Rozdział I - Ogłoszenie Turnieju, Zebranie Zawodników !
Świat ogarnięty chaosem ! Współczesna Rosja wypowiedziała wojnę Stanom Zjednoczonym, totalna masakra w obu tych państwach. Do konfliktu przyłączyli się również Niemcy, Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania, Chiny, Indie i inne pojedyncze państwa Europejskie, Azjatyckie i obu Ameryk. Japonia, która oddalona jest małym basenem oceanicznym od Euroazji ale wchodzi w skład starego kontynentu jako jedyna wiąże koniec z końcem, ponieważ nie bierze czynnego udziału w wojnie. Na dodatek, jej najwięksi wrogowie czyli Korea Północna, Birma i Afganistan zostały zajęte przez wojska Chińskie. Ludność Japońska chcąc zarobić na siebie organizuje różne nielegalne turnieje na terenie swojego kraju. Spraszani są najwybitniejsi wojownicy naszego globu, ale ... Najlepsi Wojownicy spotykają się raz do roku na pewnym turnieju, w pewnej zapomnianej krainie na terenie południowej Japonii. Spotykają się na Wielkim Turnieju Żelaznej Pięści "Tekken" ! Z roku na rok wyłaniany jest nowy mistrz świata wszystkich sztuk walki. Tak też stało się i w tym roku ... Potomek legendarnego już w Kraju Kwitnącej Wiśni rodu Mishima zoorganizował turniej tym razem z numerkiem 65. Poraz sześćdziesiąty piąty najznakomitsi sztukmistrze rzemiosła wojennego spotkają się na tym samym turnieju rywalizując ze sobą, o tytuł Króla Tekken. Poza tytułem i wieczną chwałą otrzymują ogromne wynagrodzenie pieniężne, za które mógłby sam zoorganizować takie przedsięwzięcie. Po świecie zostają rozesłani kurierzy mający na celu dostarczenie listów z informacją o turnieju wojownikom, którzy na to zasługują. Zaproszono Ponad 50 osób. Tylko nieliczni przejdą dalej w turnieju i będą mieli szansę zdobyć tytuł mistrza. Kurierzy dostarczyli informacje do mistrzów każdego stylu, bądź stylów mieszanych i łączonych. Data była wyznaczona na 1.06.2027 rok. Tego dnia stawiło się pięćdziesięciu wybranych wojowników. Od tego czasu zaczęła się rywalizacja, wszyscy zawodnicy oficjalnie stawili się na wielkiej kolacji otwierającej zmagania turniejowe.
- Witam was na Turnieju Króla Żelaznej Pięści ! - odezwał się głos stojący na wielkim podeście, którego widział każdy z zawodników. - Dziś spotkaliśmy się po raz ostatni jako przyjaciele. Jutro podczas eliminacji każdy będzie martwił się tylko i wyłącznie o siebie. Na turniej zaprosiłem tylko najwybitniejszych wojowników tego blobu, więc nie liczcie na łatwe zmagania podczas walk. Jak narazie cieszcie się swoimi osiągnięciami, bo jutro ... nikogo nie będzie już to obchodzić co osiągneliście, każdego będzie obchodziło to na jakim poziomie walczysz. Ucztę czas zacząć ! - na weszli kelnerzy wnoszący wyborne dania. Nie zabrakło mięsa, ryb, sałatek i innych rzeczy nadających się do spożycia. Zawodnicy jednak nie byli przejęci tym, że jutro staną naprzeciw siebie. Byli otwarci na nowe kontakty jak nigdy, każdy o czymś rozmawiał. - Zauważyliście, że ten cały Adashi Mishima chciał nas nastraszyć ? - odezwał się rudowłosy chłopak najwidoczniej nie przejmując się całą sytuacją. - Ta ... Na dodatek myśli, że to będzie wyglądało jak mordobicie. - odezwała się brunetka w niebieskim stroju. - Ja was zabiję na tym turnieju. - odezwał się kolos, który siedział rozluźniony na krześle jedząc nóżkę kurczaka. - Uważaj żebyś sam nie zginął. - kolejny głos dało nam się usłyszeć tym razem chłopaka w czarnych włosach. - Uwaga zawodnicy ! Teraz pora na to abyście pokazali co potraficie i czy jesteście warci uczestnictwa w tym wielkim turnieju. - odezwał się koordynator całej imprezy i w tym samym momencie z każdej strony wbiegło po 10 ludzi bez koszulek w samych spodniach z tatuażami na ciele (było ich tylu co zawodników). - To będzie taki test. Pokonajcie ich i nie dajcie się zranić, wtedy będę wiedział czy jesteście warci tego wszystkiego. - dodał Mishima wychodząc z ogromnej sali. Na placówce zapanowało zamieszanie. Zawodnicy odsunęli stoły z jedzeniem jednocześnie wywalając je i niszcząc te frykasy, oraz stanęli w pozycji bojowej widać, że na tę chwilę działali wspólnie. Walczyli turowo, ponieważ było za mało miejsca na tzw. "ustawki". Jeden komentator mówił przez mikrofon kto będzie walczyć. - Roy Velgensteir ! - wykrzyczał komentator czekając na zawodnika. Wtem na środku koła zrobionego z zawodników i "testerów" wyszedł najwyższy uczestnik turnieju. Czarnowłosy, bez koszuli, w długich czarnych spodniach z długimi czarnymi włosami i z ogromną grozą na twarzy. Tak też zawodnik przygotowany czekał na przeciwnika. Na pierwszy ogień poszedł tester około 1,8m wzrostu. Tester rozgrzał się, uderzył kilka razy rękami w powietrze na pokaz i sprowokował swojego przeciwnika. Ten rzucił się od razu na niego i z dużą prędkością uderzył go prawą ręką w twarz, tak, że mniejszy zawodnik nie miał czasu ani szans na obronę bądź unik. Poturbowany zawodnik wstał i oddał kilka mocnych uderzeń w brzuch kolosa, ale to nie pomogło. Roy chwycił swojego przeciwnika, podniósł go do góry, przerzucił go tak, żeby jego głowa była jako dół i trzasnął nim potężnie o ziemię wykonując chwyt Wrestling'owi Pedigree. Velgensteir pewny siebie wrócił do zawodników i jako pierwszy dostał się na turniej. Komentator od razu wziął się do roboty i wymówił imię następnego zawodnika. - Sanjuro Katayama ! - wraz z wypowiedzeniem tych słów, na miejscu walki pojawił się zawodnik w bardzo nie typowym stroju, a mianowicie jakiejś nowoczesnej zbroji. Na głowie miał założoną białą maskę, przy pasie widniały 2 bardzo długie katany wyrabiane ręcznie, więc bardzo dobrej jakości. Wyglądał bardzo groźnie, ponieważ zbroja była robiona na typ dużego szkieletu oraz zbroi rycerskiej. Na polę walki wyszedł również przeciwnik Sanjuro. Chwilę pokazał jakieś sztuczki, zrobił obrót w powietrzu do tyłu i stanął w pozycji gotowej do ataku. Nie czekając na swojego przeciwnika tester rzucił się na Katayamę, a ten jednym cięciem miecza odciął głowę swojego przeciwnika. Było to niezwykle szybkie, widać było, że zawodnik jest bardzo szybki. Zrobił to samo co Roy Velgensteir. Stanął spowrotem w miejscu gdzie przebywał wcześniej. Komentator zrobił to co wcześniej i już zawołał kolejnego zawodnika, a raczej kolejną zawodniczkę. - Ajana Kazama ! - piękna dziewczyna o brązowych włosach, w niebieskim stroju i w szarych butach wyszła na polę walki. Poczekała na swojego przeciwnika, a gdy ten się stawił stanęła w pozycji jaką klan Mishima doskonale znał. - Przecież to styl Karate Kazama ! - wykrzyczał Adashi waląc w stół w swoim pokoju gdzie widział całą sytuację z kamer. - Kolejny Kazama na turnieju ... będzie ciekawie. - powiedział już bardziej spokojny Mishima patrząc na walkę. Ajana nie dała się sprowokować przeciwnikowi i trzymała się cały czas w tej samej pozycji. Po kilku chwilkach przeciwnicy podeszli do siebie i zaczęli ostrą wymianę ciosów. Dziewczyna zyskiwała przewagę, ponieważ nie robiła przerwy w swoich atakach, tak jak jej przeciwnik i kontrowała jego ataki. Najpierw uderzyła go z obrotu tyłem piętą w twarz, po czym natychmiast obroniła cios oddany przez testera, wygięła lekko rękę oponenta, przewróciła go i uderzyła w szyję wprowadzając go przy tym w stan mdlenia. Ukłoniła się kulturalnie w stronę pokonanego przeciwnika i stanęła w poprzednim miejscu. - Nieźle. - rzekł rudowłosy chłopak widząc dziewczynę, która przed chwilą walczyła. - Dzięki. - odezwała się dziewczyna uśmiechając się do wyższego od niej chłopaka. Chwilę później komentator znowu zawołał kolejną osobę. - Janakashi Kayshin ! - nikt jednak nie wychodził. W końcu odezwała się dziewczyna. - Przestań gapić się na mój tyłek, bo twój ktoś w końcu ci skopie ... - rzekła dziewczyna. - Zdaje mi się, że teraz twoja kolej. - rudowłosy chłopak po usłyszeniu tych słów od razu poniósł głowę do góry i wyszedł na środek, tam czekał już na niego przeciwnik. Oboje rozgrzali się troszkę i już zaczęła się walka. Narazie krążyli po kole i w końcu Janakashi zaatakował potężnym kopnięciem z powietrza w głowę. Przeciwnik odleciał na metr i po chwili się podniósł. Zaczęła się krótka wymiana ciosów, ale była ona na korzyść Kayshin'ego. W końcu rudowłosy podhaczył przeciwnika i uderzył go nogą w brzuch tak mocno, że tester stracił przytomność. Pewny siebie, uśmiechnięty, z rękami w kieszeniach podszedł do miejsca gdzie wcześniej stał. - Jednak nie skopali mnie. - rzekł do dziewczyny stojącej przed nim. - Pff ... ja to zrobię za nich. - odpowiedziała pokazując język do chłopaka. Komentator jak zwyklę już zmienił kartkę i przeczytał dane kolejnego zawodnika. - Alonse Midnait ! - wykrzyczał, a na miejscu pojawiła się dziewczyna w luźnym stroju na ramiączka. Pojawił się również jej przeciwnik. I zaczęła się walka, która od razu dała korzyść Alonse, ponieważ mistrzyni 3 stylów Kung Fu (Węża, Modliszki i Tygrysa) skontrowała sprawnie ciosy swojego przeciwnika. Następnie pchnęła go i uderzyła z obrotu w powietrzu kolanem w twarz swojego przeciwnika. Oponent padł na ziemię i był to znak, że Midnait wygrała walkę. Zrobiła to samo co reszta. Ukłoniła się i wróciła spowrotem na swoje miejsce. Po niej wystartowała reszta zawodników, aż w końcu przyszła pora na zawodnika z numerem 50. - Shadow Kashiku ! - komentator wykrzyczał imię i nazwisko zawodnika, a na miejscu pojawił się czarnowłosy chłopak bez koszulki, z tatuażem na prawym ramieniu, w rękawicach do palców, z metalowymi płytkami koloru srebrnego, oraz w czarnych dresach. Na prawej nogawce miał wychawtowany wizerunek białego ognia (znaczy to był znak, taki biały ogień). Chłopak poprawiając rękawicę wyszedł na arenę. Tester starał się sprowokować zawodnika, lecz ten się nie dał. Oponent zaatakował Shadow'a, a ten od razu wykonał bardzo szybki unik, następnie kopnął 2 razy swojego przeciwnika i uderzył go bardzo szybko z pięści w klatkę piersiową. Widać było, że jest szybszy nawet od Sanjuro. Wszyscy byli w szoku poza rudowłosym, ponieważ Kashiku zgniótł mu klatkę piersiową. Śmierć nastąpiła na miejscu. Zawodnik zszedł z maty i stanął w miejscu gdzie stał ostatnio. - Nie potrzebnie go zabijałeś. - rzekł obojętny Janakashi. - Braciszku ... zabiłem go, bo miałem taką zachciankę. - odpowiedział równie obojętny Shad. Ajana w trakcie tej rozmowy braci podeszła do Sanjuro. - Miecze są dozwolone na tym turnieju ? - zapytała. - Hai. (z Jap. "Tak) - odpowiedział samuraj poprawiając swoje miecze. Następnie do rozmowy wtrącił się Roy. - Te miecze to połamię razem z tobą. - powiedział Velgensteir. - Te miecze wylądują w twoich oczach, wbite w twoją głowę. - odpowiedział Sanjuro. - Hahaha, jesteś śmieszny. Zobaczymy się jutro na turnieju. - odrzekł kolos odchodząc od samuraja i dziewczyny. Shadow i Janakashi podeszli to Katan'a i Kazamy. - Zapomnieliśmy się przedstawić. Ja jestem Janakashi, a to mój brat Shadow. - powiedział Janakashi uśmiechając się do dziewczyny. - Ja jestem Ajana. - odrzekła równie uśmiechnięta przedstawicielka płci pięknej. - Moje imię to Sanjuro. - wtrącił się samuraj. Bohaterowie chwilę pogadali po czym każdy z nich udał się do swojego pokoju na spoczynek, ponieważ jutro miał się zacząć ciężki dzień ...
|