytał od razy Janas.
- Dokładnie-odparł Miz pocierając głowę-będzie guz.
- Co ty wyprawiasz?!-zapytała Ajana nie ukrywając rozbawienia.
-Sam nie wiem. Postanowiłem za tobą pójść i cóż, sama widziałaś.
- Znasz go?-Wtrącił Janas
- Tak, to Miz mój przyjaciel od dziecka.
- A ten tu to kto?-zapytał Miz dopiero teraz zwracając większą uwagę na Janasa.
- A to jest Janas, złodziej owoców.
- Miło poznać-wymruczał ironicznie Miz.
- Dobra, dobra. Miz dawaj owoce i idziemy, znam stąd skrót do domu-powiedziała Ajana. W tym momencie Miz zrobił przerażoną minę. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że zostawił tam owoce bez opieki. Całe ich zbiory mogły zostać ukradzione. Wszyscy szybko popędzili na górę. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Wszyscy razem udali się w stronę domu niosąc swoje zbiory ze sobą.
Jednak tym razem dolina nie wyglądała tak jak zawsze. Była opanowana przez grupę Char. Wszędzie były Charmandery, nawet przy Ajanie (Miz i Janas) oraz ich przywódca Charmeleon. Teraz dolina nie miała szans. Ich dom PŁONIE. Szybko też zwrócili na siebie uwagę Charmeleona. Podszedł do trójki przyjaciół. Mimo lęku wszyscy mieli pewne siebie miny, chcieli walczyć choć wiedzieli że nie mają szans, jest ich mniej.
- Witam, witam-powiedział pogardliwie-widzę że uciekinierzy wrócili na rzeź.
- Nie ujdzie ci to na sucho!-zawołała Ajana.
- Już mi uszło. Ale co ja tu widzę… dwa Charmandery. Nie chcielibyście zasilić naszej armii?
- Aż tak porąbani jak wy nie jesteśmy, a przynajmniej ja bo kolega może trochę-odparł Janas z pewnym siebie, chytrym uśmieszkiem.
- Właśnie… EJ!-zakrzyknął Miz, który dopiero po chwili zrozumiał złośliwy żart kolegi.
- Widzę, że nadal macie humorki? Oszczędzę was! Jeżeli teraz odejdziecie nikt się nie dowie.-zaproponował Charmeleon.
- Odejdziemy jeśli wy odejdziecie-odpowiedziała twardo Ajana.
- W takim razie zobaczcie co bym wam zrobił gdybym dowiedział się od kogoś, że wypuścił trójkę bahorów. Na nich!-zawołał, a na komendę wszystkie Charmandery zaczęły atakować. Ajana, Miz i Janas walczyli dzielnie, ale tak już wyszło że z powodu przewagi liczebnej wrogów powoli przesuwali się do tyłu. W końcu po dłuższej chwili walki dotarli do rzeki. Byli już wtedy bardzo słabi. Charmandery-prawie tak samo zmęczone-otpczyły ich i przywarły do brzegu. A różnica wysokości pomiędzy poziomem rzeki a lądy wynosiła około 2 metry. Ajana, Janas i Miz może dali by radę się obronić gdyby nie to, że ciężar okazał się za durzy i ziemia , na której stali runęła do wody. Charmandery dały radę się uratować, lecz nasze trio stało za blisko brzegu. Wpadli do rzeki.
CDN.
Cz. 2 Nowi przyjaciele, nowi wrogowie.
Kawał ziemi z naszymi bohaterami runął do rzeki. Oni zaś jeszcze przez jakiś czas walczyli z nurtem by jakoś dopłynąć do brzegu. Jednak nurt w tym miejscu był Silnu. Po chwili wszyscy poszli pod wodę. Ajanę nurt pociągną najbardziej w przód. Wyciągnęła rękę by nie oddalić się od przyjaciół, ale uderzyła w coś głową i straciła przytomność.
Kiedy Ajana się ocknęła zobaczyła, że jest… w sumie nie wiedziała gdzie. Obok niej leżeli jej przyjaciele-Janas i Miz. Wtedy dotarło do niej, że rzeka mogła zgasić ich płomienia a wtedy... aż strach myśleć. Przyczołgała się do nich by sprawdzić czy ich płomienie płoną. Na szczęście tak, wszystko w porządku. Ajana odetchnęła z ulgą i uderzyła znów głową o ziemię. Tak bardzo chciało jej się spać, że zapomniała o wszystkich rzeczach, które powinna zrobić. Zasnęła.
…
Kiedy już się obudziła była wtulona w Janasa. Dopiero po chwili się zorientowała. Była tak zaskoczona, że swoim krzykiem obudziła kolegów. Obaj zerwali się na równe nogi.
- Co się dzieje? - zapytał Miz gdy zobaczył, że raczej nic im nie zagraża.
Ajana miała kłopot. Powiedzieć co się stało czy wymyślić wymówkę? Wymówka, to jest lepszy pomysł.
- Ja słyszałam, że tak ktoś chodzi – powiedziała trochę niepewnie. Chłopcy od razu wyjrzeli przez niewielki otwór. W sumie pomieszczenie, w którym siedzieli też było nie wielkie. Gdy wyszli miejsce, w którym się znajdowali okazało się dziuplą w pniu drzewa. Było tu więcej takich drzew. Ajana naliczyła 5, Janas spostrzegł 6, a Miz skupił się na czymś innym. On dostrzegł wychodzącą z jednej z dziupli Torchik. Ajana i Janas byli tak zajęci liczeniem drzew z dziuplami, że nie zauważyli kiedy znikł Miz. Dopiero po chwili spostrzegli, że poszedł pogadać z nową koleżanką. Podeszli do nich.
- Cześć, widzę że poznałaś już Miza. Ja jestem Ajana, a to jest Janas.
- Cześć. Tak poznałam. Ja jestem Kiara. Cieszę się, że nic wam nie jest - powiedziała dziewczyna.
- Zaraz, skąd wiesz, że mieliśmy wypadek? – zainteresował się Janas
- Znalazłam was nieprzytomnych na brzegu rzeki. Razem z moim przyjacielem przetransportowaliśmy was tu. - wyjaśniła.
- Jakim przyjacielem? – zapytał od razu Miz.
- Sami się przekonacie. Powinien być w swojej dziupli. – odparła i poszła szukać znajomego.
Po chwili dały się słyszeć głosy „Ał, czego chcesz?!” „Zbieraj się, goście o ciebie pytają!”. Ajana, Janas i Miz wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Po chwili z dziupli wyłonił się Shinx. Miz zmierzył go krótkim spojrzeniem. W duchu odetchnął z ulgą, że to Shinx.
- To jest mój przyjaciel Daniel – powiedziała Kiara – Daniel, to Miz, Ajana i Janas.
- Cześć! – zawołała jednocześnie cała trójka przyjaciół.
- Dobrze, że nic wam nie jest. Kiara cały czas zaglądała do waszej dziupli. – powiedział spoglądając na koleżankę.
- To on wciąż zaglądał – wyjaśniła Kiara.
Na tego typu rozmowach i żartach minęło im całe popołudnie. Pod wieczór kiedy słońce powoli zachodziło nasza piątka usłyszała jakieś głosy.
- A właściwie Miz to po co my tu przyszliśmy? - zapytał jeden głos.
- Gamoniu, ile razy ci powtarzać że musimy sprawdzić czy te gnojki żyją! – odpowiedział mu żeński głos.
- A co jak nie żyją, albo jak ich nie znajdziemy? – zapytał trzeci głos.
- Jeśli nie żyją szef znajdzie kogoś innego. Jeśli my ich nie znajdziemy sami kiedyś się znajdą. O to się nie martwmy Hal. – wyjaśniła dziewczyna. Cała piątka w ciszy przysłuchiwała się rozmowie. Na szczęście ominęli ich. Co prawda mieli przewagę liczebną, ale wcale nie mieli ochoty na walkę. Troje nieprzyjaciół przechodziło tak blisko, że przez drzewa udało się zobaczyć kto to. Byli to Misdreavus, Duskull i Gastly – członkowie Teamu Soul!
CDN.
Cz. 3 Pierwsze spotkanie
Ajana, Miz, Janas, Kiara i Daniel siedzieli cicho na pniu przewalonego drzewa wyczekując aż duchy sobie pójdą. No i w końcu-przeszli. Ale o czym mówili? Kogo szukali i po co? Co prawda nikt z piątki nie miał ochoty na spotkanie z Teamem Soul bo wiadomo, duchy to duchy, ale z drugiej strony każdy był zaciekawiony rozmowami. Jednak nie ma po co rozmyślać. Przecież i tak nikt nic nie wymyśli. Mimo wszystko panowała cisza, nikt nie wiedział co powiedzieć. Nagle ciszę przerwało burczenie w brzuchu Ajany. Wszyscy spojrzeli na poke-małpkę.
- Co? Nic nie jadłam! - wytłumaczyła się dziewczyna. Miz i Janas spuścili wzrok. Im też nie dane było zjeść śniadanie, a już kilka godzin temu powinni zjeść obiad. Cóż trzeba coś nazbierać bo zapasy Kiary chyba się buntują i przestały się myć-śmierdzą.
- No, to kto idzie po jedzenie? – zapytał Janas ziewając. Cztery ręce wskazujące na niego mówiły same za siebie-trzeba zrobić losowanie! Długi patyk połamano na 5 części. Dwie osoby, które wylosują najkrótsze kawałki patyka idą zbierać. Daniel wylosował najdłuższy kawałek, Ajana prawie tak samo długi. Patyk, a właściwie patyczek Kiary był bezapelacyjnie najkrótszy. Po chwili namysłu okazało się, że to Miz musi iść z Kiarą. Chyba jednak jakos to przeżyją. Poszli. Ajana, Janas i Daniel spojrzeli na siebie pytająca. Wszyscy chcieli wiedzieć co inny chcą robić, ale inni nie rozumieli, że pozostali chcą się tego dowiedzieć od nich. W końcu Ajana przeciągnęła się i ziewnęła.
- No chłopaki, ja się chyba zdrzemną. Róbcie co tam chcecie tylko się nie ruszajcie – powiedziała wchodząc do dziupli, którą już zdążyła uznać za swoją. Kiedy już chłopcy poczuli się bezpieczni Daniel spojrzał na Janasa jak na kogoś kto przeżył huragan bez schronienia.
- Trochę dziwna– skomentował zachowanie Ajany.
- Nie taka zła – Odparł Janas ciągle wpatrując się z wyjście z dziupli.
- Halo, gościu. Mówimy o Ajanie a nie o królowej śniegu. Ona nie może być „nie taka zła”.
- Nie znasz jej – Powiedział kręcąc głową. Daniel zmarszczył brwi i przyjrzał się dokładniej Janasowi. Stał i z lekkim uśmieszkiem wpatrywał się w dziuplę. Wyglądał jak detektyw, który po kilku tygodniach w końcu wpadł na to jak rozwiązać zagadkę.
- Co to za spojrzenie? – zapytał chytrze się uśmiechając Daniel.
- Co?! Jakie spojrzenie? Że niby ja coś ukrywam? Ja wcale nikogo nie zabiłem! - Zawołał Janas wytrącony nagle z zamyślenia.
- Stary wyluzuj, ja tylko pytam czemu się tam tak patrzysz. Coś nie tak?- zapytał Daniel z wymuszoną powagą. Miał jednak ochotę zacząć żartować z kolegi i jego reakcji.
- Nie, nic się nie stało – powiedział trochę naburmuszony i już miał się zaszyć w jakiejś losowej dziupli kiedy nagle rozległ się głośny, szyderczy śmiech. Chłopcy popatrzyli na siebie porozumiewawczo. W tym samym też momencie z dziupli wyłoniła się Ajana. Jak widać jeszcze nie spała. Cała trójka pobiegła zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że to trójka duchów dręczyła jakiegoś Gible’a.
- Mam plan, Każdy z nas zaatakuje jednego z nich, przy czym trzeci obejdzie ich i zaatakuje od strony Gible’a. Wtedy on nam pomorze i wszyytko Pojdzie jak po maśle. Rozumiecie? –wyjaśniła Ajana szeptem.
- Jasne - odparł Janas
- A ty Daniel? Daniel… Daniel? – nagle okazało się że Shinx gdzieś zniknął.
- Damy radę, może pomorze nam z tym trzecim. –pocieszył Ajanę Janas.
- Racja, do dzieła. – powiedziała i wyskoczyła z kryjówki. Ajana zaatakowała żarem Misdreavus, a Janas Duskulla. Zaskoczone duchy aż upadły na ziemię, ale zaraz się się podnieśli. Janas i Ajana razem zaatakowali Duskulla miotaczem płomieni i już mieli zrobić to samo Misdreavus, ale przerwał im pewien głos.
- Bu! – zawołał duch za nimi. Zaciekawione pokemony odwróciły się. Zostały zaatakowane przez Gastlyego trującym gazem. Gaz szczypał w oczy i w gardło. Ajana i Janas zacisnęli oczy i zaczęli kaszleć.
- Dobrze Hal! – pochwaliła Misdreavus. – a teraz ich wykończmy wszystkie trzy duchy szykowały się do ataku kulą cienia.
- Hej, hej! – zawołał nagle Daniel, który z nikąd pojawił się przy Gible’u. On zaatakował Misdreavus iskrą, a Gible zaatakował Duskulla gryzieniem. To jednak nie zniechęciło duchów. Zwłaszcza, że jednego gdzieś wcięło. Daniel i kolega instynktownie się odwrócili. Bingo, Gastly nazywany Halem był właśnie tam. Gible zdążył go ugryźć zanim cokolwiek zrobił. Misdreavus nie była zadowolona i postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce. Ona i Duskull pojawili się za naszymi bohaterami otaczając ich. Wrogów jest więcej-Daniel i Gible nie mają szans. Wtem duchy szykujące się do ataku zostały przysmażone podwójnym żarem. To Miz i Kiara zobaczyli, że Team Soul coś knuje i od razu się zjawili. Co ciekawsze w pułapce byli akurat ich znajomi.
- Miz, Kiara! – zawołał uradowany Daniel.
- Oh, wzruszające. Ale czy możemy kontynuować? – syknęła Misdreavus. Dopiero po chwili spostrzegła cztery waleczne spojrzenia. – Odwrót – szepnęła do kolegów. Duskull był zmęczony, ona też. A na dodatek pojawiło się dwóch zdrowych przeciwników. To było jedyne wyjście.
- W samą porę! – zawołał Daniel podbiegając do przyjaciół.
- Racja, macie szczęście – powiedział dumnie Miz.
- Co wy tu robiliście? –zapytała Kiara – to było niebezpieczne!
- Wiem, ale…-Daniel nie dokończył.
- Wybaczcie, że przerywam, ale oni tu mają tak leżeć czy coś z nimi zrobicie?- zapytał Gible stojący nad leżącymi Ajaną i Janasem.
- Ajana! – zawołał przestraszony Miz podbiegając do przyjaciółki. – Co jej się stało?
- Nawdychali się trującego gazu –wyjaśnił Daniel.
- O nie, trzeba ich stąd zabrać, szybko! – zawołała Kiara. Wszyscy się z nią zgodzili. Chłopcy zanieśli zatrutych do obozu, a Kiara niosła owoce. Możliwe, że znajdzie się tam coś co im pomoże. Kiedy już doszli, położyli ich w najlepszej dziupli i dali im losowe owoce. Na pewno nie pogorszą sytuacji, a może poprawią. Teraz nie mogli zrobić nic więcej. Wyszli wszyscy poza Mizem. Usiedli na powalonym drzewie i zaczęli jeść nazbierane owoce.
- To jak się nazywasz? – zapytał Daniel jedząc jabłko.
- Rafael – odparł Gible.
- Ładnie, ale ja mam fajniejsze imię – powiedziała Kiara puszczając oczko.
- Chyba w snach! – roześmiał się Rafael.
Tym czasem Miz ciągle siedział przy przyjaciółce zły na Daniela, że do tego dopuścił, na siebie, że nie przyszedł wcześniej i na wszystko inne też.
CDN
Cz. 4 Akcja ratunkowa
Ranek
Wydaje się, że owoc podany Ajanie poskutkował bo obudziła się. Tego ranka wstała pierwsza. Najbardziej zadziwiające dla niej było, że Miz śpi obok. Jak widać czuwał całą noc. Drugie co zobaczyła to Janas. Nie zdziwiło jej to, bo dokładnie pamiętała co się stało. Wygląda na to, że dali mu coś innego bo nie wrócił do zdrowia. Wyglądał, jakby wciąż cierpiał. Ajanie zrobiło się go żal. Wstała jak najciszej by nie obudzić Miza. Postanowiła poszukać jagód, które mogłyby pomóc Janasowi. Chcąc sprawdzić zapasy niechcący obudziła Kiarę.
- To tylko sen, Przecież to nie możliwe bym już wstała – wyszeptała zakłopotana Ajana. Półprzytomna Kiara nie zauważyła drobnego kłamstewka, mruknęła coś pod nosem, przewróciła się na drugi bok i zasnęła. Ajana odetchnęła z ulgą. Zajrzała do dziupli, w której był spichlerz. Było tam kilka niebieskich, czerwonych i fioletowych owoców, oraz jabłka. Patrząc na owoce uświadomiła sobie, że nie wie jakie jagody mogą pomóc. Niestety, niezbędna jest pomoc kogoś kto widział jaki owoc dostała. Nie chciała budzić Miza, znając życie Daniel nie widział, zapomniał, albo akurat był porywany przez kosmitów i nie będzie jej mógł powiedzieć. Została Kiara. Nie chcąc jej znowu budzić Ajana zakradła się po cichu do jej dziupli.
- Jakie owoce dałaś Ajanie? – zapytała szeptem, może odpowie bez konieczności budzenia się. Ta mruknęła coś pod nosem.
- Co? Jaki różaniec? – zdziwiła się Ajana. To właśnie usłyszała „różaniec”. Kiara mruknęła coś jeszcze raz. Teraz dziewczyna zrozumiała – różowe!
Ajana od razu ruszyła, nie ma chwili do stracenia. Przecież tam w dziupli leży i cierpi Janas, którego mimo iż znała od dwóch dni zdążyła polubić. W końcu dobiegła do miejsca gdzie było kilka krzaków z jagodami. Szukała już jakiś czas kiedy usłyszała jakiś głos.
- Czego szukasz? – zapytał. Ajana odwróciła się i zobaczyła Houndoura.
- Ja? Różowych Jagód, mój przyjaciel się zatruł i chcę mu pomóc. – Wyjaśniła dziewczyna. Nie ma nic do stracenia, może jej pomoże. No i faktycznie, Houndour wskazał ruchem głowy na krzak z zielonymi jagodami. Zaraz, a one nie miały być różowe?
- Ale… tamte były różowe – mruknęła trochę nieśmiało.
- Pomogą. Bierz i idź już bo chciałem odpocząć a ty przeszkadzasz. – burknął. Ajana przytaknęła. Nie zaszkodzą, a mogą pomóc. Ajana nazbierała kilka. Spojrzała na Houndoura, który zdążył już ułożyć się przy drzewie i chyba o niej zapomniał. Cóż, zostawi go. Kiedy wróciła nikt już nie spał. Ona bez słowa weszła do dziupli i dała Janasowi jeden z owoców. Dopiero potem wyszła.
- Gdzie ty byłaś? Martwiłem się! – zawołał od razu z wyrzutem Miz.
- Wybacz, musiałam iść po jagody dla Janasa. – wytłumaczyła się. Miz złagodniał.
- Dobrze, że nic ci nie jest. Mogłaś po drodze zasłabnąć.
- Wiem. Ale robi się różne dziwne rzeczy.
- Jasne, jasne. Może chcesz śniadanie? Właśnie mieliśmy jeść. – zaproponował Daniel.
- Jasne, umieram z głody! – odparła.
- Nie tylko z głodu z tego co widziałem – zażartował Rafael. Dopiero w tej chwili Ajana zwróciła uwagę na Gibla siedzącego z jej przyjaciółmi.
- Rafael, Gible, który razem z Danielem uratował tobie i koledze skórę. – powiedział „skromnie”. Jednak Ajana nadal nie kojarzyła.
- Ten goguś dręczony przez Team Soul – wyjaśnił trochę zniesmaczony Rafael.
- Aaaaa… trzeba tak było mówić od razu. – zawołała olśniona Ajana.
- Ty już lepiej siadaj, nie denerwuj kolegi – skarciła z uśmiechem Kiara
Ajana usiadła razem z innymi i zjadła śniadanie.
Popołudniu.
Cała piątka pokemonów siedziała sobie na swoim drzewie i rozmawiała. W pewnym momencie Kiara poklepała Ajanę po ramieniu.
- Patrz, zadziałało! – zawołała pokazując w stronę jednej z dziupli. Ajana obejrzała się i zobaczyła, że Janas wstał i właśnie wyszedł z dziupli. Ajana szybko zeskoczyła z drzewa i podbiegła do niego. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdołała się opanować i rzuciła mu się na szyję. Zdziwiony chłopak tylko spojrzał na nią zmieszany.
- Dobrze, że nic ci nie jest – powiedziała ciepłym głosem.
- Z tobą też nie było za wesoło – odparł. Przez chwilę jeszcze stali tak uśmiechając się.
- Ekhem, cześć! – Zawołał Daniel do Janasa.
- Cześć! – odpowiedział i podszedł do innych. Miz zeskoczył z drzewa i dokładnie przyjrzał się Janasowi.
- Już wyzdrowiałeś? – zapytał i nie czekając na odpowiedź dodał. – Jej, te owocki Ajany naprawdę dobrze działają.
- Ajany? A to nie wasze jagody? Przecież wy zbieraliście… - dopytywał się skołowany chłopak.
- Tak, to ona zerwała się dziś rano skoro świt i pobiegła szukać lekarstw. – Wyjaśnił Miz. Janas spojrzał na Ajanę trochę zdziwiony. Ta tylko się uśmiechnęła.
- No, ale skoro już żyjesz to musisz być głodny. Chodź, coś nam jeszcze zostało. – Powiedział Miz i wskazał na owoce. Wszyscy się posilili, rozmawiali, żartowali i śmiali.
CDN.
P.S. Wybaczcie jakość, pisząc już prawie spałam.
Offline
Fajnie się zapowiada czekam na ciąg dalszy
Offline
Offline
Parę błędów ortograficznych i językowych. Rób odstępy między tekstem a "-" bo strasznie chaotycznie to wygląda. Początek dobry, tylko że krótki xD
7/10
"Za lepsze życie, za siłę, którą chcemy w duszy mieć
Ten świat uczy mnie być skurwysynem
Nic nie wzruszy mnie mnie dziś już..."
Offline
Świetnie sie czyta, jak większość ficków na tym forum . Przydało by się zrobić taką MINI sygne ficka XD Ładnie by wyglądało podział teamów i opisy bohaterów. xd fick git
Offline
-Jestem tu? Jak fajnie Nie wiedziałem, że pojawię się już w drugim rozdziale
Jaka jesteś miłą
Fick bardzo mi się podoba. Jak bardziej się postarasz przy ortografii to już będzie perfekt
Offline
Offline
Hmmm od razu lepiej się czyta jak robisz więcej odstępów. Fabuła ciekawa, taka bardzo pokemonowo-przyjemna. Trochę dłuższe rozdziały rób xD
8/10
"Za lepsze życie, za siłę, którą chcemy w duszy mieć
Ten świat uczy mnie być skurwysynem
Nic nie wzruszy mnie mnie dziś już..."
Offline
Jest wreszcie Hal czyli ja!
Dobry rozdział.
Offline
Ja jak zwykle wkurzony na wszystko i na wszystkich chyba mnie za dobrze znasz
ale pomimo tych smutnych scen bardzo mi się podobało 100/10
Offline
"- To jak się nazywasz? – zapytał Daniel jedząc jabłko.
- Rafael – odparł Gible.
- Ładnie, ale ja mam fajniejsze imię – powiedziała Kiara puszczając oczko."
Coś w moim stylu ;D
Trzymaj 10/10 :3
Offline
Zaczyna się love story... dobrze że już wszyscy są zdrowi. Mam nadzieje że w next rozdziale będzie więcej akcji i może więcej love story. 100/10
Offline
Ciekawa fabuła i wątek ze mną
9/10 ponieważ drobne błędy.
Czekam na new.
Offline
Bardzo mi się podoba ze względu na fabułę. Daję 9/10
Ostatnio edytowany przez Maskarad (2011-04-25 16:41:17)
Offline