Któż by nie słyszał o miejscu zwanym kuchnią. Kuchnia posiada pełne kuchenne wyposażenie. Ponieważ kuchnia jest duża znajduje się w niej także jadalnia, gdzie jedzą pokemony oraz ich trenerzy. Kuchnia ma także wejście do ogrodu gdyby ewentualnie była ładna pogoda i chciałoby się jeść na świeżym powietrzu.

Weszła do kuchni, od razu co do do lodówki zobaczyć co tam jest. A oczywiście wszystkie poki za nią.

Chłopak siada na krzesełko i czeka na to co zgotuje mu dziewczyna.

Trochę to trwało ale w końcu postawiła przez nim talerz z stekiem.
-Jak bym w domu to dała na stół biegałam bym dwieście kółek za kare.
Zaśmiała się tylko.

No nie wiem czemu.
Odkroił kawałek mięsa wbił widelec i włożył do ust.
Pyszne spróbuj.
Odkroił kawałek mięsa i daje dziewczynie.

-Bo u mnie takich rzeczy jeść nie wolno.
Otworzyła pyszczek.
-Bo to nie sprzyja treningom itp.

Aha rozumiem.
Podchodzi do szafki i wyjmuje szampana oraz kieliszki i nalewa szampana do kieliszków.
Proszę nasze zdrowie.

Wzięła kieliszek, wcześniej nakarmiła tez poki. Choć Hoshi marudził ze nie powinna pić.

Zdrowie moja droga.
Stuka jej kieliszek po czym pije szampana.

-Zdrowie.
Z uśmiechem napiła się trunku.

Tylko żebyś się nie upiła bo potem będę musiał cię zanieść do łóżka.
Powiedział z uśmiechem.

-Ciekawa oferta, kusisz wiesz.
Zaśmiała się.
-Ale szampanem, hmm musiał bym mieć słabą głowę.

Wiesz ty też mnie kusisz.
Powiedział uśmiechnięty i pocałował dziewczynę w usta.

-Oj to trzeba się hamować.
Zawiesiła mu ręce na szyi i oddała pocałunek.

Nie musisz.
Obydwoje się nawzajem całują.

-Mówię do ciebie.
Wtuliła się mocno w niego.

Aha to przepraszam.
Tuli także
Jeśli nie chcesz mogę nie całować.

-Nie oto mi chodził, wiesz bym znów nie musiałam cię kuć że tak powiem.

Ale wiesz że kiedyś będziemy musieli to zrobić. A to twoje kłucie w końcu przestanie działać.

-wtedy co innego się wymyśli

Czyli że nigdy tego nie zrobimy.
Uśmiechnął się lecz tak naprawdę był zmartwiony.

-A czy to powiedziałam, rety zawsze coś wymyśliusz w tej swojej główce.

No wiesz to nie moja wina.
Całuje w usta.
To co teraz robimy?

-Nie amm pojęcia, może się gdzieś przejdziemy?

Albo po prostu może dopijemy butelkę tego szampana. W końcu już raz otwarty nie może się zmarnować.

-Tez racja, ty chyba naprawdę chcesz mnie upić.

Nie wcale nie.
Nalewa kolejny kieliszek szampana.

-Nie tylko wcale

Nalewa kolejny kieliszek szampana.
Wiesz co mam jeszcze wino jakby szampan się skończył.

-No mówiłam ze chcesz mnie upić.

Skarbie jakbym chciał cię upić to bym dał spiritus bądź też wódkę.
Nalewa kolejny kieliszek szampana.
Lecz jeśli sądzisz że wino może cię upić to twoja sprawa.

-Wiesz, nie którzy potrafia upic i winem.
Uśmiecneła się i usiadła ci na kolanach.
-Ale skoro sadzisz ze mam słabą głowę to inna sprawa.

No to zdrowie.
Stuka kieliszkiem o jej kieliszek i znów pije.

-Zdrowie.
szedi na kolanakach i wypija kieliszek.

No to następny kieliszek.
Nalewa kolejny raz ten sam szampan i sięga po białe wino.

-Wydaje mi się czy to nie am dna, ta butelka xD

No nie wiem możemy sprawdzić jeśli się nie boisz.

-Ja się boję? Zabawny jesteś. Pewnie sprawdźmy

To następny kieliszek.
Nalewa sobie i dziewczynie kieliszek i od razu pije.

-Dobrze ze nie mamy imprezy, bo bym juz pewnie pijana leżała.
Opiera łepek na twojej piersi.

Nie przesadzaj.
Nalewa ostatni kieliszek szampana i wyrzuca butelkę.
No cóż mamy jeszcze wino.
Mówi dopijając szampana.

-A jednak miała dno.
Ma lekko zaczerwienione policzki od alkoholu.

No proszę, a mamy jeszcze wino.
Dostał czkawki od szampana.

-Ty już lepiej przestań pić co.

Niby czemu mam jeszcze siłę.
Postawił wino na stole.

-Bo już czkasz, a nie wiem jaki jesteś jak się upijesz.
Odsuwa butelkę.

O rety ale jesteś.
Opiera się o piersi dziewczyny.

Czerwieni sie tylko.
-No co martwie się o ciebie.

Mhm.
Nadal wtulony.
Rety jak mięciutko jak na poduszce. Idę tak spać.

-Ej, ej nie tu do tego jest łóżko do spania.
Zdaje jej się ze już się on od niej nie odklei.

Chłopak z uśmiechem zasnął na jej piersiach.

-Kyorus obudź się halo.
stara się go obudzić.

Nie dało się go obudzić lecz coś powiedział pod nosem.
Nekoś kocham cię.
Był naprawdę szczęśliwy, a jego twarz wyglądała jak małego dziecka grzechem byłoby go obudzić.

Patrzy tak na niego, i wzdycha.
-No dobra możesz tu spać. ALe tylko tym razem.
Poglaskała go po głowie.

Chłopak zamruczał jak kotek.

-Eh i mam dużego kota. Hmm Hoshi nie lubi kotów, ale wszyscy spią tylko nie ja i co aj mam biedna teraz robić no nic tez isę prześpie.

Nadal mruczy radośnie.

Ułozyła się w miare jakoś wygodnie i sama zasnęła.

Śpi do rana nie wiedząc na jakiej poduszeczce zasnął.

Śpi dalej, jak już zasneła to szybko się nie obudzi.

On także śpi wygodnie i wesoło. Nawet zaczyna się ślinić przez sen.

Pokemony przychodzą, i po prostu bawią się, ale przez przypadek Budzą cię bo twój Gliscor spadł na ciebie.

Gdy Gliscor spadł na chłopaka ten momentalnie obudził Nekomi. W końcu na niej spał. Ten leżał na niej i rękoma dotykał jej piersi, które szybko cofnął.
Przepraszam to było niechcący.

Zaspana, nie wiedziała co się dzieje.
-C..co się stało?
Spytała przecierając oczy. Ale wtuliła się i spała dalej. A tówj pok miał łezki w oczach, pomyślał ze już go nie lubisz.

O rety Gliscor to był przypadek.
Wtula się w Gliscora i robi sobie coś do jedzenia.

Pok wtula się w ciebie i już nie ma zamiaru puścić.
-Hmm coś przegapiłam?
Pyta zaspana przecierając oczka.

No tak otóż Gliscor mnie obudził i zaczął płakać bo uznał iż go nie lubię. I w ostatecznym rozrachunku gdy go przytuliłem ten mnie nie chciał już puścić.

-Widać bardzo cię lubi.
Zaśmiała się.
-Uroczo razem wyglądacie. Chyba zacznę być zazdrosna.

O rety nie przejmuj się dla ciebie zawszę znajdę miejsce w sercu.
Uwalniam się od Gliscora i tulę dziewczynę.
Chodźcie wszyscy utulmy się razem.

-Tak chodźcie razem.

I wszyscy się bardzo mocno tulą.

-Teraz to naprawdę czyje się duszona.
Powiedziała pomiędzy nimi.

Dobra już wystarczy no chyba że chcecie stracić waszych trenerów.
On także się dusi.

Gdy już udało jej się uwolnić odetchnęła.
-Uff, już myślałam że mnie uduszą.
Zaśmiała się tylko.
-Wiesz nowy dom może jakoś by się to uczciło.

Teraz sam przytulił lekko się do dziewczyny i odpowiada.
Ta czemu nie. A co masz dokładnie na myśli?

-Nie wiem może jakaś imprezka. Ale sama jej nie zrobię.
Pyka leciutko palcem w nos.

No zgoda. Lecz jak miałbym ci pomóc.
Lekko całuje w nosek.
Lecz jak coś się zniszczy to ty to odbudujesz.

-Hej ja nie zam za dużo ludzi. Więc może ty zaproś. i nie ma sprawy odbuduje.
Zaśmiała się.
-Najwyżej się pozmienia wystruj

O rety jak zwykle wszystko na mojej głowie.
Przybliża dziewczynę do siebie i spogląda jej w oczy.
Lecz liczę na jakąś nagrodę.

-Zachęta powiadasz.
Buziak w usta.
-Czy taka może być?

No to plus twój niesamowity urok.
Lekko się uśmiecha.
Zapłata przyjęta lecz jeszcze reszta.
I oddaje buziakiem w usta.

Zawiesiła ręce na szyi i tez całuje.
-Zbankrutuje u ciebie
Zaśmiała się

Wiesz miłość bezcenna.
Lekko się uśmiecha i całuje.

-Tez prawda.

Mocno tuli dziewczynę.
Widzisz. A miłość taka jak nasza będzie nie tylko bezcenna lecz i wieczna. Jeśli oczywiście nadal tak uważasz.

-Ja uważam, ale nie wiem jak ty.
Wtula się mocno.

Głupia jeśli tak to powiedziałem to chyba logiczne że tak uważam.
Stuka lekko dziewczynę w nosek.

-To miło to słyszeć.

Właśnie.
I całuje jeszcze raz dziewczynę w nosek.
To kiedy chcesz zrobić tą imprezę?

-Kiedy chcesz
Tula i uśmiecha.

To w końcu twój pomysł.
Także się uśmiecha.
Więc ty wybierz.

-Ale ty jesteś gospodarzem prawda.

No w sumie ty też tu mieszkasz i to twój pomysł.

-Oj tam ale ja nikogo nie znam a ty tak.

A niby skąd to przypuszczenie?