Nadal odczuwam jeszcze te dwa uderzenia. Moje całe ciało jest przemęczone, najwidoczniej nie jestem przyzwyczajony do morza. Nigdy jeszcze nie byłem na żadnym statku. Nieprzyjemny zapach jaki roznosił się w powietrzu wręcz mnie odrzucał. Zamknąłem oczy nie widząc żadnego ratunku i zdrzemnąłem się by zregenerować trochę siły.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Poczułeś lekki wstrząs i kołysanie ustało. Stało się to w ostatnim momencie bo robiło Ci się już od tego niedobrze. Drzwi otworzyły się i do środka wpadło światło. Światło słońca mocno raziło w oczy, a nie mogłeś zasłonić ich ręką. Jedyne co mogłeś w tej chwili to zmrużyć oczy. Widziałeś teraz całe pomieszczenie. Oprócz Ciebie była tu cała dziewiątka z dojo. Wszyscy byli jeszcze nieprzytomni. Zauważyłeś sylwetkę swojego mistrza, byłego mistrza.
Offline
-Mistrzu, co to ma wszystko znaczyć !? - powiedziałem najgłośniej jak tylko mogłem. Bardzo chciałem by wytłumaczył mi w jakim celu nas tu przetrzymuje i o co w tym wszystkim chodzi, że tak na prawdę jest piratem.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Niestety, nie udało Ci się wypowiedzieć tych jakże wzruszających w tym momencie słów, gdyż masz zakneblowane usta.
- Rozpakować towar. - powiedział Yosuo pokazując ręką w waszym kierunku. Do środka weszło kilku piratów, wśród nich jeden z mięśniaków. Chwycił Cię za szmaty i przewiesił przez ramię. Próbowałeś się wyrwać lecz byłeś bezsilny. W dodatku miałeś jeszcze trochę obolały brzuch i głowę. Straciłeś przytomność.
Budzisz się później z łańcuchami na rękach i dziwną obrożą na szyi. Jesteś przykuty do ściany i za bardzo nie możesz ruszać rękami. Przynajmniej masz już wolne usta.
Offline
Szarpię się, by sprawdzić czy łańcuch są silne. Kiedy nie udaje mi się uwolnić rozglądam się po celi w poszukiwaniu czegoś co mogłoby być przydatne, w międzyczasie rozmyślając o całej tej sytuacji.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Cóż, były za silne. Rozejrzenie się było trudnym zadaniem, w pomieszczeniu było dość ciemno i nie było okna przez które mogłoby wpaść słońce. Nie musiałeś czekać długo. Po jakiś 10 minutach usłyszałeś głosy. A po następnych dwóch przed twoją celą stał szermierz. Otworzył celę i wszedł do środka.
- Przepraszam za zamieszanie. - powiedział po czym przeciął łańcuchy.
Offline
-Kim jesteś ? - zapytałem się szermierza. Bez oczekiwania na odpowiedź wstałem i rozruszałem obolałe od łańcuchów dłonie.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
- Nie przyzwyczajaj się do braku łańcuchów, idziesz ze mną. - powiedział i wyszedł z celi. Zatrzymał się i obejrzał się w twoją stronę. Pewnie czeka aż ruszysz dupę.
Offline
Poszedłem za nim, musiałem się w końcu dowiedzieć o co chodzi. Kiedy wyszedłem już na oświetlony korytarz dokładniej przejrzałem się temu szermierzowi i temu w jaki sposób trzyma swój oręż. Może byłaby okazja na zabranie go i uwolnieniu się z tego gównianego miejsca.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Kiedy wyszedłeś na zewnątrz zasłonił założył Ci worek na głowę i związał rękę. Całość zajęła mu trochę mniej niż dziesięć sekund. Chwycił Cię za kark i prowadził.
- Tylko, bez żadnych gwałtownych ruchów. Bo będę się musiał tłumaczyć mistrzowi. - po chwili straciłeś już rachubę ile już idziecie. Stanęliście. Usłyszałeś jakieś głosy, dużooo głosów. I jakąś przemowę, właściwie to słabo ją słyszałeś. W końcu zdjęli Ci worek. Byłeś na piasku, na jakiejś niby arenie. Na drewnianych trybunach zauważyłeś swojego mistrza, który to właśnie przemawiał.
- No to pora zacząć nasz pokaz. Zwycięży najlepszy, reszta umrze. A jeśli któryś z was się zawaha odbierę mu żucie osobiście. - powiedział Yosuo zwracając się do was. Tak, byli tu wszyscy jego uczniowie, wszyscy zakuci w kajdany. Dali Ci do ręki miecz i wykopali na "Arenę".
- No to przeżyj. - powiedział ten co Ci wręczył miecz po czym zaczął się śmiać. Byliście w dziesięciu na arenie. Wychodzi na to, że musisz walczyć ze "swoimi". Większość z nich znasz od urodzenia.
Masz wątpliwości. Te jednak szybko mijają gdy jeden z chłopaków rzuca się na Ciebie machając mieczem jakby próbował trafić no nie wiem... muchę. Akurat jego znałeś najdłużej z nich i chyba można powiedzieć, że przyjaźniliście się. Nie wiadomo co się stało, ale musieli mu coś zrobić. Widziałeś strach w jego oczach kiedy atakował. Cała reszta też rzuciła się na Ciebie.
- TAK, waszym celem jest Vince Gray! WYGRANY DOSTANIE NAGRODĘ! HAHAHA! - krzyknął Yosuo i rozbrzmiał gong.
Offline
Skoro moi "przyjaciele" nie wahali się mnie zaatakować, to co mi pozostało? Wyprzedziłem atak pierwszego z nich i uderzyłem go mieczem w brzuch, ten upadł na ziemię pod wpływem uderzenie. Szybko pochwyciłem jego miecz drugą ręką i obracając się wykonałem cięcie na dwóch kolejnych uczniach. Miecz przeciął ich krtanie. Padli martwi. Następnie dobiłem tego, który zwijał się z bólu. Pozostało jeszcze sześciu. Wyrzuciłem swój drewniany miecz i chwyciłem pewniej ten z prawdziwym ostrzem. Zabawa dopiero się zaczyna - pomyślałem. Zauważyłem kontem oka, że dwóch pozostałych przy życiu chce zaatakować mnie od tyłu. Obracając się wykonałem cięcie na jednym z nich, po czym szybko sparowałem atak drugiego i przebiłem jego klatkę piersiową. Chwyciłem jeden miecz i rzuciłem nim w jednego z moich przeciwników. Trafiłem go prosto w głowę. Padł martwy. Trzech pozostałych natarło na mnie równocześnie. W ostatniej chwili zdążyłem odskoczyć i lądując odbiłem się od ziemi w ich stronę. Przeleciałem pomiędzy dwoma i wykonałem szybko dwa cięcia. Kiedy lądowałem ostatni z nich miał już zamachnąć się by zadać mi śmiertelne uderzenie w plecy, ale w ostatniej chwili wykonałem pchnięcie do tyłu przebijając jego brzuch. Ostatni przeciwnik padł martwy. Ciężko dysząc stałem na zmęczonych nogach, a miecz, którym zabiłem swoich niedawnych towarzyszy wyślizgnął mi się z dłoni.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
W momencie kiedy upadłeś na ziemię poczułeś ból w okolicy całego ciała (xD). Nie mogłeś ruszyć żadną kończyna. Spojrzałeś na trybuny gdzie niedawno siedział twój mistrz. Teraz go tam nie było. On i kilka innych osób zeszła do dół na arenę. Wśród nich był szermierz, który przyszedł po Ciebie do celi.
- Pożycz to. - powiedział Yosuo wyciągając miecz ów szermierza. Przyłożył Ci go do klaty. - Nie taki był plan, żegnam. - przydusił miecz mocniej lekko nacinając skórę. A ty nie mogłeś zrobić nic. Przykre. (;c)
- Czekaj, on może się przydać. W końcu to dla mnie zorganizowałeś ten cały "turniej". Wiem, że nie taka była umowa ale może być i ten. Nic nie da się zrobić? - usłyszałaś jakiś damski głos.
- Pfff... masz Sam. - mistrz odrzucił miecz jego właścicielowi po czym nachylił się nad tobą. - Cóż, napawaj się życiem i zdobytą nagrodą. Choć nie nazwał bym tak tego co otrzymałeś. Trzymaj się. - odszedł kilka kroków eskortowany przez samuraja i laskę. - Aisha, jest twój. - powiedział odchodząc.
Ból jaki odczuwałaś zniknął, poczułeś ulgę. Padłeś na ziemię nie mając na nic siły.
- Zabierzcie proszę mojego nowego niewolnika na statek. - powiedziała pani Kapitan.
Offline
Oczy same mi się zamknęły i straciłem przytomność. Śniły mi się czasy kiedy trenowałem w dojo i wszystko było po staremu. Yasuo jak zwykle trenował nas w sztuce miecza. Byłem taki szczęśliwy.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Budzisz się w jakiejś kajucie. W pomieszczeniu panuje półmrok, tylko na biurku pali się średniej wielkości świeca, której jako tako udawało się oświetlić pokój. W szyję uwierała cię jeszcze trochę ta dziwna obroża. Chciałeś se ją poprawić ale nie miałeś jak. Twoje ręce były zakute. Miałeś na sobie strój pokojówki... nie no, nie przesadzajmy. Chciałeś manipulując głową poprawić sobie to ustrojstwo na szyi, bezskutecznie, narobiłeś przy tym tylko trochę hałasu. Niedaleko coś się ruszyło. Dostrzegłeś teraz, że w pokoju jest łóżko i ktoś na nim leży.
Offline
Pobrzękałem jeszcze trochę łańcuchami by sprawdzić czy to "coś" na łóżku znowu się poruszy, cały czas uważnie wpatrując się w tamtą stronę. Nie wiedziałem co to za miejsce i czy to co robię jest bezpieczne, ale ciekawość mnie zżerała.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline