Rozdział 1: Raidon
Pewnego dnia planeta Vegeta została zniszczona przez strasznego tyrana Freezera.... wielu potężnych wojowników próbowało powstrzymać potężnego potwora... jednak nikomu się nie udało... Dopiero potężny Sayian- Son goku który jako pierwszy osiągnął zupełny nowy poziom mocy. Tak wielki, że nie możemy go sobie nawet wyobraźić... po bardzo długiej walce udało mu się pokonać tyrana. - Powiedział nauczyciel historii. Cała klasa wyszła oprócz 16 letniego Raidon'a... Podszedł do nauczyciela, i zapytał.
- Jak można osiągnąć taki poziom mocy?
- Hahahahaha.... myślisz, że do takich wojowników niskiej klasy jak ty to jest możliwe? Hahaha...- Odpowiedział nauczyciel, po czym wyszedł z klasy. Tak samo Raidon...
- Hm...może ten turniej będzie dla mnie szansą, by się wybić?- pomyślał - Muszę trenować!
Po tych słowach chłopak pobiegł do domu... akurat jego starszy brat Ringo był w domu.
- Ringo, biorę udział w tym turnieju, musimy trenować!
- Oszalałeś? Nie masz szans...
- Nie gadaj niepotrzebnie, tylko rusz cztery litery do sali treningowej!
Ringo niechętnie wstał, i udał się do sali treningowej. Po chwili oboje byli gotowi do rozpoczęcia treningu...
- 3,2,1... Start!- powiedział Raidon
Oboje w tym samym czasie odbili się od podłogi , i polecieli w swoją stronę. Po chwili ich pięści się zderzyły... fala uderzeniowa poruszyła pobliskie obiekty. Po chwili zaczęli się wymieniać ciosami. Ringo uderzył Raidon'a w brzuch, ale ten szybko oddał kopniakiem w głowę. Oboje wytworzyli pociski ki, które wystrzeliły i zderzyły się... powstała ekplozja. Ringo pobiegł w stronę Raidon'a, i zaczął okładać go rękami i nogami. Miał zamiar zadać ostatni cios, jednak Raidon zablokował, i uderzył go serią ciosów w głowę. Ringo wytworzył wokół siebie białą aurę, teleportował się przed niego, i uderzył fo z całej siły w podbródek... Raidon wyleciał przez dach do góry. Ringo ruszył za nim, i uderzył go w brzuch... Raidon przeteloportował się za niego unikając ataku, i wystrzelił pocisk ki w jego plecy. Ringo odwrócił się, i go kopnął w brzuch. Raidon, uderzył go w twarz, i kopnął w brzuch kolanem. Jako ostatni atak Raidon złączył swoje ręce, i uderzył go z boku w twarz. Ringo odleciał, i wbił się w sąsiedni budynek.
- Ałłaa... gdzieś ty się tego nauczył?
- Nie od ciebie...
Po tych słowach Raidon usiadł na ziemi obok Ringo... po chwili się położył...
- Ach... z takimi umiejętnościami nie mam szans w tym turnieju.
- Aż tak źle chyba nie jest...
- Jest o wiele gorzej...
- Hahahaha... jeśli mnie załatwiłeś, to nie przegrasz w pierwszej rundzie
- Rzeczywiście... w drugiej... Turniej jest jutro... pójdę się położyć.
- Idź, ja tu się poopalam.
Rozdział 2: Turniej
Jak Raidon powiedział, tak też i zrobił. Następnego dnia obudził się wystarczająco wcześnie, aby odpowiednio się przygotować. Następnie udał się na miejsce rozgrywania się turnieju- wielkiej areny. Cały czas towarzyszyła mu duża trema, jednak wiedział, że nie może się wycofać i że musi się wykazać. Na razie podobnie jak reszta wszedł na trybuny. Na wielkich ekranach rozpoczęło się losowanie zawodników. Pierwsza dwójka:
Azyl vs Shaver
Walka była szybka i zakończyła się wygraną tego pierwszego.
- Jest silny...
pomyślał Raidon
Następnie wylosowany drugą parę:
Raidon vs Hirlar
- Co, już ja?!
Wykrzyczał chłopak. Szybko się jednak pozbierał i zeskoczył na arenę.
- Hej, koleś! Postaram się Ciebie nie poobijać.
Powiedział do niego przeciwnik.
- Ta, nie będę tego potrzebować.
Chłopak uspokoił się i stanął w dogodnej pozycji. Oboje usłyszeli gong. Obili się szybko od ziemi i ruszyli w swoją stronę. Raidon zadał mocnego kopniaka w twarz przeciwnikowi. Ten szybko odzyskał równowagę i zaczęła się wymiana ciosów. Zakończyła się ona na korzyść Hirlar'a- zadał mu kopniaka w twarz dzięki czemu ten poleciał na mur i rozbił się o niego. Następnie odbił się od ziemi i ruszył w stronę Raidona. Chciał go ponownie kopnąć, jednak jego noga została złapana. Raidon złapał ją i wyrzucił w stronę sufitu. Następnie pojawił się za nim i zadał mu potężny cios w twarz. Hirlar rozbił się w dużym impetem o ziemię.
- To moja specjalność! Gigaith Blast!
Powiedział Raidon, po czym zaczął ładować niebieski pocisk KI. Następnie pojawił się nad jego przeciwnikiem i go wystrzelił. Impet rozerwał nieznacznie mury areny. Gdy dym opadł widać było tylko zwłoki przeciwnika Raidona. Na tablicy pojawiła się twarz zwycięzcy.
- Wow... to było... łatwe.
Powiedział do siebie chłopak. Kilku Saiyan'ów wleciało na arenę i zabrało zwłoki Hirlar'a, a Raidon udał się na trybuny. Wybrano kolejne 3 walki i wreszcie zaczęły się pół finały. Na tablicy pojawiły się imiona
Raidon vs Ferdol (-_- brak weny)
- Więc teraz moja kolej? Niech będzie...
powiedział chłopak i zeskoczył z areny tak jak i jego przeciwnik.
-Zaczynajmy.
Powiedział chłopak, po czym pojawił się za nim i chciał uderzyć go w twarz. Jego cios został zablokowany i skontrowany tym samym. Raidon też zablokował i zaczęło się siłowanie. Wygrał Fe...Ferdol (-_-) i odepchnął Raidon'a. Następnie kopnął go w brzuch i uderzył w twarz. Gdy chciał jednak zadać cios, został kopnięty w twarz i odepchnięty. Raidon następnie zaczął tworzyć ten sam pocisk KI co wcześniej.
- Gigaith... Blast!
krzyknął i wystrzelił pocisk. Masywna kula KI uderzyła w przeciwnika Raidon'a jednak... nie zabiła go! Została zatrzymana przez coś na kształt tarczy. Tarcza została zniszczona, a pocisk unicestwiony.
- Co do?!
Przeciwnik chłopaka natychmiast ruszył w jego stronę i chciał go uderzyć. Otrzymał jednak kopniaka w twarz, nim się zamachnął. Następnie Raidon wyprowadził serię ciosów w twarz i chciał zakończyć to silnym kopniakiem, jednak znowu pojawiła się ta tarcza.
- No co jest?
Krzyknął zdenerwowany. Pojawił się za przeciwnikiem i już miał go uderzyć, gdy dostał łokciem w brzuch, a następnie pięścią w twarz. Chłopak odleciał i uderzył w mur. Następnie dostał kopniaka w twarz i wbił się głębiej. Ferdol... złapał go za kark, wyrwał i podniósł do góry.
- Nie masz szans, dzieciaku! Poddaj się!
- Heh... o czymś zapomniałeś... ciągle mam wolne ręce!
Powiedział chłopak, po czym wystawił ręce do przodu i wytworzył duży Gigaith Blast, który pochłonął przeciwnika i już myślał, że go zabił, gdy otrzymał cios w twarz. W porę odskoczył.
- T... to.. to jest jakieś szaleństwo, on jest nieśmiertelny?!
Z kupy dymu wyłonił się ciężko zraniony Ferdol. Miał całkiem zniszczony pancerz i ciężko oddychał.
- Heh.. nieźle. Jak na początek. Kiedy zacznie się prawdziwa walka?!
- P... prawdziwa walka? Co to ma być? On dostał moim Gigaith Blast'em i jeszcze żyje?
Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom, jednak wiedział, że prawdziwa walka dopiero się zaczęła.
Ostatnio edytowany przez Chris (2011-03-31 16:56:58)
Offline
Nieźle, Nieźle tylko takie pytanie:
Gdzie się można zapisac do next rozdizałów??
Offline
Na razie chciałem wam dać przykład jak to wygląda. Zaraz zrobię wątek...
Offline
Prace nad nowym rozdziałem trwają
Offline
Triple mówi, że nieźle więc ja muszę to wyjaśnić. Jest kiepsko. Podoba mi się to, że tak dokładnie opisałeś walkę. A teraz to czego było więcej: wady.
-Co ty masz z tymi wielokropkami? W wielu miejscach dało się je zastąpić kropką, a w innych spacją. Ja rozumiem jak się ktoś śmieje to można zrobić "Hahahaha..." ale bez przesad. Opowieść aż emanuje wielokropkami. I błagam, nie mów że to miało podkreślać przerwy
-POWTÓRZENIA! W jednym miejscu, gdzieś w walce było "Po chwili" a w następnej linijce "po chwili". Nie lubię tego typu błędów. Tak samo w opowiadaniu chyba trzy razy pod rząd pojawiło się słowo potężny. Nie dało się zastąpić "wspaniały" ?
-Mówi się DLA takich jak wy, a nie DO takich jak wy. Do takich to można coś powiedzieć lub wysłać.
Offline