POKEMON JOHTO STORY
Świat przedstawiony: Miejsce akcji: Region Johto Czas akcji: nieokreślony BOHATEROWIE:
James Akarapto
Młody trener pokemon. Brat Razora. Ma 17 lat, jest fanem pokemonów typu kamiennego i stalowego. Udaje się w podróż mającą na celu odnalezienie swojego brata. Pokemony: Aron, Revenge Growlith
Razor Akarapto
Przyszły trener pokemon, brat Jamesa, 14 latek i fan pokemonów duchów i psycho. Zabrany przez wielki Zeppelin w dniu przekazania pierwszego pokemona.
Prolog
Godzina 7:58, 7:59, 8:00... DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ !!!!!!!!!!!!!!!!! - Razor, wstawaj, chyba nie chcesz się spóźnić na rozdanie pierwszych pokemonów, co nie gościówa !? A tak, jego brat jak zwykle go budzi, tak jakby hałasujące ustrojstwo przy łóżku nie wystarczało. No cóż pomyślał, jednak lepiej się nie spóźnić na rozdanie pokemonów. Są po jednym z każdego typu, więc lepiej by było żeby nie nawalić ze swoimi marzeniami. - Juz idę, poczekaj trochę. Albo nie. Idź i zajmij nam miejsca w kolejce. Cos czuję, że będzie długa. Zaczął się szybko ubierać i pochwali miał już na sobie fioletową, luźna koszule, wytarte jeansy, kozaki i czarny kapelusz. Ubiór gotowy, teraz czas na poke wybór.
- Spokojnie, każdy dostanie pokemona ! Nie pchać się ! – Głos profesora Elma było słychać z drugiego końca miasteczka New Bark Town. – Skąd was się tu tylu wzięło. Chyba niektórzy będą musieli zaczekać z rok na swojego pokemona. No ale nic. Idziemy po kolei ! Andrew Oxis, ty pierwszy. Jakiego chcesz pokemona ?? - Oczywiście pokemona robaka profesorze. Hmm… no oczywiście, mogłem się domyślić ! Mam dla ciebie wspaniałego pokemona. Oto Chikorita, samiczka… - W ten sposób minęło ok. 30 min. - James Akarapto ! A tak, to ty chłopcze jakiego chciałbyś dostać pokemona ? - Wujku, nie marudź, przecież wiesz, że chcę stalowego lub ziemnego pokemona. - Wiem James, wiem. Mam dla ciebie coś specjalnego. To pokemon z regionu Hoen. Nazywa się Aron i jest bardzo uparty. Myślę, że ci się spodoba. - Jej wujku, on jest wspaniały ! - Dobrze nastę… BUUUUM ! Dało się słyszeć nad głowami. Nie wiadomo skąd pojawił się tam ogromny Zeppelin ze znakiem SP na balonie. Zaczęli bombardować miasto bombami dymnym. Nie było gdzie uciekać. Nagle z Zeppelina wyskoczyło 3 ludzi i wylądowało na dachu domu profesora Elma. Jeden z nich zobaczył nadbiegającego Razora… i nie wiadomo skąd za nim pojawił się Hypno. W kilka sekund mój brat nie był już sobą. Właściwie nie był już nawet w New Bark Town, ponieważ tamte łotry zabrały go na pokład. Tak samo zresztą jak większość pokemonów-starterów. Wszyscy płakali, a James robił to razem ze swoim Aronem, który jeszcze nie za wiele rozumiał z uczuć swego pana, ale był bardzo przestraszony. Po chwili wcześniej wspomniany chłopak chwiejnym krokiem ruszył rodzicom, którzy po pokazie bomb dymnych już biegli w stronę laboratorium. - Mamo, tato… zabrali Razora.
Rozdział I – Pierwsza konfrontacja - Ależ James, jak to zabrali ! Przecież to mój syn. Oh Haroldzie, co z nami będzie, co z nami będzie !? - Mamo, tato… ja go odnajdę, i przyprowadzę go tutaj. Obiecuję. - Och, James, przecież to niebezpieczne, i ty nie masz pokemona… - Ależ mam. Dostałem tego Arona od prof. Elma. I już wiem jak go nazwę. Niech będzie… Revange. Podoba ci się ?? – Aron skoczył na niego przyjaźnie, ale już wiedział, że jego pan nie jest zbyt szczęśliwy.- No cóż, mamo przygotuj mi jedzenie na podróż. Zapowiada się długa i ciężka. – To mówiąc obraca się jeszcze do prof. Elma. – Proszę pana jakie ataki posiada mój Reveng. - To dość silny pokemon. Zan akcję, stwardnienie i cios głową. Weź te pięć pokeballi i pokedex, żeby móc sprawdzać ataki pokemonów w każdym momencie. Ehhh… Musze ci życzyć szczęścia podczas swoich poszukiwań. I dowidzenia. - Pa synu, odnajdź Razora i zwróć nam nasze dziecko.
James szedł drogą już ok. godzinę i nie spotkał żadnego pokemona. Może przestraszyły się wybuchów w New Bark i uciekły, a może po prostu nie chcą się pokazać. A może po prostu mam pecha. – myślał James przez cało drogę do Cherygrove City. Nagle usłyszał hałas po swojej prawej stronie, spojrzał tam, zobaczył polanę, a na niej… jednego z porywaczy swojego brata walczącego z małym pokemonem. Użył pokedexa, żeby sprawdzić co to za pokemony. Okazało się, że pokemon porywacza to Geodude, a broniący się pokemon to Growlithe. - Reveng, idź ! Użyj akcji na geodude tamtego porywacza. – Krzyknął wysyłając swojego pokemona w stronę mężczyzny. Aron dzielnie rzucił się na geoduda i odepchnął go tuż przed tym jak miał on uderzyć na wpół żywego growlitha. - D-z-i-e-c-k-o, o-d-e-j-d-ź s-t-ą-d. – Odezwał się trener bardzo dziwnym głosem. - Ani mi się śni, ty zabójco pokemonów ! Reveng, zaatakuj geoduda ciosem głową ! – Aron wczuł się w walkę i po chwili geodude leżał zemdlały na ziemi. Kiedy James mu się przyjrzał okazało się, że ma on czerwone oczy, tak samo jak jego pan, a także dziwny pasek na prawym ramieniu. Kiedy go zdjąłem oczy geodude odzyskały normalny kolor, a on sam uciekł w las. Kiedy odwróciłem się w stronę trenera jego już nie było, a nade mną przelatywał helikopter. Podszedłem zaraz do Growlitha i pogłaskałem po głowie. - Jak sądzisz Aronie, nadaje się na naszego towarzysza ? – Aron przytaknął i przytulił się do Growlitha- Skoro tak sądzisz, zgadzam się. Pokeball, idź ! – Po chwili Growlith leżał spokojnie w pokeballu, a James pędził do Centrum Pokemon w Cherygrove City. Kiedy dotarł do Cherygrove , wszedł do centrum pokemon siostra Joy zapytała się go czego pragnie. James pokazał jej swojego Growlitha i porosił o pomoc. S. Joy zaraz wzięła go na salę operacyjną ponieważ miał wiele kolców po bokach ciała. Wyszła z Sali po godzinie i powiedziała, że jutro będzie mógł odebrać swojego poka. Powiedziała też, że może zaczekać do jutra w jednym z pokoi na piętrze Centrum. - Dziękuję siostro Joy, zaczekam. – I z tymi słowami skierował się w stronę schodów. Bał się, że jego Growlithowi coś się stało, ale na szczęście obrażenia nie były groźne. Kiedy doszedł przebrał się w pidżamę i położył, jednak nie spał spokojnym psem.
Obudził się ok. 9.00 i zaraz potem załatwił toaletę poranną i zszedł na dół zobaczyć co z growlithe. Miał zamiar zostawić go w centrum, ponieważ nie chciał mieszać niewinnych pokemonów w swoja zemstę. Kiedy zszedł Siostra Joy właśnie szła go obudzić. - Możesz już zabrać swojego Growlitha, musisz tylko… - Sistro Joy, ja nie chcę brać ze sobą Growlitha z powodu spraw prywatnych. - Oh, dobrze, ale niestety w naszym poke-centrum nie ma miejsca na zostawienie pokemona na stałe. Będziesz mógł go zostawić dopiero w Violet City. - Ehh… Dobrze zostawię go w tamtym centrum. Do widzenia siostro. - Do widzenia, drogi trenerze.
CDN.
|
No to tak, interpunkcja ok ale ortografia siada. Jeśli piszesz fick'a to musisz wszystkie litery naszego alfabetu stosować (Chodzi mi głównie o Ć, ź, ż, ń, itd.). Ą oraz Ę było, ale same takie litery bez tych wcześniej wspomnianych to oczopląsu można dostać.
Następny błąd to oczywiście to, że w regionie Jotho wprowadzasz poki z Hoenn. To jest bardzo złe, ponieważ w Jotho obowiązują tylko poki z Kanto i Jotho.
Kolejny błąd to z kolei to, że straszny chaos panuje od razu na początku fabuły. Wprowadzasz nie potrzebną akcję już w I Rozdziale, jeśli taka akcja będzie teraz to co potem ? Kiedy zdobędziesz 1 odznakę stoczysz i wygrasz walkę z mistrzem ? To jest ogromny błąd, ale skoro już napisałeś to kontynuuj wątek choć ja dałbym to gdzieś w połowie fick'a.
Nie muszę wspominać o tym, że rozdział jest za krótki jak na fick'a więc tego tematu nie będę poruszać.
Ostatnim błędem jest to, że nie wprowadzasz klimatu pokemonów. Zamiast pokemonów, widać jak narazie tutaj zło i przemoc.
Jak narazie moja ocena to 1/10, ponieważ jest to bardzo słaby fick. Staraj się i staraj.
|