Tom - 2010-09-26 09:45:30

Witam wszystkich!
Postaram się opowiedzieć coś o moim drugim juz FanFicku, który praktycznie jest kontynuacją "pierwszego tomu" noszącego nazwę "Sinnoh Adventure Saga"[który zreszta też znajduje się na tym forum]
Problem w tym, że nie wiem, co napisać. No cóż, ci którzy nie czytali SAS i tak praktycznie wszystkiego się dowiedzą z Epilogu, niemniej jednak zapraszam do czytania również pierwszego tomu. No dobra, zaczynamy. Akcja toczy się w regionie Isshu, dlatego zmieniłem jedynie pierwszy człon nazwy pierwszego ficka;]



Isshu Adventure Saga




Prolog



Tom jest trzynastoletnim chłopcem o ciemnych włosach. Nosi jeansy, ciemną bluzę z żółtymi elementami, czerwoną czapkę z naszyciem w kształcie pokeballa oraz szalik, który zakłada głównie dla ozdoby.
Prawie rok temu dowiedział się, że jego dziadek nie zmarł, jak powszechnie sądzono, ale został porwany przez złych ludzi, pracujących dla Zespołu G, zwanych Galaktycznymi. Dowodził nimi, jak się później okazało niejaki Cyrus wraz z trójką podwładnych o kryptonimach Saturn, Mars i Jupiter, którzy konsekwentnie dążyli do zamierzonego od dawna celu: zniszczenia istniejącego już świata i stworzenia zupełnie nowego, w którym pełniliby rolę boga. Tom ciągle zastanawiał się nad tym, w czym mógłby pomóc im jego dziadek. Bo po co innego mogliby go porwać? Dla zabawy?
Tom wyruszył więć w podróż do zupełnie nieznanego mu regionu, regionu Sinnoh wraz z Grumpigiem, którego złapał jeszcze w regionie Hoenn oraz Lairona, którego otrzymał podczas rozdawania spadku jego dziadka. Dość szybko wzbogacił swą drużynę o trawiastego żółwia, noszącego nazwę Turtwig.
Równiez szybko poznał nowych rywali: Lucasa i Kate. Niedługo po tym złapał kolejnego pokemona- ognistą małpę, Chimchara. Nie trzeba było długo czekać na ekspresowe ewolucje: Turtwig przemienił się w Grotle'a, a Chimchar w Monferno, zyskując typ walczący. Tom zdążył zdobył trzy odznaki, a poznał Jade, świetną, choć początkującą, koordynatorkę, z którą wkrótce się zaprzyjaźnił i rozpoczął wspólną podróż.
Wkrótce Tom wzbogacił swój skład o Gastrodona i Absola, a Jade o Grovyle'a i Honchkrowa. Przez ich wędrówkę przewijają się różne postacie, jak Lucas czy podróżnik, imieniem Rick, których rola wzdaje się być sporo większa, niż mogło się wcześniej wydawać. Rick pomaga w odkryciu, że dziadek Toma poznał sposób w jaki można kontrolować boga pokemonów, Arceusa. Również dzięki niemu Tom dowiaduje się, że do stowrzenia nowego świata Galaktyczni muszą zdobyć władzę nad pokemonem władającym czasem, Dialgą oraz władcą przestrzeni, Palkią, a Arceus może nad nimi panować. Okazuje się również, że do ich zdobycia potrzebni są trzej mistyczni strażnicy jezior: Uxie, istota mądrości, Mesprit, istota silnej woli oraz Azelf, istota odwagi.
Te trzy pokemony wybieraają na swoich odpowiedników właśnie Toma, Jade, Lucasa i Ricka.
Wreszcie dochodzi do ostatecznego starcia z Zespołem G, w którym uczestniczą nie tylko wybrańcy trzech duchów jezior, ale także Kate. Okazuje się, że Galaktyczni zdobyli kontrolę nad trzema strażnikami, dzięki Łowczyni J i zdołał wywołać nie tylko Dialgę, Palkię i Arceusa, ale również Giratinę. Żadnej z tych istot nie spodobała się chęć naruszenia równowagi wszechświata, co przyczyniło się do porażki Cyrusa i jego podwładnych. Przywódca zespołu, a także Mars, Jupiter i Saturn zostają aresztowani i wszyscy w regionie Sinnoh są już pewni bezpieczeństwa, a Tom ponownie spotyka się z dziadkiem, który wkrótce wraca do rodzinnego regionu Kanto.
Tom i Jade wreszcie mogą zająć się odpowiednio Ligą Sinnoh oraz Wielkim Festiwalem. Jade poznaje nową rywalkę, Lily. Obie zachodzą w tej największej imprezie koordynatorów dość daleko, aż wreszcie spotykają się w półfinale. Ich walkę wygrywa Lily, która jednak ostatecznie przegrywa w finale.
Wreszcie następuje czas ligi, w której jak się okzauje biorą udział nie tylko Lucas i Kate, ale również Lily! Wkróce Tom pokonuje obie dziewczyny i staje do walki ze swoim największym rywalem w regionie Sinnoh, Lucasem. Oboje w tej walce mają już w pełni wyewoluowany skład. Walka kończy się starciem startera Lucasa, Empoleona z Infernape'em Toma, która ostatecznie zostaje zwyciężona przez pokemałpę.
Nadchodzi czas finału, w którym Tom mierzy się z mistrzynią regionu Sinnoh, Cynthią. Tą walkę po zaciętym starciu przegrywa. Nie dane jest mu jednak długo rozpaczać: Lily i Rick pokazują mu torbę Jade na ktorej jest napis "Isshu" Co gorsza samej Jade nigdzie nie ma...

* * *



- To nie wszysko- powiedział Rick, obracając plecak na drugą stronę. Było tam logo Zespołu G. Tom rozszerzył oczy ze zdumienia.
- Przecież oni już nie istnieją... więc...- zaczął.
- Tak, nam też wydaje się to dziwne- przerwała mu Lily. Wyglądała na przerażoną i wstrząsniętą, a mimo to w jej oczach czaił się już błysk przygody. Tom nie wiedział, co o tym myśleć. Otrząsnął się z szoku i postanowił zapytać o coś innego, niż przeczące sobie uczucia.
- A co znaczy to całe "Isshu"? Mi to się kojarzy jedynie z sushi...- powiedział z namysłem, czym zmusił przyjaciół do lekkiego uśmiechu. Powaga sytuacji nie pozwoliła im jednak na choćby cichy chichot.
Rick odchrząknął i zaczął mówić.
- Słyszałem o tym, że istnieje region Isshu... No co, telewizji nie oglądacie?- spytał, widząc zdumienie Toma i Lily, zaskoczonych takk szybką i pewną odpowiedzią na nurtujące ich pytanie.
Tom szybko poukładał informacje. Zespół G, region Isshu... No tak! Jade została porwana do tego regionu... Nie ma innego wyjścia.
- Dobra, to ja wyruszam do regionu Isshu!- zawołał.
- Wiedziałam!- rozpromieniła się Lily z błyskiem w oku.
Tom ochłonął i spojrzał na nią wzrokiem zdumionego bazyliszka.
- Osobiście nie bardzo rozumiem, czemu się tak zacieszasz...
- No jak to?- spytała Lily, jakby mówiła do jakiegoś niezrównoważonego emocjonalnie dziecka.- Przecież nie możesz wszystkiego załatwić sam! Jedziemy z tobą!
- No chyba żartuj...- zaczął Tom.
- No jasne, że zartuje- przerwał mu Rick.- Do regionu Isshu nie można pojechać! Jedyną drogą lokomocji jest lot samolotem!- zawołał z uśmiechem.
Tom przestał protestować. Wiedział, że nic już nie wskóra. Właściwie to poczuł się nawet lepiej, wiedziąc, że tym razem nie będzie sam od początku.
- Regionie Isshu! Przybywamy!- zawołał Tom.

01. Gorące przywitanie! Region Isshu!



- No nie no, ja rozumiem, że to nie jest hotel, ale krzesła z gwoździami to już lekka przesada- powiedział ze złością Tom.
- Tom, to suwak od spodni wżyna ci się w...- powiedziała ironicznym głosem Lily. Rick wyraźnie powstrzymywał się od śmiechu.
- Cicho- przerwał jej w ostatniej chwili Tom.
Właśnie lecieli samolotem do regionu Isshu, a Tom jak zwykle robił problemy z błahych powodów, jak siedzenie za nisko, samolot leci za wolno, nudzi mu się, samolot leci za wolno... A był to ledwie zalążek jego ciągłych narzekań. Na szczęście samolot powoli zbliżał się do celu: na horyzoncie widać już było zielone kształty oraz widok lotniska.
Tom wyjął jedyny pełny pokeball: ten z Infernape'em. Ze sobą miał także pięć pustych pokeballi, pokedex oraz pokenav. Miał nadzieję na szybkie odnalezienie Jade oraz zjedzenie czegoś innego niż parówki, w których mięsa jest tyle, ile fabuły w Modzie na sukces. Zamyślił się na tyle, że aż zapomniał na co miał się uskarżać. Spytał więc o pokemony, jakie jego przyjaciele postanowili zabrać do nowego regionu.
- Ja wziąłem jedynie Weavile'a. Miał najmniej szans na podróżowanie ze mną- odrzekł Rick, po czym dodał, widząc zdziwione spojrzenie Toma.- Co się tak gapisz? Zakochałeś się?
- Chciałbyś- odciął się Tom.- Więc Sneasel ewoluował?
- Dokładnie- rzekł Rick, przemilczając kąśliwą zaczepkę kolegi.- A jakie ty zabrałeś pokemony, Lily?
- Ja wzięłam AŻ dwa- odpowiedziała, kładąc nacisk na słowo "aż".- Mojego startera, Monferno, no i moją Meganium.
Wkrótce samolot wylądował na lotnisku w mieście- jak wskazywała tabliczka- Kanoko Town. Tom z ulgą przywitał przybycie do regionu i jak najszybciej wyszedł z samolotu. Teraz można było zauważyć, że zmienił swój ubiór: miał czarne jeansy, czerwoną bluzkę, na ktorą narzucił niebieską bluzę. Zmienił adidasy na ciemniejsze, a szalik teraz był koloru białego- wcześniej czerwonego. Jedynie czapka zdawała się przypominać o jego stroju z Sinnoh.
Po chwili dołączyli do niego Lily i Rick. Tom i Lily spojrzeli pytająco na kolegę w oczekiwaniu na jakieś wskazowki. Daremnie... Nie było w tym jednak nic dziwnego- w końcu cała trójka znalazła się w tym całkowicie nieznanemu im wcześniej regionie po raz pierwszy.
- Móglbyś coś wreszcie zrobić?- spytał niecierpliwie Rick.
- Jeśli myślisz, że wyczaruję mapę z tego, co zrobił na twoim plecaku ten dziwny pokemon, to się mylisz- powiedział stanowczo Tom. Widząc, że Rick pośpiesznie spojrzał a plecak, natychmiast dodał:- Jeden zero dla mnie, tylko żartowałem...
- Mógłbyś wyciągnąć pokenav- mruknął Rick, po czym zrobił minę, jakby sobie o czymś przypomniał i wskazal na czapkę Toma, mówiąc:- Uaaau...
- Co?
- Kał! Jeden jeden, tylko żartowałem!- zawołał Rick.
- Nie sądzicie, że powinniśmy jednak zachować choć odrobinę powagi?- spytała Lily, mierząc ich krytycznym spojrzeniem.
Wreszcie wyruszyli w podróż do miasta, które wybrał Rick: Sanyou City.
- Chciałbym wiedzieć jak nazywają się te dziwne pokemony- powiedział zawiedzionym głosem Tom, po raz enty chowając pokedex, mówiący o braku danych każdego napotkanego po drodze pokemona.- O wszystkim pamiętałem, tylko nie o tym, żeby zaktualizowac pokedex o stworki z regioniu Isshu!
- Oj, mógłbyś już przestać?- spytała zniecierpliwiona już Lily.- To gadanie zaczyna być już naprawdę męczące.
Tom umilknął i przez jakiś czas przestał się odzywać, a zaczął intensywnie myśleć. Tak intensywnie, że zapomniał nawet o niedoborze mięsa w parówkach, które dane mu było zjeść podczas tego nudnego lotu do równie nudnego regionu.
- Może się zatrzymamy?- spytał po jakimś czasie Rick, gdy błądzili po lesie. Lily natychmiast kiwnęła głową, a Tom chcąc niechcąc musiał się z nimi zgodziś- sam w końcu był już lekko zmęczony.
- Wiecie co? Tu jest strasznie nudno- oznajmiła nadzwyczaj stanowczym głosem Lily, a Tom pokiwał skwapliwie głową.
- Powiem więcej. Flaki z olejem to przy tym ósme cudo- rzekł z przekonaniem, po czym zerwał się na równe nogi.
- Gdzie idziesz?-  zapytał natychmiast Rick.
- Zamierzam złapać jakiegoś pokemona. Nie samym Infernape'em człowiek żyje- oznajmił Tom, po czym pobiegł w stronę otoczonej przez drzewa polany. Natychmiast dostrzegł jakiegoś poke-ptaka, który wyglądał na pisklę. Gdy tylko dostrzegl nieznajomego zwężył groźnie oczy, jakby przygotowywał się do ataku.- Dobra! Infernape, wychodź!
Ptak na widok podopiecznego Toma, natychmiast rozpoczął atak Powietrznym Asem. Już prawie uderzył, gdy...
- Infernape, Ogniste Bombardowanie!
Pokemon Toma uderzył w małego orła, otoczony ognistą błyskawicą. Na początku wydawało się, że nic mu to nie zrobiło, jednak po chwili naokoło niego pojawiły się iskry, a sam ptak upadł na ziemię. Odzyskiwał już świadomość, gdy Tom rzucił w niego pokeball. Po chwili został złapany.
- Super, złapałem to... coś- uśmiechnął się entuzjastycznie Tom i spojrzał na Infernape'a. Ten wpatrywał się w nadciągającą właśnie chmurę.- No tak, pewnie zaraz będzie padać, chodźmy.
Infernape nadal jednak wpatrywał się w chmurę, a wcześniej okazywane zainteresowanie przemieniło się w czysty strach, gdy chmura niebezpiecznie zawisła centralnie nad nim. Mimo to wciąż patrzył na ciemny obłok, w środku którego zaczęło się formować jaskrawoczerwone światło, a Tom dostrzegł w kłębach dymu coś połyskującobiałego... Coś, przypominającego żywą istotę...
Ledwie zdążył to zakodować, a światło z chmury zaczęło się gwałtownie powiększać. Tom nie wiedział co to może znaczyć, ale podejrzewał, że raczej nic dobrego...
- Infernape, uciekaj!- ryknął momentalnie do swojego podopiecznego. Nie trzeba mu było tego powtarzać: natychmiast zaczął uciekać wraz z Tomem, jednak ów ciemna chmura nie została w tamtym miejscu, a ruszyła za nimi, jakby ich ścigała. "Tylko w jakim celu?" zapytał w myślach Tom, biegnąć ile sił w nogach.
Wreszcie chmura opnownie zawisła nad Infernape'em, który nie miał już sił, by dalej uciekać, więc tylko spojrzał ze strachem w górę. W tym samym momencie wystrzelił w jego stronę płomień, który ledwo go trafił, a już wrocił znacznie powiększony do chmury. Infernape trafionym tym ogniem, natychmiast osunął się na ziemię. Na szczęście jeszcze ciężko oddychał... Tom pospiesznie zamknął go w ballu i zaczął biec w stronę- a przynajmniej taką miał nadzieję- Ricka i Lily.

02. Profesor Araragi!



Tom wbiegł na miejsce, gdzie zostawił dwójkę przyjaciół, jednak nigdzie nie było po nich śladu. Tom zaklął cicho. Wiedział, że z Infernape'em jest coraz gorzej i musi wrócić do Kanoko Town. Ale jak zostawić wiadomość Rickowi i Lily tak, by mieć pewność, że to właśnie oni ją odbiorą? Nagle wpadł na pomysł, która mimo, że był dość ryzykownym rozwiązaniem, to wydawał się jednak jedynym wyjściem. Tom wyciągnął drugi pokeball,- z pokeptakiem- wypuścił podopiecznego i zaczął szybko mówić, wiedząc, że ma mało czasu.
- Posłuchaj... nieważne jak tam się zwiesz, ale musisz mi pomóc! Mógłbyś powiadomić moich przyjaciół o tym, że wróciłem do Kanoko Town? Rick to taki mulat, a Lily to nieco opalona blondynka- widząc, że ptak niezwruszenie czyści sobie pióra, postanowił wziąć go na litość.- Nie rozumiesz? Mój Infernape może zginąć, jeśli nie wrócę do Kanoko Town- tu mocno uszczypnął się w udo; tak mocno,że do oczu napłynęły mu łzy. Pokemona najwyraźniej to poruszyło, bo poklepał go jednym skrzydłem, kiwnął głową i odleciał w poszukiwaniu Lily i Ricka.
"Chyba trochę za mocno się uszczypnąłem" pomyślał Tom, biegnąć w stronę Kanoko Town i lekko zaciskając zęby: wciąż odczuwał już niewielki ból w udzie przez samookaleczenie. "Przynajmniej osiągnąłem, co chiałem..."
W tej chwili drogę zagrodził mu Caterpie, który wystrzelił sieć w jego prawą nogę. Tom rozwścieczył się na tego pokerobaka tak bardzo, że nie do końca przemyślanie, z całej siły go kopnął. Z zaskoczeniem obserwował, jak Caterpie trafia w drzewo i osuwa się po nim, niezdolny do wykonania kolejnego ruchu. Tom zrobił minę godną Jasia Fasoli, nim ochłonął i ponownie zaczął biec w stronę pobliskiego już miasta.
Kilkaset metrów przed progami miasta Toma złapała kolka, jednak uznał, że teraz może już zwolnić: bądź co bądź, nic nie wskazywało na to, by Infernape stracił resztki sił. "Zresztą gdyby już miał- odpukać w niemalowane- to fajtnął, by już dawno" pomyślał Tom.
Wreszcie wbiegł do miasta- przez kilkanaście sekund zdołal odzyskać część sił- i spytal pierwszą napotkaną na swej drodze osobę o to, gdzie znajduje się Centrum Pokemon.
- Tuż za rogiem, o tam- wskazał palcem mężczyzna.- Ale teraz...- zaczął, jednak Tom już go nie słuchał.
- Dzięki!- zawołał, biegnąc we wskazane miejsce. Pragnął wbiec tam tak szybko, że nie zauważył, że są tam automatyczne drzwi, w efekcie czego wyrżnął kolanem w niestłuczalne szkło i jęcząc z bólu, wszedł do budynku. Nigdzie nie było jednak śladu żywej duszy.
- Co to ma być, balanga podczas pracy?! Niech no tylko spotkam waszego szefa!- zawołał ze złością, kopiąc w stojące nieopodal biurko przez co nabił sobie kolejnego guza.- Ty spróchnialcu!- zawołał z odrazą, wychodząc z budynku. Był tak rozwścieczomy, że nie patrzył dokąd idzie. Wpadł na kogoś sporo od niego wyższego. Spojrzał w górę i zauważył dość ładną kobietę o brązowych włosach i płaszczu laboratoryjnym.
- Tak, to on!- usłyszał głos Lily. Dopiero teraz zauważył, że z ów kobietą są Rick i Lily; na ramieniu tego pierwszego siedział pokeptak, należący do Toma.
- Twój Washibon dość szybko nas odnalazł- powiedział Rick.
- Mój kto?- zdumiał się Tom.
- Tak nazywa się ten pokemon. Washibon, pokemon orle pisklę, mierzące pół metra o typach normalny i lot- odrzekła z uśmiechem kobieta.- Jestem profesor Araragi. Zauważyłam, że byłeś w Centrum Pokemon. Jak pewnie zdążyłeś zauważyć, nasza siostra Joy jest chwilowo niedyspozycyjny, gdyż dość ciężko zachorowała.
- A ja jestem Tom. Washibon dobrze się spisałeś, wracaj- powiedział Tom, wyciągając jego pokeball. Po chwili przypomniał sobie o krytycznym stanie Infernape'a i natychmiast zaczął mówić.- Nie wie pani kto mógłby pomóc w uleczeniu Infernape'a?
- Oczywiście, że wiem- uśmiechnęła się profesor Araragi.- To wchodzi w skład moich kompetencji, więc chodźmy do mojego laboratorium- powiedziała, odwracając się i idąc jako pierwsza. Tom, Lily i Rick ruszyli tuż za nią.
Wreszcie znaleźli się w laboratorium profesor Araragi, która jak się okazało była w tym regionie najważniejszym z naukowców, jak profesor Oak w regionie Kanto: w jej zakres obowiązków wchodziło również rozdawanie początkującym trenerom starterów.
Infernape został podłączony do wielu kabli, a profesor Araragi zaczęła go badać, sprawdzając bicie jego serca, czy każąc mu otworzyć gardło.
- I co z nim jest?- spytała w końcu Lily.
- Jest przemęczony, to jest pewne. Ale niepokoi mnie pewna sprawa. Czy jego grzywa, wyrastająca z głowy, która parzy jedynie nieprzyjaciół, zawsze jest tak nienaturalnie mała?- spytała kobieta, zdejmując lekarskie słuchawki i wpatrując się uważnie w Toma. Rzeczywiście, grzywa była teraz o wiele mniejsza niż jeszcze podczas walki z Washibonem.
- Nie, wcześniej wszystko było dobrze- powiedział suchym głosem Tom.
- Tom, właściwie co się stało, gdy się od nas odłączyłeś?- zapytał Rick.
Tom odchrząknął i zaczął mówić z twarzą bez wyrazu. Gdy skończył, swzyscy spojrzeli na profesor Araragi, która zacmokała tak, jakby wszystko od samego początku przeczuwała, a mimo to wcale jej się to nie podobało.
- Bo wiecie... od jakiegoś czasu w naszym regionie dzieją się dziwne rzeczy. Ogniste i elektryczne pokemony są prześladowane przez wielkie chmury, aż nie zostaną przez nie trafione tajemniczym promieniem. Raz piorunem, raz ogniem. Czemu? Tego niestety nikt nie wie- powiedziała ze smutkiem. Infernape chyba wreszcie odzyskał utraconą energię, bo wstał. Tom natychmiast wyciągnął pokeball, w którym zamknął podopiecznego: nie chciał, żeby się przemęczał.
- Już si,ę ściemnia, a ja jestem zmęczony. Chodźmy wynając pokój w pobliskim hoteliku- powiedział Tom, a jego przyjaciele kiwnęli głową: oni również byli zmęczeni tym dość obfitym w wrażenia dniu.
- Dobrze, do widzenia- uśmiechnęła się profesor Araragi.- Tom, przyjdź jeszcze jutro ze swymi przyjaciółmi. Mam coś dla ciebie.
I z nieco zagadkową miną, wyszła z pokoju.

03. Pojawia się rywal! Hikaru!



Kolejnego dnia zgodnie z prośbą profesor Araragi, Tom Rick i Lily udali się do jej laboratorium. Ta poprosiła ich jednak, by zaczekali w pomieszczeniu obok. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł jakiś ciemnowłosy chłopak, który właśnie zamykał w ballu pokemona, przypominającego gołębia. Miał ciemne spodnie, niebieską bluzę i czerwony krawat. Nosił również okulary i słuchał muzyki przez słuchawki.
- Cześć, jestem Lily- przedstawiła się przyjaciółka Toma, jednak ten wsłuchiwał się w rytm muzyki tak, że zdawał się nie zwracać uwagi ani na Toma, ani na Ricka, ani na Lily.
- On jest jakiś głuchy?- spytał Rick.
- Nic mnie to nie obchodzi. EJ!- ryknął Tom. Ciemnowłosy chłopak zdjął słuchawki i zmierzył Toma spojrzeniem, które wyraźnie mówiło, iż nie zamierza tolerować takich wrzasków.- Jestem Tom, a ty?
- A ja nie- odburknął niezbyt przyjaznym głosem chłopak.
W tym momencie drzwi się otworzyły i weszła profesor Araragi.
- O, Hikaru, widzę, że już zaprzyjaźniłeś się z Tomem- powiedziała z uśmiechem.
Ta uwaga nie wyglądała na trafną tym bardziej, że ze spojrzeń chłopców można było wywnioskować, że chcą się nawzajem zasztyletować.- Nie owijajmy w bawełnę. Hikaru, przybyłeś tu po startera...
- Przecież on ma już jednego pokemona!- zaprotestował Tom.
- To nieważne, nie jest to standardowy starter, a Hikaru miał otrzymać pokemona już dwa lata temu- odrzekła profesor Araragi, mierząc nieco zdziwionym spojrzeniem Toma. Najwyraźniej dotąd nie wyczuła aury wrogości, panującej między chłopcami.- Dobrze, oto trawiasty starter, Tsutarja!- zawołała, biorąc jeden z trzech balli, leżących na stoliku.
Traf chciał, że trawiasty wąż wystrzelił mały liść, najwyyraźniej chcąc dać pokaz umiejętności już na początku. Niestety trafił on Toma, którego reakcji nietrudno było się domyśleć.
- Przecież zrobił to niechcący- mruknęła nieco zirytowana, a nieco rozbawiona Lily, wpatrując się w rozeźloną minę Toma, który właśnie zwymyślał Tsutarję za jej "haniebny czyn".
- Daj spokój, nie powstrzymasz go- prychnął Rick.
- Ale snob!- zakończył swój monolog Tom, patrząc ze złością na dumną minę trawiastego startera. Hikaru nadal wpatrywał się w profesor Araragi w oczekiwaniu na dwa pozostałe pokemony.
- A teraz wodny starter, Mijumaru!- zawołała pani profesor.
Na podłodze ukazal się pokemon, przypominający wydrę. Na brzuchu miał muszelkę, a jego brązowy nos miał dość wątpliwy ksztłt. Mimo to wyglądał całkiem niewinnie i słodko.
- Czy to co on ma na nosie jest tym, o czym myślę?- zapytał Tom, który jak zawsze umiał dostrzec dziurą w całym.
- Jeśli tak, to z całą stanowczością stwierdzam, że masz brudne myśli- powiedziała znudzonym głosem Lily.
- A to ognisty starter, Pokabu!- krzyknęła profesor Araragi.
Jako ostatni na podłodze zjawił się pokemon świnia o pomarańczowo-brązowym odcieniu skóry. Zamiast ogona miał sprężynę, którą zaczął gonić i uderzył w nogi wciąż rozeźlonego Toma.
- Świnia!- krzyknął rozzłoszczony.
- Nie znasz się- oznajmił Rick z rozbawieniem.- Moim zdaniem jest sympatycznym, choć bardzo niesfornym pokemonem.
W tym czasie Hikaru wyciągnął książkę pod tytułem "Statystyki pokemonów". Najwyraźniej nie zamierzał słuchać nikogo, kto poleci mu któregoś startera, dopóki nie sprawdziłby jego statystyk w swojej ukochanej książce . Wreszcie ją zamknął i lekko poprawił okularu. Widocznie dokonał już wyboru.
- Wybieram ognistego startera, Pokabu- powiedział Hikaru, celując palcem w pokeświnię. Tsutarja zrobił obojętną minę, a w oczach Mijumaru zaszkliły się łzy, jednak Hikaru najwyraźniej był skupiony jedynie na Pokabu, który ze szczęścia ponownie zaczął gonić własny ogon. Przeczuwając niebezpieczeństwo, Tom odsunął się w obawie o własne nogi. W tym czasie profesor Araragi wręczyła Hikaru pięć pokeballi oraz pokedex, przypominający wyglądem GameBoya. Po chwili podeszła do Toma i wyciągnęła ku niemu rękę, w której trzymała drugi pokedex.
- Profesor Oak powiadomił mnie, że nie masz zaktualizowanego pokedexu, więc wręczam ci nowy- powiedziała z usmiechem. Tom podziękował jej i odwrocił się, ruszając w stronę wyjścia.
- Zaczekaj- usłyszał głos Hikaru.- Chcę walczyć. Dwa na dwa.
Tom uśmiechnął się z powątpiewaniem, jednak postanowił przyjąć wyzwanie- w końcu była to świetna okazja, by pokazać temu gościowi, jak bardzo jest słaby. Wyszli na świezę powietrze, gdzie natychmiast dostrzegł zarys stadionu.
- Dobra, leć, Mamepato!- zawołał wkrótce Hikaru, a obok niego pojawił się ów gołąb, którego Tom, Rick i Lily widzieli wcześniej. Tom wyciągnął pokedex, który ukazał Mamepato w kilku pozach, mówiąc: "Mamepato, pokemon gołąb. Mamepato jest pospolitym ptakiem, żyjącym w regionie Isshu. Rzadkością jest spotkać samotnego przedstawiciela tego gatunku, gdyż żyje on w stadach.
- W takim razie leć, Washibon!- zawołał Tom, a tym razem to Hikaru wyjął pokedex. Tom usłyszał: "Washibon, pokemon orle pisklę. Washibon ma zazwyczaj zadziorny charakter i trudno jest go oswoić. Gdy jednak już się to uda, jest on świetnym wojownikiem."- Atakuj Powietrznym Asem!
Washibon bez problemów trafił Mamepato, który opadł nieco w powietrzu, jednak natychmiast za poleceniem Hikaru rozpoczął szarżę Szybkim Atakiem. Washibon bez problemów uniknął ataku i ponowił atak Powietrznym Asem.
- Powietrzne Cięcia!- zawołał Hikaru z zadowolonoą z siebie miną. Atak trafił Washibona, który upadł na ziemię, gdy kolejne pociski zaczęły go bombardować. Hikaru zmierzył przenikliwym wzrokiem Toma, który zamknął w ballu podopiecznego.
- Ten Mamepato jest całkiem niezły- powiedział Rick.
- Z Infernape'em nie ma szans- rzekła Lily. W chwilę później na stadionie pojawił się drugi pokemon Toma, a dex Hikaru oznajmił: "Infernape, pokemon ognista małpa. Jest ostateczną formą Chimchara. Infernape ma 'ognisty' charakter, a jego szybkość nie ma sobie równych."
- Infernape, Ogniste Bombardowanie!- zawołał Tom. Infernape rozpoczął atak, jednak nie dał rady wytworzyć potężnego kręgu.- Co jest? Miotacz Płomieni!
Infernape ponownie nie wykonał ruchu, mimo dużej koncentracji.
- Ognisty pokemon, który nie umie wykonac odpowiednich swemu typowi ruchów? Ciekawe...- szczerze zdziwił się Hikaru. Tom postanowił, że później się nad tym zastanowi.
- Cios Gromu!- Infernape zdążył oberwać Powietrznym Asem, nim trafił superefektywnym atakiem oponenta. Mamepato upadł na ziemię.
- Pokabu, teraz ty!- zawołał Hikaru. Tom wyjął pokedex, by dowiedzieć się czegoś więcej o ów pokemonie. Dex oznajmił "Pokabu, pokemon ognista świnia. Pokabu może wytworzyć trujący dym, który utrudnia poruszanie się przeciwnikom. Jego specjalnością jest atak." W tym momencie rozległ się grzmot i zaczęło się chmurzyć.- Użyj Żaru!
- Infernape, to nic ci nie zrobi! Użyj Mach Ciosu!- Infernape zadał obrażenia Pokabu. Mimo to nie zrobiło to na nim wrażenia i uderzył Akcją. Tom nagle dostrzegł ponownie formującą się chmurę... Taką samą, jak tą, która uderzyłą Infernape'a... Przypoomniał sobie słowa profesor Araragi o tajemniczych chmurach, atakujących pokemony i momentalnie zamknął w ballu podopiecznego.
- Hikaru! Chowaj Pokabu!- ryknął Tom.

04. Pochmurna tajemnica



- Niby czemu mam cię posłuchać?- spytał podejrzliwym głosem chłopak.
- Jeśli obchodzi cię zdrowie twojego prosiaka, to lepiej go zamknij, idioto, albo wsadzę ci jego sprężyniasty ogon w...!
- Dobra, zrozumialem- mruknął Hikaru, szukając pokeballa swojego nowego członka drużyny. Uwagę Lily i Ricka pochłonęła niebezpiecznie zbliżająca się w stronę Pokabu ciemna chmura.
- Patrz...- szepnął Rick, wyciągając rękę i celując nią w nadchodzącym obłok.- Tam kłębi się coś czerwonego.
- Może to przez zbyt małą ilość zjedzonych kanapek, ale to przypomina mi marmoladę truskawkową- mruknęła Lily, wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w kłębiącą się wśród chmury jaskrawą czerwień z cieknącą śliną.
Chmura nagle przyspieszyła i znalazła się niemal nad Pokabu, gdy Hikaru wreszcie odnalazł ball pokeświni, w którym natychmiast go zamknął. Chmura zaczęła się powoli oddalać, a Tom zaczął odczuwać dziwny dreszcz, którego nie poczuł jeszcze nigdy w zyciu... jakby oddalała się jakaś cenna rzecz, od zawsze należąca do niego. I nagle tak jakby planował to od kiedy płomień z tej samej chmury, uderzył w Infernape'a, wyciągnął pokedex  skierował go w kierunku ciemnego obłoku.
Ku jego zaskoczeniu, ukazał się obrazek jakiegoś białego pokemona, mającego w sobie coś ze smoka i mający ogień w miejscu, gdzie powinien znajdować się ogon- choć może to ten płomień jest ogonem? Pokedex zaczął właśnie mówić, jednak Tom zdążył usłyszeć jedynie pierwszą sylabę, brzmiącą "Re"...
Nagle znikąd zerwał się ogromny wiatr, który był tak potężny, że uniósł Toma w powietrze i wyrwał mu pokedex, który zaczął gwałtownie spadać w dół. W tym wietrze było coś tajemniczego- a co najdziwniejsze ten nienaturalnie silny wiatr, uniósł jedynie jego, jakby inni byli przed tym chronieni, a on sam nie był w stanie się uodpornić. Nic z tego nie rozumiał... Zauważył Hikaru, pędzącego po profesor Araragi i Monferno Lily, który w ostatniej chwili złapał pokedex i podał go swojej trenerce.
I nagle z ciemnej chmury, wystrzelił olbrzymi płomień, jednak Lily zdążyła w ostatnim momencie schować swojego startera w należącej do niego kuli.
Tom odetchnął z ulgą, jednak natychmiast okazało się, że ma o wiele większe zmartwienie. Wiatr nagle zaniknął i zdążył jeszcze ujrzeć w chmurze dziwnie puste oczy, nim oddaliła się ona, jakby pędziła w jakiś maratonie, a Tom zaczął spadać w dół. Już przymknął oczy z przerażenia i powoli godził się z nadchodzącym końcem, gdy pod nim pojawiły się Weavile i Meganium.
- Weavile, użyj Lodowego Promienia!- usłyszał głos Ricka, a jego podopieczny zamroził stadion, po czym wytworzył Lodowy Wiatr, któy nieco zmroził Toma, jednak sprawił, że zaczął znacznie wolniej opadać.
- Meganium szybko! Poślizgnij się jak najbliżej Toma i złap go za pomocą Dzikich Pnączy!- krzyknęła Lily, a jej pokemon zdołał w końcu go złapać swoimi długimi sznurami, tym samym ratując go od pewnej śmierci, a conajmniej złamania kręgosłupa. Po chwili upuścił go na ziemię, a ten z drżącymi nogami wstał.
- Dzięki- powiedział, oddychając z ulgą.
- Wspaniale sobie poradziliście- powiedziała profesor Araragi, która właśnie podeszła do nich z Hikaru. Ów chłopak podszedł do Toma.
- Sądzę, że możemy uznać moje zwycięstwo. W końcu jedynie walczące ruchy nie dałyby rady pokonać mojego Pokabu- powiedział głosem, który przypomniał Tomowi tymi słowami przechwałki jego rywala z regionu Sinnoh, Lucasa.
- Pomijając fakt, że Infernape ma o wiele więcej doświadczenia, to rzeczywiście... możesz wypchać się swoją jakże zasłużoną wygraną- oznajmił Tom.
- W takim razie do zobaczenia w Lidze Isshu. Albo i wcześniej- powiedział Hikaru, wypuszczając jeszcze Pokabu, by Żarem stopił lód powstały na stadionie.- Do widzenia, pani profesor. I dziękuję za wszystko.
- Do zobaczenia-.
- Tom- powiedziała Lily.- Czy widziałeś kto lub co ukrywał się w tej ciemnej chmurze?
- Nie... To znaczy tak- powiedzia niezdecydowanym tonem.
- Byłoby miło, gdybyś w przeciągu miesiąca się zdecydował- powiedział głosem nasączonym ironią Rick.
- Widziałem takie puste oczy w chmurze. Ale to było tylko przez chwilę, więc to mogło być złudzenie optyczne- mruknął Tom.- Ale to nie wszystko. Wiem, jak wygląda... To jest taki pokemon, taki biały z płomieniem zamiast ogona. Wyciągnąłem pokedex, gdy ta chmura nadciągała. A jego nazwa zaczyna się od "re".
- No to już coś wiemy. Zawsze to krok do przodu- powiedziała z entuzjazmem Lily.
- W pobliżu jest biblioteka- powiedział Rick.- Możemy tam poszperać.

* * *



Był już wieczór i cała trójka ciągle siedziała w bibliotece.
- Mam!- zawołał wreszcie ochrypłym głosem Rick.- Ten pokemon to legendarny, ognisty smok...
- Tylko tyle?- spytała zawiedzionym głosem Lily.
- Jest nazwa! To Reshiram!- ucieszył się Tom.- Wiecie co? Sądzę, że na razie nam to wystarczy. Chodźmy się przespać. Tylu stron naraz nie przeszukałem od poszukiwania mierzącego stronę streszczenia Krzyżaków!

05. Cel- Liga Isshu!



- Tom, mógłbyś wreszcie ruszyć te cztery litery? Od dwóch dni nic nie zrobiliśmy, więc chyba czas wyruszać- mówiła nieco zirytowanym głosem Lily. Minęły już dwa dni od wieczoru spędzonego w bibliotece, a Tom wciąż leżał załamany brakiem mięsa w jego ulubionych parówkach.
- Bez motywacji nie da rady- mruknął znudzonym głosem Rick.
- Jak wstanie grzecznie, to kupię hot-doga- oznajmiła rozbawionym głosem Lily. Tom stoczył się z łóżka i natychmiast wstał, a Rick roześmiał się.
- No dobra, masz na to całe pięć minut. Pamiętaj, że ma być mnóstwo ketchupu, niewiele majonezu i... O nie!- zawołał nagle, znowu zapadając w załamanie nerwowe.
- A teraz co?- spytał Rick.
- Te parówki mają tyle mięsa, ile inteligencji produkujący je ludzie- powiedział zgaszonym głosem Tom. Rick i Lily wymienili zirytowane spojrzenia.

* * *



Wreszcie Tom wstał, podniecony obietnicą "prawdziwego jedzenia" w mieście Sanyou City, dokąd mieli się teraz udać. Rick i Lily musieli jednak jeszcze zaczekać sporo czasu, nim ich przyjaciel wyszedł z Centrum Pokemon.
- No nie gadajcie, że cały czas tu staliście!- zawołał wesołym głosem Tom, wychodząc z budynku po kilkunastu minutach.
- Wiesz, nie sądziliśmy, że w twoim mniemaniu pięć minut jest niemal równe TRZYDZIESTU PIĘCIOM- warknęła Lily z oczyma, płonącymi do żądzy mordu.
- To, czego nie sądzicie mogłoby zająć kilka książek, dłuższych od samego "Poradnika Młodego Trenera", więc...
- Przecież to ma ze trzydzieści stron- wtrącił Rick.
- ...więc może sobie darujemy i wreszcie wyruszymy w dalszą drogę?- spytał Tom, przesyłając Rickowi serdeczne spojrzenie, wyraźnie mówiące, że ma ochotę na wbicie mu sztyletu w...
- To może chociaż nam powiesz, co tak długo robiłeś w tym Centrum Pokemon? Romansowałeś z siostrą Joy?- spytała z wredną ironią Lily, przerywając manię morderczych myśli Toma.
- A co, zazdrosna?- spytał jeszcze bardziej- o ile to możliwe- wrednym głosem Tom.- Zarejestrowałem się na zawody Ligi Isshu. Wońcu muszę pokazać tej świni, gdzie jej miejsce.
- Chodzi ci o startera Hikaru?
- Tak, o niego też.

* * *



Wreszcie wyruszyli do miasta Sanyou City, nie zwracając uwagi na Toma, który po trzystu metrach- w dodatku dość wolnego marszu- oznajmił, że dostał kolki. Po drodze spotykali różne pokemony, w tym znajomego Caterpie, który na widok Toma uciekł, poruszając się szybciej od Ninjaska.
- A ja sądziłem, że Washib
on jest nieciekawym pokemonem- powiedział Tom.- Teraz, gdy widzę tą zgraję, z których najciekawszym pokemonem jest Zubat, mogę z całą stanowczością stwierdzić, że się myliłem.
W tym momencie ich drogę zagrodził pewien przypominający węża pokemon. Wyglądał niemal identycznie, jak ten, którego widzieli w laboratorium profesor Araragi.
- Srutarja!- zawołał z szaleńczym entuzjazmem Tom.
- Ekstra, złapię go- powiedział Rick, otrząsając się z ogłupienia, jakie wywołała przeinaczona nazwa Tsutarji- nawiasem mówiąc, Tom najwyraźniej był pewien, że właśnie tak się nazywa.
- Życzę miłego oglądania- powiedział z przekąsem Tom.
- Ale czego?- zdziwiła się Lily.
- Moich pleców, narka!- zawołał, biegnąć za oddalającym się pokemonem.- Ej, snobie leśny, gdzie tak za...?!
- Wyrażaj się!- usłyszał kilkaset metrów za nim Lily.
Tom w biegu wyciągnął pokedeex, przypominając sobie, że niewiele wie o tym pokemonie. "Tsutarja, pokemon trawiasty wąż"- Więc tak się nazywa!- mruknął Tom. "Ten pokemon jest jednym z najzwinniejszych pokemonów. Jego charakterystycznym atakiem jest Trawiasty Mikser."
W tym czasie Tsutarja zatrzymał się na pustej polanie- tej samej, na której Tom złapał Washibona- i najwyraźniej wcale nie uciekał, tylko prowadził oponenta na to, najwyraźniej służace do walk miejsce.
- Dobra, Washibon, wypróbuję ciebie!- zawołał Tom, wyrzucając pokeball.- Washibon, Szybki Atak!
Washibon trafił ów atakiem oponenta, któy jednak natychmiast odpowiedział Akcją. "Myśl... No tak! Tsutarja to typ traiwasty, więc ataki typu lot będą bardzo pomocne" pomyślał Tom. W tej chwili dobiegł do niego Rick, a tuż za nim Lily. Tsutarka trafił Szybkim Atakiem Washibona, któy wyglądał na bardzo zdeterminowanego.
- Washibon, powalmy snoba! Atak Skrzydłami!- zawołał Tom. Tsutarja z łatwością uniknął ataku, jednak...- Powietrzne Cięcie!
Tsutarja, który był odwrócony tyłem do oponenta, został trafiony i wbity w ziemię. W chwilę później został trafiony pokeballem Toma i stał się kolejnym członkiem drużyny Toma.
- Myślałem, że nie przepadasz za Hikaru- powiedział Rick, obserwując z lekką zazdrością Toma, który właśnie chował ball z Tsutarją i dziękował za pomoc Washibonowi.
- A co on ma do rzeczy?
- No wiesz, skopiowałeś jego strategię. Pamiętasz? Walka Mamepato z Washibonem...
- Gadaj tak dalej, a zacznę się przypatrywać, czy nie masz za dużo zębów...
- Mam pomysł. Proponuję, byście się przymknęli- przerwała im Lily.- No, teraz lepiej. Ruszajmy do Sanyou City!

06. Miasto Sanyou!



Wreszcie po dwóch dniach "szaleńczej włóczęgi", jak zwykł nazywać ich podróż Tom, dotarli do miasta Sanyou City. Z początku wszyscy ucieszyli się widokiem nieco oddalonego Centrum Pokemon, jednak Tom natychmiast o nim zapomniał, widząc stojący tuż przed nim stadion Pokemon.
- Ekstra! Nie jestem w Isshu nawet tydzień, a zaraz zdobędę pierwszą odznakę!- krzyknął, zapominając i o zasłużonym odpoczynku, i o napełnionych mięsem parówkach.
- Gdzie tak pędzisz, Panie Napalony?- spytała Lily, łapiąc go za kołnierz i  uniemożliwiając mu wpadnięcie do stadionu, jak do obory.
- Może najpierw odpoczniemy? Odznaka, nie Buneary, nie ucieknie- dodał Rick, bezskutecznie próbując ostudzić gorącą głowę Toma. Ten w końcu odpuścił, przez nieustępliwość dwójki jego przyjaciół.
- Ale jak już wypoczniemy, to idziemy do sali?- spytał natychmiast.
- Yes, sear- odrzekł Rick.
- Czekaj, czekaj... "jes" co?- zdumiał się Tom.
- Rick się po prostu zgadza, bez skojarzeń- mruknęła Lily.- I co zapomniałeś już o tych swoich pełnoziarnistych parówkach czy jak tam je nazywasz?
Tom wreszcie zjadł coś, co według niego zasługiwało na miano jedzenia, obsługiwany przez zielonowłosego kelnera, który wyglądał na lekko lalusiowatego, ale poza tym był bardzo w porządku. Przynajmniej według Toma.

* * *



Tom właśnie trenował. Tsutarja oddawał ciosy, a Infernape ich unikał. Okazało się, że był całkiem niezłym pokemonem. Jakoże Tom nie wiedział, jakiego typu pokemonów używał lider tutejszej sali, nadal nie podjął ostatecznej decyzji o tym, których pokemonów użyje- zasadniczo nie wiedział nawet, czy nie będzie musiał użyć wszystkich, które miał przy sobie.
Nagle dostrzegł samotnie siedzącą na ławce postać, której ciemny ubiór zaczął się zlewać z zapadającym powoli zmrokiem. Miał ciemne spodnie z jeansowego materiału i ciemną bluzę z czerwonym naszyciem. Wieńczył ją biały kołnierz, jak u koszuli. Jego włosy także były ciemne; nawet lekko ziemista cera zdawała się świadczyć o mroczności tego chłopaka. Jego wygląd wskazywał na około piętnaście lat. Mimo tej mrocznej aury, Tom zbliżając się do niego pewnym krokiem, dostrzegł w jego oczach coś dziwnego... Sam nie wiedział co to było, jednak to "coś" w jego oczach, świadczyło o tym, że jest on dobrą osobą. Można było dostrzec również ból, wskazujący na to, że ktoś go skrzywdził.
- Cześć, jestem Tom- przedstawił się luźnym głosem, gdy zbliżył się do tego mrocznego chłopaka.- Przyjaciele mówią na mnie Tom, ale ty możesz na mnie mówić... Tom!
Ów chłopak spojrzał na niego, a Tom nieco się zmieszał, nie widząc ani cienia uśmiechu na jego twarzy.
- Nie wiem, czy się zorientowałeś, ale czekam, aż się przedstawisz- powiedział zniecierpliwionym głosem Tom.
- Shadow- rzekł krótko chłopak.
- Jesteś pewien, że to nie jest twój pseudonim?- spytał niepewnie Tom.- Na moje oko, to trochę dziwne imię.- "Choć przynajmniej pasuje do jego wyglądu" dokończył w myślach.
- Tak, jestem pewien- powiedział Shadow, najwyraźniej niechętny do dalszej rozmowy. Jego ton nie miał w sobie jednak ani krzty złości, a jego twarz była pozbawiona wyrazu.
- Czy ja ci przeszkadzam?- zapytał Tom, rozzłoszczony milczeniem nowego znajomego.
- Nie, ja z natury mało mówię- odpowiedział Shadow, siląc się na nikły uśmiech.
- Z tobą jest coś nie tak- oznajmił tonem jakiegoś fachowca Tom.- Każdy normalny chłopak w zbliżonym do mnie wieku raz na jakiś czas okazuje cechy skretynienia!
- Jak widać nie każdy- mruknął Shadow.
- Zaczynasz mi działać na nerwy, kolo- warknął Tom, kipiąc ze złości na widok ciągłej obojętności chłopaka.- Mam pomysł! Jesteś trenerem?
- Tak- odpowiedział Shadow, wciąż z twarzą vez wyrazu.
- Więc stoczmy walkę, co ty na to?
Shadow zawahał się chwilę, jednak po chwili wstał. Tom zauważył, że dorasta temu chłopakowi zaledwie do nosa. Mimo to wciąż miał zbulwersowaną minę.
- Jak walczymy?
- Jeden na jednego. I lepiej, żebyś nie olał mnie chociaż w walce- powiedział Tom, ruszając w stronę stadionu. Shadow szedł tuż za nim. Wreszcie zajęli miejsca po dwóch stronach pola walki.- Zaczynamy!
- Leć, Mijumaru!- zawołał Shadow, wyrzucająć pokeball. Obok niego pojawił się poke-wydra podobny do tego, któego Tom już raz widział u profesor Araragi. Wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Mijumaru, pokemon wydra. Mijumaru jest z natury radosnym pokemonem, jednak obrażony potrafi długo utrzymywać urazę. Ponadto jest dość silnym i rzadkim pokemonem."
- Świetnie, mam szansę wypróbować nowego pokemona- powiedział z entuzjazmem Tom.- Leć, Tsutarja!
- Zaczynaj- powiedział Shadow. Tom przesłał mu groźne spojrzenie.
- Dobra, Tsutarja, Dzikie Pnącza, przytrzymaj go i uderz Szybkim Atakiem!
- Mijumaru, daj się złapać, po czym użyj Muszelkowego Ostrza- powiedział Shadow, nie okazując ani negatywnych, ani pozytywnych emocji. Co prawda Tsutarja zadał pewne obrażenia Mijumaru, lecz chwilę później otrzymał obrażenia od ostrza oponenta.
- Tsutarja, to nie wystarczy, by nas pokonać!- zawołał Tom, który najwyraźniej w tej chwili żył tylko i wyłącznie walką.- Rzuć go Dzikim Pnączem wysoko w powietrze!
Mijumaru wylecial w powietrze i Shadow natychmiast wydał polecenie.
- Wodna Broń!
- Szybki Atak!
Tsutarja przerwał atak i uderzył Mijumaru, wcześniej lekko obrywając. Shadow niespodziewanie zamknął w ballu podopiecznego.
- Starczy- powiedział, ubiegając otwierającego już usta Toma.- Jutro zamierzam walczyć w sali, więc nie chcę, by Mijumaru się zbytnio przemęczał.
I nim Tom zdążył zaprotestować, odszedł w krąg nocy.

07. Walka w sali! Siła rywala!



- Więc mówisz, że ten cały Shadow będzie już dziś walczyć w sali Sanyou City?- spytała Lily z pełnym zainteresowaniem.
Wczorajszego wieczoru Tom nie poszedł od razu spać- wręcz przeciwnie, jeszcze sporo czasu trenował, zastanawiając się nad wszystkim, czego nie rozumiał: jak i dlaczego Infernape utracił możliwość używania jakichkolwiek ognistych ruchów, co ma oznaczać prześladowanie ognistych pokemonów przez legendarnego pokemona, jakim jest Reshiram, jak przetrwał Zespół G, dlaczego porwał Jade, a przede wszystkim zastanawiał się nad tym, jak ten mroczny chłopak, tak irytujący go swoim dziwnym zachowaniem, skłonił go do tylu przemyśleń... Ba! Wręcz czuł, że jest z nim w jakiś dziwny, tajemniczy sposób powiązany. Jaki? Sam tego nie wiedział, nie był nawet pewien, czy kiedykolwiek się tego dowie.
- Taak- powiedział Tom, wyrywając się z drętwego osłupienia i kończąc swoje śniadanie.
- Co z tobą? Wyglądasz jak trzy Swinuby zza krzaka- powiedział Rick.
- Jak kto?- spytał Tom, chichocąc i patrząc lekko zdziwionym, a lekko rozbawionym spojrzeniem.
- Nieważne- rzekł Rick.- To co, może ruszamy do tej sali Sanyou?- zaproponował, wstając.
- Dobry pomysł- zgodziła się Lily.
- Przecież on będzue walczyć najwcześniej za pół godziny. Wtedy otwierają salę- powiedział zaskoczonym głosem Tom.
- Idealnie!- zawołała rozbawiona Lily. Widząć spojrzenie Toma, wyraźnie oczekujące na wyjaśnienie, powiedziała:- No wiesz, z twoją kondycją to te pięćset metrów przejdziemy właśnie w przeciągu tego czasu.
- Nie przesadzaj, gdy chodzi o jedzenie lub coś równie idiotycznego...- zaczął Rick.
- I to mówi osoba, która na śniadanie zjadła dwa razy więcej ode mnie- mruknął kąśliwie Tom.
- ...to może startować w Mistrzostwach Świata- dokończył Rick.
Wreszcie zapłacili za śniadanie i wyszli, ruszając w stronę sali. Po drodze skręcili do sklepu- za namową Lily, by obejrzeć te "nowe, słodziutkie poketche".
- Słyszałem, że to przez mnie mieliśmy się spóźnić na walkę Shadowa- powiedział zirytowanym głosem Tom, spoglądając na wielki zegar na ścianie. Do sali w Sanyou City dotarli idealnie- w momencie otwarcia sali. Przed nią zgodnie z oczekiwaniem spotkali Shadowa, który- jak nietrudno się było domyśleć- na walkę przybył sam. Rick i Lily przedstawili mu się, a ten jak zwykle wypowiedział jedynie swoje imię.
"On taki zawsze czy ktoś mu za to płaci?" spytał sam siebie w myślach Tom.
Wreszcie w drzwiach sali stanęły trzt postacie: jeden miał czerwone włosy, drugi niebieskie, a trzeci, stojący w środku, zielone. Wyglądał dziwnie znajomo.
- Przecież to ten laluś z restauracji!- zawołał Tom, nim ktokolwiek zdążył go powstrzymać.- Co kelner robi w sali?
- Pozwólcie, że wyjaśnię- powiedział zielonowłosy chłopak, przemilczając uwagę Toma. Poza innym kolorem włosów, nie różnił się od dwóch pozostałych chłopaków. Tom podejrzewał, że byli oni bliźniakami.- W mieście Sanyou City jest aż trzech liderów, a jesteśmy nimi my. Ja jestem Dento, to Poddo- w tej chwili wskazał czerwonowłosego bliźniaka.- A to Kon- tu poklepał po ramieniu drugiego brata.
- Czekaj- powiedział Tom.- Czy to znaczy, że mam pokonać aż trzech liderów?- zapytał.
- Poczekaj, a się dowiesz- mruknął Shadow.
- Dokładnie. Bo cierpliwość to cnota- powiedział Poddo.
- W takim razie powinienem pracować w agencji towarzyskiwej- warknął ze złością Tom. Lily wybuchnęła śmiechem, Rick wyraźnie powstrzymywał się od chichotu, nawet kąciki warg Shadowa lekko zadrgały, jakby powstrzymywał lekki uśmiech. Bliźniacy wydawali się jednak nieprzejmować tą niegrzecznością ze strony osoby, która chciałaby z nimi walczyć.
- Każdy z trenerów musi pokazać nam jednego pokemona, którego użyje w walce. Ten z nas, który ma przewagę typu nad nim walczy z wyzywającym- oznajmił Kon, gdy śmiechy ucichły.
- Wiem, myślisz, że to nieuczciwe, bo jesteście na przegranej pozycji- zwrócił się Poddo do Toma.- Ale masz szanse, bo poza tym jednym pokemonem, możesz użyć ejszcze jednego, bo każdy z walczących może użyc w walce dwóch pokemonów.
- Też mi pociecha...- powiedziała Lily.
- Co powiecie na to, by wejść do sali? Fryzura chyba mi się popsuła- powiedział Dento z niezadowoleniem.
- Miałeś rację, mówiąc, że to laluś- powiedział Rick takim tonem, jakby zszokowało go to, że aż do tego stopnia.
Weszli do sali i Dento spytał, kto chcialby walczyć jako pierwszy. Shadow wystąpił i nie czekając na prośbę, wyjął pierwszy ball, z którego wyszedł ten sam Mijumaru, z którym wczorajszego wieczoru walczył Tom.
- Więc z kim będę walczyć?- spytał spokojnym głosem Shadow. Tom pomyślał, że nawet będąc w furii, potrafiłby on utrzymać opanowany głos.
- Ze mną- powiedział Dento z uśmiechem.
- Więc pewnie ma elektryczne pokemony- szepnęła Lily.
- Albo trawiaste. Lód też wchodzi w grę- dodał również szeptem Rick.
Kon najwyraźniej postanowił sędziować, więc Poddo wraz z Tomem, Lily i Rickiem udali się na widownię. Teraz zauważyli, że stadion jest pokryty głazami, a dla wyzywającego i lidera sali przygotowano specjalne stanowiska, mieniące się zielonym blaskiem. Poza tym sradion wyglądał podobnie do innych, w jakich bywał Tom.
- Rozpoczynamy walkę między wyzywającym Shadowem, a liderem sali Dento. Obaj możecie użyć dwóch pokemonów, jednak jedynie wyzywający może je zmieniać- oznajmił Kont.- Zaczynajcie walkę!
- Idź, Treecko!- zawołał Shadow.
- Ty też leć, Yooterii! Pokażmy im naszą siłę, maluchu- powiedział Dento, również wyrzucając ball. Naprzeciw pokegekona, Treecko, pojawił się nieznany Tomowi, całkowicie pokryty futrem pokeczworonóg. Tom wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Yooterii pokemon szczenię. Yooteri ma bardzo twarde zęby, które ukrywa pod swoim gęstym futrem. To właśnie one są jego największą bronią."
- Ale to chyba typ normalny, nie?- zauważył Rick.
- Dokładnie- powiedział Poddo.- Każdy z nas ma jednego pokemona typu normalnego oraz jednego, odpowiedniego naszym specjalizacjom. Oczywiście chodzi o pokemony, których używamy w walkach- oznajmił z uśmiechem.
- Yooterii!- zawołał Dento, gdy jego podopieczny któryś raz z kolei został tafiony Klapsem Treecko.- Użyj Szybkiego Ataku i Gryzienia!
Yooterii ugryzł Treecko w szyję, co z początku wydawało się być dobrym rozwiązaniem- do czasu, gdy nie został trafiony Nasiennym Pociskiem w oczy.
- Yooteri niezdolny do walki. Zwycięża Treecko- powiedział Kon.
- Wracaj- powiedział Shadow.- Teraz ty, Mijumaru.
- Twoja kolej, Yanappu!- zawołał Dento, wyrzucając drugi ball.
Ich oczom ukazała się trawiasta małpka, która wydawała się mieć przewagę nad wodnym Mijumaru...

08. Pierwsza odznaka! Walka w Sanyou!



Tom natychmiast wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Yanappu pokemon trawiasta małpa. Ma kod genetyczny podobny do Baoppu oraz Hiyappu, przez co jest do nich bardzo podobny. Energię kumuluje w brokule na głowie, z którego pobiera energię do reszty organizmu."
- Mijumaru, użyj Szybkiego Ataku- powiedział Shadow.
- Magiczny Liść, Yanappu, zrób to z gracją!- zawołał Dento, unosząc swoją prawą rekę w kierunku podopiecznego. Mijumaru oberwa kilka razy, nim zadał obrażenia podopiecznemu lidera.- A teraz Ostry Liść!
Shadow nie wydał żadnego polecenia Mijumaru, wręcz oczekiwał na dotarcie ataków do celu. Mijumaru został trafiony i po chwili cały zaczął się mienić białym blaskiem. Rozpoczęła się jego ewolucja. Tym razem, to właściciel nowo wyewoluowanego pokemona wyciągnął pokedex, który powiedział: "Futachimaru, wodna pokewydra. Jest ewolucyjną formą Mijumaru. Posiada zdolność medytacji, dzięki czemu może łatwiej unikać trudnych do skontrowania ataków."
Yanappu ponownie wystrzelił Magiczne Liście, które zostały zwrócone przeciwko właścicielowi przez Ochronę Furachimaru. Podopieczny Shadowa ponownie zaatakował Szybkim Atakiem kilka razy, co wystarczyło, by Yanappu upadł na ziemię.
- Yanappu niezdolny do walki. Zwycięża Furachimaru, a cały mecz wygrywa Shadow- oznajmił Kon, po czym Dento wręczył odznakę swojemu oponentowi.
- On chyba przeczuwał ewolucję Mijumaru- mruknęła Lily.
- Racja. Nawet nie drgnął, gdy jego pokemon przegrywał- dodał Rick.
Tom w tym czasie z entuzjazmem wyskoczył z trybun tak gwałtownie, że jeden z jego pokeballi upadł i potoczył się w stronę Shadowa.
- Hej, podaj mi go!- zawołał.
- A masz ręce?- spytał spokojnie Shadow.
- Mam.
- To sam sobie weź!
- A masz nogi?- zapytał Tom z ironicznym uśmiechem.
- Tak, mam.
- To sp... adaj!- natychmiast zmienił tok zdania, obserwując reakcję Lily, gotową już zwrócić mu uwagę na zachowanie. Shadow odwrócił się z nieprzeniknioną twarzą i wyszedł.

* * *



Walka Toma miała się odbyć dopiero jutro. Kolejnego dnia Rick i Lily zastali Toma, wpatrującego się pusto w równie pustą butelkę.
- Co jest?- spytał Rick.
- Butelka się popsuła- odpowiedział grobowym głosem Tom.
- Nie rozumiem, jak butelka może się popsuć?- spytała Lily.
- Nie ma w niej picia- mruknął Tom. Rick i Lily wymienili nieco rozbawione spojrzenia. W ciągu kilku dni ich podróży zdążyli poznać skłonność Toma do histerii i załamywań nerwowych z powodów, które normalnym ludziom wydawały się conajmniej idiotyczne.
Do otwarcia sali wciąż było trochę czasu, więc Tom postanowił, że- jak to określił- skoczy na miacho. Wreszcie Rick i Lily zobaczyli go zziajanego, gdy pędził do sali na swoją walkę.
- Moja teoria się potwierdziła- powiedział, łapiąc się za kolano i wydając cichy jęk z bólu.
- Mongolska teoria- poprawiła go Lily.
- A na czym ona mianowicie polega?- zwrócił się do Toma Rick ze zrezygnowaną miną.
- Na tym, że człowiek spadający z ruchomych schodów jadących w górę, może spadać, aż jakiś starzec, który wygląda, jakby przeżył tragedię Titanica się nad nim nie ulitował i pomógł wstać- odrzekł z nietęgą miną Tom.
Nim Rick i Lily skończyli wyśmiewanie tej sytuacji- która Toma wcale nie śmieszyła- sala została otwarta i tak jak wczorajszego dnia, w drzwiach stanęli Dento, Kon i Poddo. Tom wszedł do sali i wyrzucił ball z Tsutarją. Okazało się, że walczyć będzie z nim Poddo, który- jak zdążył domyśleć się Tom- poza wybranym pokemonem typu normalnego, posiadał również jakiegoś ognistego stworka.
Tym razem sędziować postanowił Dento, który wypowiedział formułkę sędziego, gdy tylko Rick, Lily i Kon zajęli miejsca na trybunach, a Tom wszedł na mieniące się zielonym blaskiem podwyższenie, przeznaczone właśnie dla wyzywającego.
- Rozpoczynamy walkę między wyzywającym Tomem, a liderem sali Poddo. Obaj możecie używać dwóch pokemonów, jednak jedynie wyzywający może je wymieniać. Wakla kończy się, gdy wszystkie pokemony jednej ze stron nie są zdolne do dalszej walki- oznajmił Tom.
- Rozpoczynamy walkę!
- Idź, Minezumi!- zawołał Poddo, a przed nim pojawił się pokemon-wiewiórka o brązowym futrze i dość długim ogonie. Przyciemnienie przy oczach dawało wrażenie, że ten pokemon jest czymś w rodzaju ninja. Tom wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Minezumi, pokemon wiewiórka typu normalnego. Gdy wyczuwa niebezpieczeństwo ma zawsze sztywny ogon. Przeważnie żyje w lasach, na czubkach drzew. Wroga atakuje stadem."
- Tsutarja, wychodź!- zawołał, gdy już schował urządzenie.
Poddo, nie zamierzając pozwolić na chwilę odpoczynku Tsutarji, natychmiast wydał pioerwsze polecenie.
- Atak Piaskiem!- Tsutarja bez problemów uniknął ataku, jednak okazało się, że była to jedynie zmyłka- Minezumi uderzył Super Kłem, który zawsze zabiera połowę energii. Chwilę później uderzył Akcją. Tsutarja wzburzony tak szybkim obrotem spraw, nie czekając na polecenie swojego trenera, wytworzył swym ogonem mnóstwo liści, które po chwili przemieniły się w tornado. Tsutarja skierował je w kierunku oponenta. Ten natychmiast został zmieciony i uderzywszy w ścianę, osunął się na podłogę.
- Minezumi nie może dalej walczyć. Zwycięża Tsutarja- powiedział Dento.
- Tsutarja chyba uaktywnił swoją zdolność- mruknęła Lily, obserwując rozświetlonego pokemona.- I opanował Trawiasty Mikser.
- On jest bardziej porywczy nawet od Toma- dodał Rick.
- Dobra, twoja kolej, Baoppu!
Tom wyciąnął pokedex, by sprawdzić informacje o pokemonie, różniącym się od Yanappu jedynie typem i czerwonym odcieniem, zamiast zielonego. "Baoppu, pokemon ognista małpa. Jego kod genetyczny jest zbliżony do Yanappu i Hiyappu, przez co jest do nich podobny. Temperatura na jego płonącej grzywie może dochodzić nawet do 300 stopni Celsjusza."
- Trawiasty Mikser!- zawołał Tom, a Tsutarja zadał obrażenia pokemałpie, która natychmiast odpowiedziała Miotaczem Płomieni. To wystarczyło, by pokonać wymęczonego już Tsutarję.
- Tsutarja nie może dalej walczyć. Wygrywa Baoppu- oznajmił Dento, a Tom wyrzucił kolejny ball- tym razem z Infernape'em. Baoppy wygląał na zmęczonego przez obrażenia otrzymane od Trawiastego Miksera, dwukrotnie wzmocnionego przez zdolność Tsutarji. Infernape spróbował zaatakować Miotaczem Płomieni, jednak- jak nie trudno się domyśleć- nie udało mu się. Zdenerwowany zaatakował nowo opanowanym atakiem, Trzęsieniem Ziemi. To wystarczyło, by powalić Baoppu.
- Baoppu nie może dalej walczyć. Wygrywa Infernape, a zwycięzcą całego pojedynku zostaje Tom!- zawołał natychmiast Dento.

09. Inspektor Shaver!



Kolejnego dnia Tom ledwie wstał, a już wyjął swą kapsułę na odznaki. Natychmiast zaczął podziwiać swoją pierwszą, nosząc ą nazwę Potrójnej Odznaki. Była kolorowa i nawet mu się podobała, choć nie tak jak fakt, że należała do niego. Ubrał się i dostrzegł, że Rick również wstał. Lily nigdzie nie było- trochę go to zdziwiło, zważywszy na to, że była dopiero ósma.
Wraz z Rickiem zszedł na parter tutejszego Centrum Pokemon, gdzie spotkali bardzo zaspaną przyjaciółkę, która trzymała w specjalnym pudełku coś, co mogło być wyłącznie jajem pokemona.
- Nie wiem, jak ty to znosisz- oznajmił ironicznym głosem Tom.
- Skąd masz to jajo?- spytał Rick.
- Dziś znowu byłam w tamtej sali, bo Kon chciał mi dać właśnie to- odrzekła Lily.
- Dlaczego akurat tobie?- zapytał dość rozsądnie Tom, jednak nie otrzymał odpowiedzi.
Wkróce wyszli z Centrum Pokemon i na wstępie spotkali dziewczynę, która powiedziała "o kułczę!" iście francuskim akcentem- a tak przynajmniej im się zdawało.
- Fajny akcent- powiedział do niej Rick.
- To nie akcent, to wada wymowy- odrzekła dziewczyna, mierząc Ricka wściekłym spojrzeniem. Po chwili odmaszerowała.
Tom i Lily, naśmiewając się z zakłopotania Ricka, ruszyli dalej. Nagle zauważyli budynek z napisem "Gabinet detektywistyczny", z którego właśnie wyszedł ich pracownik- choć wyglądał jakby był najwyżej w wieku Ricka.
- Ej, chłopaku! Jestem wariat! Podpalę wam komisariat!- zawołał Tom, który jak zwykle nie mógł powstrzymać swoich uwag dla siebie.
- Jest różnica między policjantami, a detektywami- powiedział Rick. Jego słowa zagłuszył jednak cichy chichot Lily i głośny śmiech tego właśnie chłopaka.
Ów chłopak zbliżył się do nich z serdecznym uśmiechem. Miał jeansy, białą koszulkę i kurtkę w kolorze, który charakteryzował płaszcze prawdziwych detektywów. Poza tym miał ciemne adidasy, tak samo ciemne włosy i brązowe oczy.
- Dobre- powiedział, szczerząc zęby do Toma.- Inspektor Shaver, pokedetektyw. Ale możesz do mnie mówić "detektywie Konopko".
- Inspektor Gadget, ale możesz do mnie mówić Tom- odrzekł Tom, ściskając wyciągniętą rękę pokedetektywa.
- Ja jestem Lily.
- A ja Rick.

* * *



Tom szybko zparzyjaźnił się i znalazł wspólny język z Shaverem, który najwyraźniej był jego bratnią duszą. Nie pytając pozostałej dwójki o ich opinię(nawiasem mówiąc, nie bardzo uśmiechało im się przebywanie w towarzystwie dwóch chłopaków, którzy zachowywali się jakby mieli ADHD), Tom pozwolił Shaverowi podróżować z nimi przez jakiś czas.
- Fajne masz jajo- powiedział Shaver, uśmiechając się do Lily.
- Tak, dzięki- burknęła Lily, po czym dodała szeptem do Ricka:- Gdyby mieli mózg wielkości tego jaja, to może bym mogła ich znosić.
Wreszcie(choć ostatni przystanek był pięćset metrów wcześniej) Tom i Shaver zaczęli udawać, że męczą ich potworne bóle głowy, byleby się zatrzymać.
- Jak im przetrzepię te wredne twarze, to naprawdę zaczną ich boleć- powiedziała Lily, przesyłając obydwu chłopakom wrogie spojrzenie.
Wreszcie Toma i Shavera znudziły żarty. Jakoże oboje mieli jeszcze sporo energii, to postanowili powalczyć.t Tom wypuścił Washibona i Tsutarję, by popatrzyli na ich walkę, a Lily z Rickiem odetchnęli, wiedząc, że gdy będą siadać na trawia, nie spoczną na dziurawej butelce, podstawionej przez Toma lub Shavera.
- Idź, Dageki!- zawołał "inspektor". Przed nim pojawił się pokemon, który wyglądał jakby był stworzony z kamienia. Miał też białą szatę na swym niebieskim ciele. Wyglądał jak karateka.
Tom wyciągnął swój pokedex, który oznajmił: "Dageki, pokemon karateka, wśród którego występują jedynie osobnicy płci męskiej. Zważywszy na to, że jest typem walczącym, jest bardzo silny."
- Więc ja wybiorę... Infernape!- zawołał Tom, wyrzucając ball.
Oba pokemony zmierzyły się spojrzeniem i zaczęły walczyć, uderzając się pięściami: Infernape używał Mach Ciosu i dość zgrabnie unikał Bliskiej Walki walczącego pokemona Shavera.
- Zaczekaj- powiedział z namysłem Shaver, odwołując swojego podopiecznego do balla.
- A teraz co?- zapytał Rick.
- To żaden żart- powiedział Shaver, po czym zwrócił się do Toma.- Dlaczego twój Infernape nie używwał żadnych ognistych ruchów?
Tom zawahał się, lecz westchnął i opowiedział mu o tej tajemniczej chmurze i promieniem z niej pochodzącym.
- Hmm- mruknął Shaver.- Nie mam pojęcia, dlaczego Infernape stracił możliwość wykonywania ognistych ruchów, ale wiem, że to musi być sprawka tego całego Reshirama. W końcu poza tym, że jest smokiem, to posiada również typ ognisty, no nie?- I nie czekając na odpowiedź, zaczął mówić dalej.- Ale mam pomysł, co zrobić, by Infernape mógł używać częściowo ognistego ruchu.
- To znaczy?- spytała z udawanym zainteresowaniem Lily.
- To znaczy, atak Klapsem- rzekł Shaver.- Infernape mógłby spróbować wytworzyć coś w rodzaju bicza ze swojej płonącej grzywy i uderzyć nią z całej siły. Gdy będzie walczył na pewno to zadziała, zważywszy na to, że ta grzywa parzy jedynie wroga. Co ty na to, Tom?
- Osobiście uważam, że to świetny pomysł- wtrącił Rick, a Lily pokiwała głową.
- Spoko, nie mam nic do stracenia- powiedział Tom, nie odrywając wzroku od swojego Infernape'a. Zamknął w ballu Washibona i Tsutarję, po czym uśmiechnął się.- Dobra, Infernape, spróbuj wykonać Ognisty Klaps!


Tom 1. Część druga

Rozdział 20. Koniec Tomu 1

Tom 2. Część pierwsza


Bohaterowie Isshu Adventure Saga

Hikaru - 2010-09-26 09:52:21

Następna część najzajedwabistszego ficku krystalicznego Toma! Yea! Ładnie się zaczyna, myślę, że moja postać przejdzie "casting" do Twojego ficku... :D

Fiszu - 2010-09-26 10:31:40

Tak! Wiedziałem! Robi się ciekawie i jestem w 1 rozdziale xD Czekam na następne rozdziały.

Ajana - 2010-09-26 10:33:59

Teraz to moja postać będzie podróżować z Tomem :D Ten może być lepszy od poprzedniego, aczkolwiek poki z Isshu są do niczego :/

Shaver - 2010-09-26 13:46:23

Fajnie się zapowiada, tyle że poki z Isshu to w większości badziewia ; /

Tom - 2010-09-26 15:39:08

Zgodnie z tradycją, czas na zapowiedź kolejnych rozdziałów

Tytuły nowych rozdziałów:
02. Profesor Araragi!
03. Pojawia się rywal! Hikaru!



Tom, Rick i Lily zmuszeni są wrócić do miasta, z którego właśnie wyszli- Hiun City. Powodem jest oczywiście Infernape, który źle zniósł kontakt z płomieniem, pochodzącym z tej ciemnej chmury. W mieście nie pomaga im jednak siostra Joy, ale profesor regionu, pani Araragi! Jak się okazuje ma ona do rozdania trzy startery: Tsutarję, Pokabu i Mijumaru.
Wkrótce zjawia się nowy, nieco zamknięty w sobie trener, imieniem Hikaru, który jak się okazuje nie ma jedynie dziesięciu lat, a sam równiez ma już pokemona. Szybko dochodzi do starcia między Tomem, a ów chłopakiem. Okazuje się jednak, że Infernape ma pewne problemy i po kontakcie z tym płomieniem, stracił możliwość używania pewnej bardzo ważnej w walkach zdolności.

Never - 2010-09-26 16:46:12

łądneie się zaczyna :P moja postać też może tu trafić jeśli Tom będzie chciał
...

Shaver - 2010-09-26 18:12:12

Super się zaczyna :D teraz jeszcze dodaj moją postać xD

Hikaru - 2010-09-26 18:39:54

Czekam niecierpliwie na 3 rozdział! :D Hikaru rlz! ;)

Ajana - 2010-09-26 18:41:59

Miał nadzieję na szybkie odnalezienie Jade oraz zjedzenie czegoś innego niż parówki, w których mięsa jest tyle, ile fabuły w Modzie na sukces.
Best tekst ever :D
a poza tym zastanawiam się czym jest ta chmura. Jedna rada... poczekać aż ktoś opowie :D

Shadow - 2010-09-26 19:03:55

Powiem tak. Tekst przyjemnie się czyta, ponieważ interpunkcja i ortografia idą ze sobą bardzo dobrze w parze. Fabuła raz śmieszy, raz otacza jakąś aurą tajemniczości, a raz po prostu jest to tekst o pokemonach.

Mam nadzieję, że fabułka rozkręci się i myślę, że przebije to nawet Future Heros. A więc bierz się do roboty Tom !

Seth - 2010-09-26 21:27:21

Więc jest kontynuacja najlepszego ficka na forum... nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wystąpi moja postać... xD nie mogłem się powstrzymać od napisania tego. Teraz powrócę do głównego tematu. Bardzo mnie cieszy, że oprócz Toma wystąpią także inni bohaterowi '' Sinnoh Adventure Saga". Mam szczerą nadzieję, że się to szybko rozkręci.

Shaver - 2010-09-27 13:33:48

Super 2 rozdział :D Czekam na 3 , zapewne tom dostanie startera xd

Shane - 2010-09-27 13:55:14

Świetny Fan Fick ;D Zamiast Washigon przeczytałem Washington ^^

Czekam na następne rodziały ^^ Na kiedy przewidywane ;D?

Ajana - 2010-09-27 14:13:39

Co za głupia nazwa ;D ciągle czytam Washington. No ale do rzeczy. Chcę się w końcu dowiedzieć co to za chmura. A pani profesor pewnie da im (lub tylko Tomowi) startera.

Burzliwy - 2010-09-27 14:50:18

ja czekam ja moją postać...xD
Fajny fick...

Shadow - 2010-09-27 16:13:47

Rozdział godny uwagi, lecz akcja dopiero zacznie się rozkręcać, ponieważ w końcu ujrzymy w wizji Tom'a region Isshu. Ciekaw jestem co się dalej stanie. I kiedy nowe postacie dołączą.

Dobry Rozdział.

Burzliwy - 2010-09-27 16:17:45

popieram cię Shadow...

Tom - 2010-09-27 16:21:17

Ajana napisał:

Co za głupia nazwa ;D ciągle czytam Washington. No ale do rzeczy. Chcę się w końcu dowiedzieć co to za chmura. A pani profesor pewnie da im (lub tylko Tomowi) startera.

Co do startera, to czeka cię nie lada zaskoczenie;) Tym bardziej, że rozdział już dodałem[przed chwilunią;)]
I od razu zapowiedź kolejnych dwóch rozdziałów!;)

Tytuły nowych rozdziałów:
04. Pochmurna tajemnica!
05. Cel- Liga Isshu!



Tom w trakcie walki z Hikaru zauważa chmurę, która dokonuje niemal niemożliwej rzeczy- Tom rezygnuje z walki, by dowiedzieć się czegoś o obłoku, który tak silnie uderzył Infernape'a. Mimo to nie może zrozumieć co spowodowało to zniszczenie najważniejszej zdolności jego pokemona. Wkrótce żegna się z Hikaru, który jak się okazuje ma zamiar uczestniczyć w Lidze Isshu!
Tom nie chce być gorszy i wkrótce również rejestruje się na kwalifikacje i wyrusza do miasta Sanyou City. Po drodze spotyka kolejnego dość ciekawego pokemona- czy go złapie?

Ajana - 2010-09-27 16:47:01

1. Jestem zaszczycona, że moja postać mówiła w tym rozdziale tak dużo...
2. "Jestem Tom, a ty ?"  "A ja nie" the best :D
3. "Hikaru, chowaj Pokabu !" aż mi ciarki przeszły :) , ale nie jestem pewna czy Hikaru tak grzecznie schowa poka.

Shaver - 2010-09-27 16:52:40

Hmmm... Ciekawie się zapowiada. Już wiem co się stanie... w kosekwencji legenda pokemon odda mu moc i bla bla bla xd

Burzliwy - 2010-09-27 17:50:30

po prostu supcio xD... czekam na rozdział w, którym ja dojdę... :D

Shadow - 2010-09-27 18:23:33

Hmmm ... ładnie narazie objaśniasz historię "dziwnej chmury" ... W tym rozdziale co prawda akcji nie było, ale da się przeczytać. Ogólnie to czekam na debiut postaci: Shadow, Storm and Johnny. (Hmmm, może nawet razem moglibyście ich spotkać xD)

Chap 8/10. Dlaczego nie 10 ... brak akcji i nie było nic śmiesznego poza końcówką o krzyżakach.

Podsumowanie: Bardzo Dobre.

Hikaru - 2010-09-27 18:26:30

Możesz sunąc to, ze mam czerwony krawat? Ale ogólnie moja postać mi się podoba... :D

Ajana - 2010-09-27 19:16:44

Jak zawsze w moich komentach: tam tam atm... najśmieszniejsze teksty !!
1. Może to przez zbyt małą ilość zjedzonych kanapek, ale to przypomina mi marmoladę truskawkową-Lily
2. Tylu stron naraz nie przeszukałem od poszukiwania mierzącego stronę streszczenia Krzyżaków!-Tom

To jedyny fick, który mnie wciągnął. Tylko tak dalej.

Hikaru - 2010-09-27 19:21:29

Ajana, ja go nie schowam, on jest mój! xD

Czekam na kolejne rozdziały, a błędów jest mniej niż w pozostałym ficku, ale to dlatego, że są tylko 3 rozdziały... xd A tak ogólnie ciekawe kto się kryje za tą chmurą... I ciekawe czy schowam Pokabu!

Reshiram się nie spisał, to taki biały smok... :D No 4 rozdział rlz....

Shaver - 2010-09-27 19:42:24

Skoro to już taki moment, ja jako detektyw pojaiwe się zapewnie za 1-2 rozdziały :D

Tom - 2010-09-28 15:38:27

Dodałem już piąty rozdział, więc czas na zapowiedź kolejnych rozdziałów. Tym razem trzech!

Tytuły kolejnych rozdziałów:
06. Miasto Sanyou!
07. Walka w sali! Siła rywala!
08. Pierwsza odznaka! Walka w Sanyou!



W najbliższych dniach Tom, Lily i Rick wreszcie przybywają do miasta Sanyou City, gdzie jak się okazuje znajduje się pierwsza sala, w której można stoczyć walkę o odznakę! Tom nie czekając na nic, postanawia stoczyć walkę.
Swój pojedynek toczy również osoba, która jak się okazuje może być kolejnym rywalem Toma... Nie tylko to jest jednak zaskoczeniem! Ta sala żądzi się nieco innymi zasadami, niż te w regionie Kanto- liderów jest trzech: Dento, Kon i Poddo. Komu przyjdzie się z kim zbliżyć? I czy Tom zdobędzie swoją pierwszą odznakę? I jakich pokemonów użyje w walce?

Shane - 2010-09-28 15:44:29

Ciekawe jak będzie wyglądać walka z AŻ 3 trenerami :D Czekam niecierpliwie ;D

Hikaru - 2010-09-28 15:45:23

Tom, kolejny rozdział wyszedł cudownie, jeśli chodzi o pomysł napisania...

Kod:

Czy Hikaru dowie się, że Tom ukradł mu strategię? Czy go za to ukarzę?

Dlaczego ukradłeś mi strategię? >.< Hikaru w ff się na Ciebie ze złości...! xd Tylko zrób tak, żeby miał piłę mechaniczną...

Rozdział 05 - 9, 5/10 :d

Ajana - 2010-09-28 17:14:41

"Wiesz, nie sądziliśmy, że w twoim mniemaniu pięć minut jest niemal równe TRZYDZIESTU PIĘCIOM"  Dobre :D "Srutarja" też fajna.Nie dziwię się irytacji Ricka i Lily. Też mnie już nudziły te parówki -_-

Burzliwy - 2010-09-28 17:22:39

kolejny rozdział wyszedł Ci SUPER!
Brawo!

Shadow - 2010-09-28 17:29:41

Hmmm ... podoba mi się rozdział nr. 5.

W dalszym ciągu czekam na mój debiut :D.

Shaver - 2010-09-28 18:05:17

Fajny new rozdział :D

Ajana - 2010-09-29 14:24:54

Muszę wszystkich zasmucić, ale dziś nie było tekstu ,który zmusiłby mnie do śmiechu. Poza tym rozdział jak zwykle fajny. Moja postać-ekstra.

Shadow - 2010-09-29 14:31:07

Hmmm ... powiem tak. Ogólnie opisałeś moją postać tak jak chciałem. Za to duży +.
Ale nie podoba mi się to, że mam Mijumaru ... ja z reguły nie łapię takich pokemonów (Spójrz na mój skład i na poprzedni). Łapię tylko poważne i groźne z wyglądu. Ale mam nadzieję, że tylko on jest nie do mojego gustu.

Rozdział 9/10, ponieważ nie było w tym prawie nic śmiesznego.

Shaver - 2010-09-29 19:44:53

Hmm ciekawy rywal, mam nadzieję że nie zawsze Tom będzie górą
A ja wciąż czekam na mój detektywistyczny debiut :D

Ajana - 2010-09-30 15:35:24

Mimo iż rozdział był fajny i miło się go czytało nie umiem wskazać wyjątkowo zabawnych tekstów. Tom,postaraj się ;)

Tom - 2010-09-30 15:40:52

10. Gdzie jest moje jajo?!



Kolejnego dnia trzech chłopaków obudził krzyk Lily.
- Gdzie jest moje jajo?!
- Nie wiem, to twój sen- rzekł Shaver, który najwyraźniej sądził, że Lily majaczy przez sen. Po chwili przetarł oczy i ujrzał Toma i Ricka, również wyglądających, jakby wyrwano ich z zimowego snu.
- No, ja rozumiem, że jesteś głodna, ale myślenie o jajecznicy od samego rana to już przesa-aaa-da- powiedział Tom, tłumiąc szerokie ziewnięcie.
- Zainwestuj w tik-taki, bo czuję twój oddech i mlcz- odrzekła Lily, najwyraźniej nieskłonna do żartów.- Zginęło jajo pokemona, które otrzymałam od Kona!
- Może się wykluł i jest gdzieś w pobliżu?- spytał Rick, czym wcale nie poprawił humoru Lily.
- Ty- powiedziała, celując palcem wskazującym w Shavera.- Jesteś detektywem, więc rusz cztery litery i weź się do roboty, bo ci pomogę!
- Tak! Jestem detektywem!- zawołał dziecinnym głosem Shaver, po czym założył okulary, które były dołączane do dziecięcego pisma "Kaczor Donald".- Ta sprawa śmierdzi bardziej niż Skuntanki po wizycie na polu fasoli, więc tą sprawą musi zająć się fachowiec!
- Mamy rozumieć, że mówisz o sobie?- zaśmiał się Tom, czym najwyraźniej uraził dumę Shavera. Ten natychmiast się otrząsnął. Nim jednak zdążył się odezwać, Rick odchrząknął i zaczął mówić.
- Teoretycznie nie wiemy, gdzie podziało się jajo, więc zabrać mógł je każdy. Ty...- wskazał palcem Shavera...
- Ja?- spytał zrozpaczonym głosem Shaver, widząc drgające ręce Lily, najwyraźniej pragnące udusić złoczyńcę.
- To był tylko przykład!- zaprotestował Rick. To wybuchnął śmiechem, widząc ulgę na twarzy niemal spoconego ze strachu detektywa.
Wreszcie wszyscy się uspokoili i Tom zrezygnowanym tonem zaproponował, żeby podzielili się na dwuosobowe grupy i zaczęli szukać jaja. Shaver natychmiast do niego doskoczył, jednak Rick nie zamierzał pozwolilić na to, by szukali oni razem.
- Jeżeli będziecie szukać razem, to znajdziecie nawet zaginiony skarb Molteków, tylko nie jajo- oświadczył nadzwyczaj stanowczym głosem.
Chcąc nie chcąc, Tom zgodził się ruszyć z Rickiem, natomiast Shaver z Lily- trudno było powiedzieć, które z nich bylo z tego powodu bardziej niezadowolone.
- Jeśli się do mnie odezwiesz, nim odnajdziesz jajo- ostrzegła go, nim zdążył cokolwiek powiedzieć.- To swoich zębów będziesz szukać na dnie Atlantyku.
Tom starał się pwostrzymać śmiech na myśl o tym, co teraz może czuć Shaver, lecz natychmiast o tym zpaomniał, pochłonięty w całości poszukiwaniam zaginionego jaja w tym wielkim lesie- bo właśnie tu się zatrzymali. Wpadł na pewien pomysł.
- Leć, Washibon!- nie czekając na ni, gdy tylko ptak pojawił się na świeżym powiwetrzu, powiedział do niegoł:- Słuchaj, niedawno jadłeś takie coś owalnego, nie?
- Chcesz powiedzieć, że on zjadł jajo Lily?!- zdumiał się Rick.
- Pogrzało cię- oświadczył Tom, po czym ponownie zwrócił się do swojego podopiecznego.- To co jadłeś, to byłojajo. Mógłbyś spróbować znaleźć takie nieco większe? Jakby co, to nie próbuj go jeść!
Washibon ze zrezygnowaną miną kiwnął głową i wyleciał wysoko w powietrze, mimo wszystko, chcąc pomóc swojemu właścicielowi.
- Mam nadzieję, że szybko odnajdziemy to jajo- powiedział znudzonym głosem Tom po kilku minutach nieustannych i bezowocnych poszukiwań.
- Nadzieja matką głupich- rzekł równie zrezygnowany Rick.
- Taaa... Ale każdą matkę trzeba szanować, nie?- powiedział nieco ironicznym głosem Tom.- Ty, zobacz!
Przed nimi pojawił się pokemon żółw, a wlókł przed sobą to samo jajo, które należało do Lily. Nim wymyślił jakikolwiek plan, wyciągnął swój pokedex i sprawdził informacje o ów stworku. Dex oznajmił "Purotooga, pokemon antyczny żółw. Jest bardzo rzadkim pokemonem, którego otrzymuje się głównie ze skamielin w regionie Isshu. Jest typu wodnego i kamiennego."
- Czekaj, lecę po Lily i Shavera, ty zatrzymaj tego żółwia!- zawołał Tom, po czym ruszył w poszukiwaniu pozostałej dwójki.
W tym czasie do Ricka wrócił Washibon, który- jak nie trudno się było domyśleć- nie miał dobrych wiadomości. Rick wcale się tym nie przejął i poprosił go, by poczekał obok niego. W tym czasie zabrał jajo pokeżółwiowi i wyrzucił ball z Weavile'em.
- Purotooga, wyzywam cię! Weavile, użyj Mrocznego Pulsu!
Puls wystrzeony przez pokemona Ricka mocno osłabił Purotoogę, który natychmiast użył Odpoczynku i odzyskał całą energię. Następnie użył Ochrony, którą Weavile bez problemów przeciął Siekaniem. Teraz mógł juz jedynie atakować, co natychmiast zrozumiał. Użył Wodnej Broni, której Weavile zdążył uniknąć, jednak natychmiast oberwał Antyczną Mocą.
- Szybki Atak!- Atak Weavile, co prawda został skontrowany przez Gryzienie Purotoogi, jednak natychmiast Weavile ograniczony ruchowo przez rękę uwięzioną w zębach pokeżółwia, zdzilił go Mrocznym Cięciem, używając wolnej łapy.- Dobra, teraz czas na ball!
Rick wyrzucił kulę, która trafiła Purotoogę. Ten po chwili stał się jego nowym pokemonem. W chwili gdy podniósł ball z Purotoogą i w drugim zamknął Weavile'a, usłyszał krzyki Shavera i Toma, dochodzące z krzaków.
- Ona jest gorsza od Janasa!- usłyszał głos detektywa.
- A co on zrobił?- spytał nieco zbity z tropu Tom.
- Przecież podcza ostatniego meczu, komentatorzy wyraźnie mówili: "Po tym zagraniu Boruca, Janas najchętniej zdjąłby swój krawat, wbiegł na boisko i udusił nim naszego bramkarza."- odrzekł Shaver, czym nawet Lily zmusił do śmiechu.
Wkróce wyszli z krzaków, a Tom, zauważywszy Washibona, natychmiast do niego doskoczył i schował do balla.
- O, moje jajo!- zawołała Lily, podbiegając do Ricka i biorąc jajo.
- A co z Purotoogą?- zapytał Tom.
- Złapałem!- oznajmił dumnym głosem Rick, pokazując im ball z ów pokemonem. W tej samej chwili jajo w rękach Lily rozświetliło sie i uformowało w pokemona. Była to małpka podobna do Yanappu i Baoppu, z tym, że zamiast zielonych lub czerwonych odcieni miał niebieskie. Nie trzeba było być geniuszem, by wywnioskować, iż jest typu wodnego.
Tom wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Hiyappu, pokemon wodna małpa, mająca kod genetyczny zbliżony do Yanappu i Baoppu, przez co jest do nich podobny. Jest bardzo radosnym pokemonem i niemal wszystkie zwycięskie pojedynki świętuje tańcem radości."
- No dobra, leć pokeball!- zawołała Lily i chwilę później schowała ball ze swoim nowym pokemonem, Hiyappu.
We czwórkę ruszyli w dalszą drogę, aż doszli do skrzyżowania na którym Shaver uznał, że teraz się z nimi pożegna.
- Ale czemu?- zapytał Tom.
- Zgadnij, co ma moja babcia- powiedział Shaver.
- Urodziny?
- Nie, rentę- odrzekł i po wypowiedzeniu tych słow, ruszył w swoją stronę.

11. PokeMusical czy pokazy?! Jake wkracza do akcji!



- Ej no, bez jaj...
Właśnie przybyli do Shippou City i za namową Toma odszukali stadion ów miasta. Niestety czekała go niemiła niespodzianka- sala była zamknięta, a ldiera nigdzie nie było. Kątem oka Tom dostrzegł, że Lily również wyglądała na niezadowoloną. Gdy tylko zorientowała się, iż jest obserwowana zmieniła wyraz twarzy na taki, z którego nic nie dało się odszyfrować.
- Lily, zobacz- powiedział Rick, patrząc na drugą stronę ulicy.
- Mam nadzieję, że to coś ciekawszego od Em jak Emeryci, czy jak tam nazywa się ten serial- powiedziała Lily, jednak po chwili szczęka jej opadła: zobaczyła plakat, reklamujący pokazy, które miały odbyć się w tym mieście.
- Chodzi ci o tą wiadomość?- spytał Tom, podchodząc do wyrwanej części gazety i przerywając picie swojego szejka. Zaczął czytać jakiś artykuł.- "Prezydent był na premierze..." No nie, zboczeńcy!
- Trochę klasy w tym twoim podwórkowym humorze- usłyszał dostojny głos. Odwrócił się w jego stronę i ujrzał wysokiego chłopaka o nieco szarych, a miejscami nawet śnieżnobiałych włoasch. Ubrany był w biąłą koszulę, czarną marynarkę i żółtą apaszkę. Poza tym na jednej z bladych rąk miał pierścień. Tomowi upadł szejk.- A ogólnie jestem Jake...
- Przez ciebie upadł mi szejk!- zbulwersował się Tom.- Wiesz co? Gdybym był dziewczyną i poprosiłbyś mnie do tańca w tym stroju... Wiesz co bym odpowiedział?
- Nie.
- Skąd wiedziałeś?- Jake nie przejął się tą uwagę, najwyraźniej pewien, że ubiera się stylowo.
- Zamierzacie wziąć udział w PokeMusicalu?- zapytał z dumnym wyrazem twarzy.
- Ja nie. I Tom również nie- odrzekł Rick.- Jestem Rick, a to Lily.
- A ja wezmę udział w pokazach, bo nie wiem co to PokeMusical- powiedziała stanowczo Lily.
- Nie wiem czy wiesz, ale twoje ubrania wyszły z mody gdzieś tak w zeszły stuleciu- powiedział krytycznym głosem Jake. Dotknął ją do żywego- ubrania były u niej punktem, z którego nie powinno się drwić.
- Lala, bucik ci się rozwala- powiedziała gniewnym głosem, który wręcz kipiał ze złości. Dobiegła do niego i złapała za koszulę.- Słuchaj, lalusiu, nie pozwolę ci obrażać moich urań...
- Jeśli chcesz, mogę ci pomóc dobrze się ubrać. Mogłabyś puścić moją koszulę? Nie chcę, żeby się pogniotła- powiedział Jake, a gdy uścisk Lily zelżał, spokojnie ją sobie poprawił i odszedł.
- Nie do końca łapię jego system wartości- oznajmił Rick, a Tom z wyjątkowo głupią miną- nawet jak na niego- był zmuszony przyznać mu rację.

* * *



Wkrótce "pokazy" się rozpoczęły, choć tu znane były jako PokeMusicale. Różniły się tym, że apel można było wykonywać na trzy sposoby: tańca, śpiewu lub siły. Każdy z koordynatorów wybierał jedną z nich i musiał jak najlepiej zaprezentować swojego pokemona, zważywszy na to, że z każdej kategorii awansowała jedna osoba z wyboru sędziów(a więc łącznie trzy). Ostatnia, czwarta, była wybierana przez publiczność.
- Tom!- usłyszął czyjś głos Tom, wychodząc z poczekalni. Odwrócił sie i ujrzał chłopaka o ciemnych włosach w jeansach i niebiesko-zielonym swetrze. Był to Andrew, dawny rywal Jade.
- Andrew, cześć!- zawołał.
Nie było jednak czasu na rozmowy, bo Andrew jako peirwszy wykonywał apel. Tom z Rickiem wybrali się więc na widownię. Nim znaleźli miejsce, Andrew skończył apel i nadszedł czas Lily, która postanowiła dać szansę Meganium. Jej pokemon używał Tańca Płatków. Ów płatki formowała za pomocą Dzikich Pnączy w podobizny różnych pokemonów. Zakończyła to, strzelając potężnym Słonecznym Promieniem.
Ostatni był Jake, który najwyraźniej wybrał kategorię śpiewu.
- Leć, Chatot!- zawołał śpiewnym głosem. Dopiero teraz można było zauważyć, że ma on bardzo czystą barwę głosu.- Użyj Śpiewu i Powietrznych Cięć!- zawołał, a jego pokemon wystrzelił nuty, które przecięte podniebnymi nożami wydały naprawdę piękne dźwięki. Gdy skończył, został nagrodzony gromkimi brawami.
Wreszcie ogłoszone zostały wyniki: dzięki opinii sędziów awansowała Lily, Andrew i jakaś dziewczyna. Publiczność wybrała Jake'a- nawet Lily była zmuszona przyznać, ze jego apel był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym.
W kolejnej rundzie Lily gładko pokonała rywalkę dzięki Usypiającemu Proszkowi Meganium. Nadszedł czas walki Andrewa z Jake'iem. Na arenie pojawiły się Gallade i Chatot. Oba wystrzeliły Hiper Dźwięk, jednak tylko Gallade został przez niego sparaliżowany- Chatot najwyraźniej był przyzwyczajony do takich dźwięków.
- Chatot, więcej klasy... Użyj Śpiewu i przecinając nuty, użyj Stalowych Skrzydeł z piruetami!- zawołał Jake. Przecięte nuty i metalowe skrzydła po kilkunastu sekundach nieustannych ataków zdołały wreszcie powalić Gallade'a Andrewa.
- Więc Lily zmierzy się z Jake'iem- mruknął Rick, a kilka chwil później na arenie pojawiła się właśnie ich przyjaciółka. Tom, który dotąd zachwycał się świetnymi ruchami- oraz w mniejszym stopniu reklamami nowego smaku chipsów- nie zdążył zauważyć, że na środku stadionu naszkicowana jest wstążka. Poza tym był on pokryty piaskiem.
- Dobra, leć, Monferno!- zawołała Lily, a jej pokemon pojawił się naprzeciw Chatota. W chwilę później rozświetlił się i wyewoluował w Infernape'a.- Nareszcie!
- Nie ma co się cieszyć. Chatot, Śpiew i Świdrujący Dziób!- Chatot obracając się, niemal złączy nuty z dziobem i mocno zdzielił Infernape'a. Publiczność nagrodziła ten ruch gromkimi brawami.
- Jak myślisz, czy już udało ci się to opanować?- spytała z uśmiechem Lily.- A co mi tam! Ogniste Bombardowanie!
Infernape Lily wytworzyć błyskawicę i niemal natychmiast uderzył Chatota. Ten natychmiast upadł na ziemię, a Lily wręczono pomarańczową wstążkę ze złotym środkiem w kształcie serca. Włożyła ją do kapsuły, którą otrzymała podczas rejestracji poprzedniego dnia.
Wkróce Tom, Lily i Rick wyszli z sali. Ledwo poczuli świeże powietrze, a zaczepił ich Jake.
- Gratuluję wstążki, którą zdobyłaś jedynie dzięki używaniu siły swojego pokemona- powiedział głosem, z którego wyraźnie można było odczytać jego zdanie: zwyciężyć powinien ten, kto stosuje najpiękniejsze kombinacje.
- Zastanawiam się czy to miało mnie obrazić, czy chciałeś poczuć się filozofem- powiedziała poważnym głosem Lily.
- Nie, to nie miało cię obrazić, tylko uświadomić ci, że wstążkę zdobyłaś tylko dzięki sile. A gdybym chciał cię obrazić, to wiedz, że ludzie inteligentni nie muszę posuwać się do używania wulgaryzmów, czy przemocy, jak ty- odrzekł dostojnym głosem Jake.
- Ach tak! Pozdrawiam wszystkich inteligentnych ludzi!- zawołała Lily.
- Przesta tak gadać, bo Jake czuje się pominięty- powiedział Tom.
Jake odwrócił się i pewnym krokiem odszedł w przeciwną stronę.

12. Cienista walka!



Do czasu, gdy "wreszcie ten przeklęty lider nie wróci do tej przeklętej sali" jak określał to Tom, cała trójka uznała, że mogą zostawić swoje plecaki w pokojach Centrum Pokemon i przejść się po okolicach, które były całkiem ładne. Co prawda nie było tu lasów; było za to mnóstwo pokrytyczh czystą zielenią polan. Gdzieniegdzie można było zobaczyć również niewielkie zbiorniki wodne, idealnie wkomponowane w teren. Nawet kolorowe miasto wydawało się być nieco mniej zcywilizowane niż chociażby miasto Sanyou; wyglądało, jakby na przekór starało się żyć zgodnie z naturą. Samochody były tu rzadkością- większość ludzi poruszała się na pieszo lub rowerami.
Właśnie byli na jednej z polan. Tom przyglądał się treningom dwójki przyjaciół: Rick starał się zwiększyć poziom doświadczenia Purotoogi, zaś Lily próbowała pomóc niedawno wyklutemu Hiyappu opanować nowe, przydatne na pokazach, wodne ruchy. Podopieczny Lily właśnie został trafiony- choć Tom podejrzewał, iż jest to samica ze względu na dość dziewczęcy sposób zachowania- Antyczną Mocą. Dość gniewnie strzepnął- lub strzepnęła- pyłek i spojrzał- lub spojrzała- na Purotoogę z wyższością. Skoncentrował się wyłącznie na swoim przeciwniku, wzionął powietrze i wystrzelił co prawda niewielki strumień wody.
- Myślę, że wystarczy- powiedział Rick.
- Widzieliście? Mój Hiyappu opanował Wodną Broń!- zawołał podjarana osiągnięciem swojego podopiecznego Lily. W tej chwili jej pokemon został przewrócony przez jakiś ciemny kształt, który jednak natychmiast zniknął w oddali. Lily i Rick zamknęli w ballach podopiecznych.
- Czekaj na mnie!- usłyszeli jakiś głos. Chwilę później na polanie pojawił się chłopak mniej więcej wzrostu Toma. Miał piaskowe włosy, wesoły wyraz twarzy, markowe buty, ciemne spodnie i dwukolorową koszulkę. Najwyraźniej gonił ów ciemny błysk.
- Byś się przedstawił, wieśniaku- rzucił Tom.- Ja jestem Tom.
Rick i Lily ledwie zdążyli powiedzieć ów chłopakowi, jak oni się nazywają, a ten zaczął mówić jak najęty.
- Dobra, dobra, a ja jestem Johnny, a to moje Najki Niezdzierajki!- zawołał, celując w swoje buty.- Nie widzieliście tu gdzieś takiego mrocznego brzydala? Ubrudził mi buta i musi za to słono zapłacić!
- Ogarnij- zgasił go Tom.- Wiesz co mawiał pewien słynny filozof?
- Nie.
- Ja też nie- powiedział po kilku bezskutecznych próbach przypomnienia sobie tych z pewnością inteligentnych słów.- Chodzi o to, że nie masz co się podniecać, skoro nawet nie wiesz, gdzie masz szukać. Tym bardziej, jeśli chodzi o jakiegoś głupoty.
- Moje buty nie są głupie!- zaperzył się Johnny, jednak gdy napadła na niego cała trójka, wreszcie odpuścił.- No więc gonię jakiegoś pokemona, tylko nie wiem...
Nie zdążył skończyć. Obok niego pojawiło się lisopodobne stworzenie z niebieską grzywą. Nie było miejsca, którego nie było pokryte futrem. Miał rozmiary niewielkiego psa. Tom wyciągnął pokedex i czekało go kolejne zaskoczenie: na zdjęciu w jego urządzeniu ten pokemon mia czerwoną grzywą. Poza tym nie różnił się od tego, stojącego na polanie, zupełnie niczym.
"Zorua" oznajmił jego dex. "Iluzjonistyczny pokemon. Zorua często kryje się w ciemnych miejscach, gdzie żyje najczęściej samotnie. Ewoluuje w Zoroarka."
- Fajny, złapię go!- zawołał Tom, jednak na miejscu Zoruy w tej chwili stał Meowth.- Ale jaja...
- Niezłe podsumowanie- mruknęła Lily. Rick jako jedyny rozumiał wszystko od początku do końca i to właśnie on ich "oświecił".
- Najwyraźniej posiada on zdolność Iluzji,która pozwala zmienić wygląd, a jego zdjęcie w dexie jest inne, bo to błyszczący pokemon- wyjaśnił tonem znawcy.
- To moje buty pobrudził, więc to ja go złapię- oznajmił wyjątkowo zdeterminowanym głosem John, wyjmując z kieszeni pokeball. Powiększył go i wyrzucił. Z błysków światła wydostał się pokemon przypominający sarnę- pomijając fakt, że miał różowe futro, zdobione kwiatami.
"Shikijika" oznajmił pokedex Toma. "Pokemon sarna. Shikijika charakteryzuje się zmianą swojego wyglądu zależnie od pory roku w miejscu, w którym przebywa. Żyje w stadach."
Zorua przemieniony w Meowtha wyostrzył pazury i lekko zranił podopiecznego Johnny'ego. Natychmiast jednak odpowiedział Kulą Energii, która co prawda jedynie drasnęła fickyjnego Meowtha, jednak przyczyniła się do dziwnej rzeczy- Zorua, nie wiedzieć czemu, wrócił do swojej zwykłej formy.
- Co jest, kufa?- spytał Tom, który w ostatniej chwili zdążył ocenzurować formujące się już przekleństwo.
- Zorua...- zaczął Rick.
- Niech zgadnę, jeśli trafił się go choćby patykiem, wraca on do zwykłej formy?- spytała Lily. Rick kiwnął głową i już otwierał usta, by dodać coś jeszcze, jednak ta ponownie go ubiegła.- I potrafi zmieniać jedynie wygląd, nie potrafi kopiować ataków?
- Tak- mruknął zgaszonym głosem Rick.
- Dobra, suń swoje cztery litery, teraz moja kolej- powiedział Tom, odpychając Johnny'ego, gdy Shikijika ponownie trafił Zoruę, tym razem mocniej, jednak po chwili został uderzony Cięciami Furii.
- O nie, nikt nie może brudzić moich ukochanych Najek...
- Tańszych od pięciu fajek- roześmiał się Rick. Johnny spojrzał na niego, jakby ten go śmiertelnie obraził. twierał już usta, odwróciwszy się w stronę Toma, zapewne by wymieniać kolejne argumenty, dla których Zorua należy się właśnie jemu. Tom nie dał mu jednak szansy choćby się odezwać.
- Cicho bądź, bo odnajdę i zgłoszę twój profil na naszej-klaszej jako fickyjny!- zagroził.
- O nie, tego nie zrobisz...- powiedział przerażonym głosem Johnny, cofając się.
- Wobec tego, uważam, że Zorua będzie należeć do mnie- powiedział rozbawiony na widok przerażenia nowego znajomego Tom.- Leć, Tsutarja! Wytwórz Trawiasty Mikser i natychmiast wracaj!
Tornado złożone z liści, pochłonęło Zoruę, który jednak natychmiast przemienił się w Ninjaska. W tej chwili na polanie pojawił się Infernape, którego iluzjonistyczny pokemon natychmiast zaczął z ogromną prędkością uderzać ciałem.
- Wiesz co zrobić. Zaczekaj i Mach Cios!- zawołał Tom.
Infernape zaczekał kilka chwil z zamkniętymi oczyma, wyczekując na odpowiedni moment, po czym zrobił zamach i uderzył Mach Ciosem. Trafił idealnie: Zorua upadł, już w swojej postaci. Po chwili zniknął w otchłani światła pokeballa, rzuconego przez Toma. Po chwili należał już do niego.
- Ale nie zgłosisz mojego konta nank?- spytał natychmiast Johnny, wpatrując się z zazdrością w uradowanego Toma.
- Spojkojna twoja rozczochrana- roześmiał się Tom, chowając pokeball z nowym człnkiem drużyny- Zoruą.

13. Powrót rywali! Turniej o walkę?



Tom, Lily i Rick wrócili do Centrum Pokemon, gdzie spędzili dwa porywczo nudne dni i Tom był już bliski uznania, że jednak "Ania z Zielonego Wzgórza" wcale nie jest tak głupią lekturą podczas bezsensownych przechadzek po tym wkurzającym już mieście. Nagle wpadł na kogoś i już się ucieszył, wiedząc, że przez przynajmniej kilka minut nie będzie się nudził, dzięki wrzaskom na gościa, na którego wpadł. Już otwierał usta, by rozpocząć swój monolog wrzasków, gdy...
- Co, nie spodziewałeś się mnie tutaj?- spytał Lucas, jego rywal z regionu Sinnoh.
- O ja cię pierdziu w mordę jeżozwierza, kurczę, ale jaja...- rozpoczął wyliczanie szeregu mających na celu wyrażenie jego zdziwienia słów Tom.
W tym momencie z Centrum Pokemon wyszli również Lily i Rick. Przywitali się z Lucasem, gdy czekało ich kolejne zaskoczenie: okazało się, że ich kumpel przybył tu, by tak jak Tom, wziąć udział w zawodach Ligi Isshu.
- I tym razem twój Infernuś mnie nie pokona- oznajmił Lucas.- Słyszałem, że jedynie jego wziąłeś do tego regionu. Ja wziąłem Electivire'a i Empoleona...
Uwaga Toma rozproszyła się jednak, gdy zauważył spokojnie przechodzącą obok nich postać. Wyglądała również bardzo znajomo, jednak z nią nie miał równie przyjacielskich stosunków, co z Lucasem.
- Cześć, Hikaru!- zawołał, choć sam nie wiedział czemu.
Ten spojrzał na niego nieco zdziwionym wzrokiem i odpowiedział krótkie "cześć", podchodząc do nich.
- Rozumiem, że pewnie bierzesz udział w najbliższym turnieju miasta Shippou?- spytał. Na widok nieco zdziwionej miny Toma, uśmiechnął się, jakby to przeczuwał.- No wiesz, nie bardzo mnie zaskoczyłeś, skoro twój ognisty pokemon nie potrafi wykonywać odpowiednich swojemu typowi ruchów... Tu często organizowane są zawody, ku czci założyciela miasta...
- Tak, wiemy, tego co żył aż do śmierci- powiedział znudzonym głosem Lucas. Najwyraźniej źle zniósł całkowite zignorowanie go przez tego okularnika.- Mam ci do przekazania pewną wiadomość.
- Mianowicie?
- Spadaj, jeśli ci okularki czyste- odrzekł niezbyt poetycko.
- Więc słyszeliście coś o tych zawodach, które rozgrywają się w tym mieście?- spytała z najwyższym zainteresowaniem Lily.
- Ja nie...- powiedział Rick, a z miny Toma można było wywnioskować to samo. Lucas natomiast wciąż obserwował odchodzącego już Hikaru.
- Słyszałem o tym gościu- powiedział ze złością, z której Tom łatwo rozszyfrował, iż zamierza jakoś dopiec temu "ignorantowi".- Podobno on pierwszy dowiedzał się, że krowę można doić. Zastanawia mnie, co z nią robił, nim się dowiedział...
Tom wybuchnął śmiechem, co chyba trochę poprawiło nastrój Lucasowi. Wreszcie, gdy "śmichy-chichy" Toma, jak to określił Rick ucichły, Lucas odchrząknął i zaczął mówić.
- Właśnie po to tu przybyłem- oznajmił z uśmiechem.- Dwie osoby, które wygrywają turniej... A właściwie swoją grupę mogą stoczyć walkę o odznakę z liderem stadionu Shippou, dlatego właśnie tu przybyłem najpierw. Lubię wyzwania.
Tom uznał, że już teraz idzie się zarejestrować. Po chwili jednak przypomniał sobie o tym, że przecież w mieście nie ma lidera sali. Powiedział o tym Lucasowi, który w ogóle się tym nie przejął.
- To nieważne. Lider wraca najpóźniej jutro, więc spoko- mruknął Lucas.

* * *



Podczas rejestracji na ów turniej, Tom dostrzegł, że Lily wygląda jakoś niemrawo, jakby coś ją martwiło. Gdy tylko zauważyła, że jest przez niego obserwowana natychmiast zmieniła wyraz twarzy na pogodny, jakby nic się nie stało.
"Dziewczyny są dziwne" pomyślał w duchu Tom, gdy wychodził z Centrum Pokemon.
Lucas postanowił nieco potrenować, a że innym zupełnie się nie chciało, to westchnął i wypuścił swojego Electivire'a. Wnet zauważył przelatującego Starly'ego i uznał, że może to być wspaniały "worek treningowy". Tom, Rick i Lily obserwowali to, siedząc na trawie.
- Dobra, Electivire, użyj Pioruna- mruknął znudzonym głosem Lucas kilka minut później. Enty Starly upadł na ziemię.- No nie mogę, już nawet się pochmurzyło, a ja nie znalazłem ani jednego godnego pokemona do walki.
Tom wpatrzył się w niebo- rzeczywiście się chmurzyło. A raczej jedna wielka chmura się zbliżała. Początkowo skojarzył ją z tą, która uderzyła olbrzymim płomieniem w Infernape'a, jednak zdał sobie sprawę, że tamta miała nieco inny kształt. Ta była bardziej zygzakowata i przypominała nieco zniekształconą błyskawicę.
Już się uspokoił, gdy nagle stało się coś bardzo podobnego do tego, co kiedyś. Z ciemnej chmury błysnęły dwie szpary, jakby oczy i chwilę później uformował się olbrzymi promień... tym razem jednak żółty. Nim zdążył się zorientować o co w tym wszystkim chodzi z chmury wystrzelił ogromny piorun. Uznał, że to zwykła chmura i po prostu muszą skryć się w Centrum Pokemon i już z ulgą na twarzy wstał. Ale nagle piorun trafił pokemona, należącego do Lucasa i po chwili go zostawił. Jego wlaściciel natychmiast zamknął go w pokeballu i spojrzał na pozostałych.
- O co tu chodzi?
- Nie wiem, ale sądzę, że twojego Electivire'a natychmiast powinna zbadać siostra Joy- powiedział stanowczo Rick. Był bardzo blady.
- Ale chyba nie myślicie, że coś mu się stało?- spytał Lucas. Tom zawahał się i opowiedział Lucasowi o tym, jak Infernape stracił możliwość wykonywania jakichkolwiek ognistych ruchów. Gdy skończył ten wyglądał, jakby to jego poraził piorun. Tom był pewien jednego: tak wstrząśniętego nie widział go w życiu.
Gdy wbiegli do Centrum Pokemon zobaczyli Hikaru siedzącego spokojnie na fotelu i czytającego książkę o różnych rodzajach taktyk. Najwyraźniej nie zamierzał improwizować w turnieju- wolał przygotować się na wszystko.
Na szczęście szybko odnaleźli siostrę Joy, która była w magazynie. Natychmiast wzięła ball z Electivire'em, który oddała po trzydziestu minutach, które dla Lucasa ciągnęły się, jakby trwały conajmniej dobę.
- Chciałem o coś spytać, siostro Joy- powiedział natychmiast.
- Tak?- spytała z uprzejmym uśmiechem.
- Czy mój Electabuzz nadal może wykonywać ataki elektryczne?
Siostra Joy spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Tak, a niby czemu podejrzewasz, że nie może?
Lucas opowiedział jej o tym, co zdarzyło się Infernape'owi Toma. Siostra Joy wsłuchiwała się w to z najwyższym zainteresowaniem i to samo- co zauważył kątem oka Tom- zrobił Hikaru. Gdy dowiedziała się wszystkiego, odchrząknęła i powiedziała, co o tym myśli.
- Nie wydaje mi się, by ten piorun mógl zrobić coś poważniejszego Electivire'owi. Tym bardziej, że on potrafi kumulować w swoich czułkach wszelką elektryczność, prawda? Więc żaden atak tego typu nie mógłby mu nic zrobić.
Tymi słowami uspokoiła Lucasa. Sam Tom uznał, że może być w tym sporo prawdy, więc ze spokojem wkrótce udał się do łóżka, czekając na otwarcie zbliżającego się turnieju.

14. Rozgrywki w Shippou! Rozpoczyna się turniej!



- Witajcie, trenerzy!- zawołała dość wysoka murzynka o ciemnych włosach. Ubrana była w coś przypominającego fartuch kucharski o bladopomarańczowej barwie, zielone i wyjątkowo workowate spodnie oraz białą koszulkę. No i była liderką sali w Shippou City.
Tom, Lucas i Hikaru właśnie stali wśród innych trenerów przybyłych po odznakę. Wreszcie nastąpiło losowanie i podział na dwie ośmioosobowe grupy- Lucas i Hikaru trafili razem do grupy B. Tom był w grupie A.
- Będzie ciekawie- powiedział, podchodząc do siedzących na widowni stadionu Lily i Ricka. Zauważył, że ta pierwsza nie wyglądała na zadowoloną. Mimo to nie zamierzał pytać jej o powód złego humoru, tłumacząc to sobie tym, że dziewczyny z natury są dziwne.
- Patrzcie, Hikaru walczy jako pierwszy- powiedział Rick.
- A kogo on obchodzi?- usłyszeli burknięcie Lucasa, który wciąż nie mógł zcierpieć ignorancji z jego strony.- To czub aż po grób.
- Raczej mol aż po hol- poprawiła go Lily.- Widziałeś go dłużej niż przez pięć minut bez jakiejś nudnej książki?
W tym momencie pierwsza walka grupy B się rozpoczęła: wyglądający na początkującego trenera chłopak o kruczoczarnych włosach wybrał Beautifly. Hikaru zmierzył motyla wzrokiem, z którego wyraźnie można było odczytać, iż nie jest to dobry wybór do walki z nim. Wyjął kulę z paska przyeczepionego do spodni, powiększył ją  chwilę później na stadionie o zwykłej nawierzchni pojawił się Pokabu. Na wstępnie zaczął gonić własny ogon, nim Hikaru poprosił go, by skupił się na walce. Pokeświnia zmierzył powątpiewającym spojrzeniem. Najwyraźniej nie miał złudzeń co do wyniku tej walki.
- Dobra, Beautifly, użyj Psycho Promienia, obracając się!- zawołał przeciwnik Hikaru i pokemotyl zaczął robić piruety i łączyć ze sobą Podmuch Wiatru oraz Psycho Promień. Wreszcie powstało tornado koloru tęczowego, które pomknęło w stronę całkowicie zaskoczonego Pokabu.
- Pokabu, skocz nad to tornado!- zawołał Hikaru, którego ów tornado nie przeraziło tak, jak jego podopiecznego. Pokabu natychmiast to zrobił i przez chwilę wisiał w powietrzu z dość głupim wyrazem twarzy.- Użyj Żaru, by zwiększyć siłę tornada i opadając, uderz w nie ogonem z całej siły.
Pokabu, używając Żaru, zmienił kolor Tornada na jasnoczerwony, po czym skierował ho w stronę przeciwnika. Wichura pochłonęła go, zadając liczne obrażenia. Beautifly wreszcie zdołał się wydostać z niknącego już wiru. Nie zdążył jeszcze złapać tchu, a Pokabu uderzył w niego Akcją. Opadł na powierzchnię stadiony, wytwarzając lekki dym. Beautifly leżał nieprzytomny, a Hikaru został ogłoszony zwycięzcą.
Druga kolejka w obu grupach została wkrótce zakończona i nadszedł czas na walkę Lucasa.
- On ma tylko Empoleona i Electivire'a, tak?- zauważył Rick.
- Ale z obu są ostre koksy, prawda?- dodała pogodnie Lily. Cały czas wyglądała lekko niemrawo.- Sądzę, że tym, którzy będą z nim walczyć, nawet przewaga typów na wiele się nie przyda...
- Rozpoczynamy trzecią walkę grupy B- powiedziała donośnym głosem liderka, która- jak dało się usłyszeć z rozmów ludzi siedzących na widowni- miała na imię Aloe.- Lucas kontra Miley!
Na stadion weszli Lucas i dziewczyna o długich, brązowych włosach i dość ciężkich powiekach. Jako pierwszy pokeball wyjął Lucas. Wyrzucił go i ze strug światła wyłonił się jego starter, Empoleon.
Miley zawahała się chwilę, lecz po chwili również wyjęła kulę.
- Leć, Yanakki!
Naprzeciw Empoleona pojawiła się ewolucja Yanappu, roślinnej pokemałpy. Zamiast brokułu na głowie, miał ciernie, które- nawiasem mówiąc- pokrywały mu niemal całe ciało. Tom wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Yanakki, pokemon ciernista małpa. Yanakki jest wyewoluowaną formą Yanappu. By osiągnąć tą ewolucję, należy dać mu Trawiasty Kamień. Yanakki do obrony używa cierni, pokrywających większość jego ciała."
- Więc rzeczywiście stawia na przewagę typów- mruknął Tom. Ani Rick, ani Lily nie zdążyli nic odpowiedzieć, bo walka właśnie się rozpoczęła. Lucas jako pierwszy wydał polecenie swojego pokemonowi.
- Wodna Broń i Pnełmatyczne Dziobanie!- zawołał. Empoleon wystrzelił strugi wody, któe zmienił w wirujące koła wodne za pomocą dzioba. Oponent został uwięziony w wodnej klatce, jednak natychmiast wystrzelił Słoneczny Promień, który dość silnie zranił Empoleona.
- Ostry Liść!- zawołała Miley.
Yanakki wystrzelił liście, które natychmiast zostały skierowane w niego samego przez Metalowe Skrzydło podopiecznego Lucasa. Oślepiony przez zieleń, nie zauważył nadchodzącego Hiper Promienia. Trafiony ów świetlistą substancją, upadł na podłoże niezdolny do dalszej walki. Teraz nadszedł czas walki Toma- miał stoczyć pojedynek z chłopcem, mającym chyba mniej niż dziesięć lat.
- Co, pewnie myślisz, że ze mną będziesz miał łatwo?- zawołał. Tom zauważył, że ten chłopak sięga mu zaledwie do klatki piersiowej.
- Szczerze? Tak.
- Zobaczymy! Leć, Metapod!- zawołał chłopak. Tom zatkało: wykrzywił wargi i przymknął oczy w niemym wyrazie ogłupienia.
- Wiedziałem, teraz to nie masz ze mną szans, co?!
- Racja, w życiu nie widziałeś silniejszego cieniasa- mruknął Tom bardziej do siebie, niż do tego malca. Nawet było mu żal, że musi go tak szybko pozbawić złudzeń.- Leć, Tsutarja!
- Metapod, Stwardnienie! No i co? Teraz żaden atak nic mi nie zrobi!- zawołał uradowany swoim sprytem dzieciak. Tom uznał, że zacznie wątpić w potencjał jakichkolwiek dzieci.
- Skończ z nim delikatnie. Użyj Trawiastego Miksera- mruknął do swojego podopiecznego. Liściaste tornado pochłonęło Metapoda, co zupełnie zaskoczyło jego trenera. Metapod upadł niezdolny do walki i do drugiej rundy awansował- co nie było dla nikogo zaskoczeniem- Tom.
W drugiej- i zarazem przedostatniej- rundzie również obyło się bez niespodzianek: Tom, Lucas i Hikaru bez problemów dotarli do trzeciej rundy, której zwycięzcy dostawali szansę walki o odznakę miasta Shippou City.
Tom miał jeszcze jeden problem: dzieciak, którego powalił w pierwszej rundzie, uczepił się go jak rzep do psiego ogona.
- Wygrałeś, bo wybrałem swojego najsłabszego pokemona...- nudził nieskończenie.- Co, nic nie powiesz?
- Wal się- powiedział ze złością Tom, mierząc plaskacza temu natrętowi.

15. Turniej w Shippou dobiega końca! Walka z Aloe!



Rhyhorn przeciwnika właśnie upadł, trafiony Ciosem Pioruna Infernape'a.
- A więc teraz stoczy walkę z liderką- mruknęła Lily.
- Też jeden na jednego- dodał Rick
Jakby na potwierdzenie tych słów, liderka sali, Aloe, wyszła na stadion i wchodząc na podwyższenie dla trenera, powiedziała:
- Chyba domyślasz się, jak będziemy walczyć? Jeden na jednego. Pierwszy ruch należy do ciebie- oznajmiła z pogodnym uśmiechem.
To zupełnie zbiło z tropu Toma- podejrzewał, że to ona pierwsza dokona wyboru pokemona. Nawet nie wiedział, jakiego typu pokemona wybierze Aloe. Mimo wszystko, postanowił dać szansę innemu stworkowi niż Inefrnape- wówczas walka byłaby stanowczo zbyt prosta.
- Dobra... Więc wybieram Washibona!- zawołał, wyrzucając kulę. Po chwili na stadionie pojawił się nie tylko jego podopieczny, ale również przypominający jakiegoś szczeniaka pokemon. Tom przypomniał sobie walkę Shadowa na stadionie w Sanyou- Dento wówczas używał podobnego pokemona. Ten był tylko nieco większy. Tom pomyślał, że może to być jego ewolucja.
"Haderia" oznajmił wyjęty przez niego pokedex. "Pokemon lojalny pies. Wyższa forma Yooterii. Mimo dość słodkiego wyglądu może być groźnym przeciwnikiem. Jego charakterystyczną cechą jest ciemnoniebieskie futro na plecach."
Tom schował urządzenie w momencie, w którym sędzia powtórzył warunki walki i polecił im rozpocząć pojedynek.
- Jakie szanse w walce z Haderią ma Washibon?- spytała Lily. Rick ściągnął wargi w wyrazie zastanowienia, nim przemówił.
- Teoretycznie obie strony mają szanse na zwycięstwo. Zależy jakich kamieni użyła Aloe, by wzmocnić siłę Haderii- mruknął.
- Jakich kamieni? Są takie, które wzmacniają energię?- zdziwiła się Lily.
- Niee... Chodzi o takie, które pomagają poznać atak, którego pokemon nie może poznać bez zwiększenia swojego poziomu- powiedział Rick, przykładając palec do ust: walka właśnie się rozpoczynała.
Haderia Aloe wystrzeliła świetlistą kulę o ognistym odcieniu, w której Tom rozpoznał atak Słonecznym Dniem. Washibon spróbował uniknąć ataku; mimo to rozgrzana do czerwoności kula poparzyła mu część piór na prawym skrzydle. To jedynie bardziej podbudowało chęć zwycięstwa Washibonowi. Zmrużył groźnie oczy, oczekując na polecenie od właściciela.
- Okej... Washibon, zarżnij dziada! Użyj Powietrznego Asa!- zawołał Tom. Jego podopieczny bez problemów trafił Haderię, jednak ten natychmiast użył Tunelu, by się schować.
- Infernape mógłby użyć Trzęsienia Ziemi- mruknęła nieco zawiedzionym głosem Lily. Tom miał jednak inny plan: tym bardziej, że dziura wytworzona przez Haderię, była na tyle duża, że Washibon bez problemów mógł się tam zmieścić.
- Wleć do dziury i obracająć się, używaj Stalowych Skrzydeł z obrotami!
Washibon wykonał atak, trafiając mnóstwem odłamków stadionu Haderię. Ten natychmiast wyskoczył obolały z tunelu. Rozpoczął już atak Niskim Ciosem, jednak Washibon nie zamierzał dać się pokonać: nie zamierzał uniknąć ataku, jednak zaczął lecieć w stronę nadchodzącego już oponenta. Tom wnet zrozumiał, o co chodzi jego podopiecznemu. Chyba uznał, że nie zaszkodzi udać, że wszystko sam to zaplanował, bo zawołał:
- Dziobanie!
Washibon dziobnął Haderię w oko, co spowodowało, że pokeszczeniak upadł na ziemię, a zwycięzcą został Tom. Aloe natychmiast do niego podeszła, wręczając mu odznakę Podstawy. Była cienka jak tyczka i miała brązowy odcień. Tom schował ją do kapsuły i usiał na widowni obok Lily i Ricka, bo właśnie rozpoczynała się walka Lucasa z Hikaru.
- Leć, Mamepato!- zawołał Hikaru, a po chwili na stadionie obok pokeptaka pojawił się Electivire Lucasa. Hikaru nie przejął się oczywistą przewagą Electivire'a.
- Rozpoczynamy walkę! Jeden z tych chłopaków będzie mógł osiągnąć to, co Tom! Zdobyć Odznakę Podstawy!- zawołał sędzia. Lucas i Hikaru wydali pierwsze polecenia.
- Użyj Powietrznego Asa!- zawołał Hikaru, a jego pokemon rozpoczłą szarżę w kierunku oponenta.
- Electivire, zatrzymaj go przy użyciu Pioruna!- krzyknął Lucas. Electivire wytworzył prąd między czułkami i wystrzelił go w kierunku Mamepato. Trafił, jednak buchająca od niego błyskawica była dziwnie słaba. Mamepato bez trudu trafił go Powietrznym Asem.
- Co jest?- zdumiał się Lucas, kiedy trafiony atakiem Mamepato nawet się nie zatrzymał i po raz drugi trafił Electivire'a Asem Przestworzy. Chwilę później podopieczny Lucasa został trafiony Powietrznym Cięciem.- Electivire, postaraj się! Cios Gromu!
Również ten atak nie zranił zbyt groźnie Mamepato- pokeptak nawet się nie zatrzymał.
- Lucas, on nie może wykonywać elektrycznych ruchów!- zawołał Tom w chwili, gdy Electivire został trafiony Szybkim Atakiem. Lucas kiwnął głową, a Mamepato znów rozpoczął atak- tym razem Powietrznym Asem.
- Electivire, Łamacz Murów!
Pokemon Lucasa rozświetlił swoją ręką i uniósł ją. Po chwili doszło do zderzenia Mamepato z Electivire'em- oboje oberwali- przez co doszło do małego wybuchu. Gdy dym powstały w wyniku niewielkiej eksplozji, ukazał nieprzytomnego Electivire'a i ledwo utrzymującego się w powietrzu Mamepato. Lucas odwołał pokemona i zdumiony usiadl obok Toma, Lily i Ricka na widowni.
W tym momencie rozpoczęła się walka- Aloe wybrała pokemona podobnego do Minezumi, jednak nieco większego, zaś Hikaru jakiegoś unoszącego się stworka o bladoniebieskiej barwie.
Tom znów wyciągnął dex, najpierw kierująć go w stronę pokewiewiórki, a później w stronę tego drugiego. "Miruhoggu, Pokemon ostrożna wiewiórka. Wyewoluowana forma Minezumi. Po ewolucji staje się o wiele szybszy i silniejszy, niż wcześniej." Na chwilę urządzenie umilkło, a po chwili... "Pururiru, unoszący się pokemon. Dzięki unikalnemu połączeniu typów- woda i duch- jest rarytasem dla trenerów. Może poznać również lodowe ataki, co czyni go dość przydatnym w walkach."
- Miruhoggu, użyj Super Kła!- zawołała Aloe, a jej podopieczny zabrał połowę energii wodnemu pokemonowi Hikaru. Ten nie bardzo się tym przejął.
- Obracając się, użyj Lodowego Promienia!- zawołał, jednak oponent skontrował ów ruch Hiper Promieniem.- Użyj Odnowy!
Pururiru odzyskał całą energię, po czym ponowił atak, tym razem mrożąc pokewiewiórkę.- Rozbij go, używając Wodnego Pulsu!
Puls został rozbity na falę, która zmiotla Miruhoggu. "Ostrożny pokemon" uderzył w ścianę, po której osunął się, będąc już niezdolnym do walki. Hikaru odebrał odznakę, po czym pewnym krokiem wyszedł z sali.

16. W imię wolności! Pojawia się N!



- Chyba muszę wyruszyć w podróż- mruknął Lucas, patrząc niemrawo na salę.
- Oj, sala nie knajpa, nie musisz być w niej codziennie- pocieszył go Tom. Lucas odwrocił się myśląc o nadchodzącej wędrówce w celu- a przynajmniej tak mówił- odkrycia, co sprawiło, że Electivire stał się prawie niezdolny do używania elektrycznych ruchów.
- Wszystko jest to wielkiego D!- rzucił na odchodzie.
- Pasta do zębów też?- wyszczerzył zęby Rick.
Wkrótce Lucas zniknął, jednak "święta trójca" postanowiła jeszcze przez jakiś czas kręcić się w pobliżu miasta Shippou City. Właśnie przechodzili obok muru, na którym widać było wiele dzieł miejscowych "artystów"- choć normalni ludzie nazwywali ich po prostu wandalami.
- Wiecie co? Niektóre mury kryją w sobie prawdziwie życiowe mądrości- powiedziała Lily, wpatrując się zafascynowanym wzrokiem w wyjątkowo wielki napis "Czas nie *wulgaryzm*, nie stanie."
- Takich dekli jak tu, to ze świecą szukać- powiedział z przekonaniem Tom. Teraz przechodzili obok grupy osób ubranych w coś, przypominającego białe kombinezony z krzyżami na białych kaskach.- A ci to co? Z nagrania do "Krzyżaków" się urwali?- zdziwił się Tom, uwierdzając się w swoim przekonaniu.
- Wypraszam sobie- powiedział jeden z mężczyzn, przebranych w ten dość dziwaczny, jak na te czasy strój.- Jesteśmy sławnym Teamem Plazma!
Lily prychnęła.
- Jakoś ja o was nigdy nie słyszałam.
- Czy czujecie się fajni, nosząc te zarąbiście idiotyczne stroje?- zapytał z udwanym zainteresowaniem Rick.
Te słowa wystarczyły, by wzburzyć członków tego dziwacznego zespołu o równie dziwacznej nazwie.
- Spokojnie, chłopaki- usłyszeli bardzo pogodny, a mimo to dość dostojny głos. Dopiero teraz dostrzegli jedynego ubranego w miarę normalnie chłopaka, starszego nawet od Ricka. Mimo to, na dorosłego jeszcze nie wyglądał. Ubrany był w ciemne spodnie oraz modną, białą koszulę. Długie włosy o jasnozielonym odcieniu zakrył czapką z daszkiem. Jego cera była blada, jednak wcale nie zmniejszało to uroku chłopaka.- Pozwólcie, że się przedstawimy!
W tym momencie dwóch mężczyzn i dwie kobiety wystąpiły, po czym rozpoczęli swoje "przedstawienie".
- Wciąż panować będzie Plazma!- zawołała pierwsza z kobiet.
- Gdzie nie weszła, oby wlazła- powiedział jeden z mężczyzn.
- Aby Plazma w siłę rosła- zaczęła druga kobieta.
- Trzeba wodza, a nie osła!- dokończył drugi mężczyzna, po czym cała czwórka wyszeptała, niemal bezgłośnie "trzy-czte-ry".
- To nasz główny men! N!- zawołali, wskazując ów zielonowłosego chłopaka, który niezauważenie wystąpił przed nich. Najwyraźniej byl on ich dowódcą. Tom wybuchnął niepowstrzymanym śmiechem, niemal pewien, że ta grupa zamierza recytować podobne wiersze w programie "Stand up- zabij mnie śmiechem".
- Czekajcie- powiedział Rick, kiedy Tom- po kilku długich minutach- zdołał opanować wybuchy zupełnie niekontrolowanego śmiechu.- Co to za imię? N?
- Jesteś pewien, że to nie skrót od "Niedorozwinięty"?- zapytał Tom, który jak zwykle nie mógł się powstrzymać od rzucenia jakiejś kąsliwej uwagi.
- Młody i głupi- powiedział spokojnie N.
- A co, chcesz sprawdzić się w walce pokemon? Zobaczymy, czy w walce też jesteś tak dobry, jak w uczeniu tych sługusow badziewnych tekstów!
- Cieszę się, że mnie o to zapytałeś- uśmiechnął się długowłosy lider Teamu Plazma, obserwująć wyjmującego już ball Toma.- Postaram si,ę przybliżyć wam idee, jakie ważne są dla naszego zespołu. Otóż dla nas pokemony są przyjaciółmi...
- A dla nas niby nie?- wzburzyła się Lily, zaciskając pięści.
- A wiesz co znaczy pojęcie "przyjaciel"? Czy pokemon może nazwać przyjacielem kogoś, kto wykorzystuje go jak narzędzie w walce? Czy może nazwać przyjacielem osobę, która zwróciła na niego uwagę jedynie dlatego, że jest wystarczająco silny i ma odpowiedni typ albo gatunek? Odpowiedzcie sobie na te pytania- powiedział N, zdenerwowany zupełnym brakiem zrozumienia ze strony tych młokosów.
- Przecież my się nimi opiekujemy, matrwimy się o nie... Czy gdyby były dla nas jedynie narzędziami w walce, to dbalibyśmy o nie, tak jak teraz?- zapytał Rick, a Tom pokiwał skwapliwie głową.
- A znasz może pojęcie "interesowność"?- spytał N.- Gdybyście robili to zupełnie bezinteresownie, to z pewnością nie zmuszalibyście ich do walk, w których mogą nawet zginąć! I co to za nieludzki zwyczaj, przetrzymywać te biedne stworzenia w czymś, co nazywacie "pokeballami"? Przecież to bezduszne!
W tym momencie podszedł do niego pokekota o fioletowym odcieniu futra z bladokremowymi i miejscami różowymi plamami na ciele. Posiadał charakterystyczny ogon z zakręconym końcem. Tom wyciągnął pokedex, który oznajmił: "Choroneko, pokemon mroczny kot. Choroneko ma mroczną naturę, przez co często uważa się go za złego pokemona. Może on być jednak całkiem miłym pupilem."
- Wsłuchaj się w moje słowa- rzekła Lily.- ONE TAM ODPOCZYWAJĄ- powiedziała, kładąc nacisk na każde wypowiedziane słowo.
- Tak, to jest konsekwencja zmuszania tych biednych istot do pojedynków często nawet między przyjaciółmi- oznajmił nadal pewien swoich racji N. Najgorsze było to, że Tom w głębi duszy przyznawał mu rację. Przypomniało mu się, jednak skrytykował kiedyś Jade za to, że miała pretensje do Zespołu G, chcącego złapać rzadkie pokemony, skoro sami pragnęli osiągnąć to samo. Miał niejasne poczucie, iż N dobrze wie o tym, że choć w nikłym stopniu przekonał ich do swoich racji.
- Przecież niektóre z nich przyłączają się do nas z własnej woli- spróbowała jeszcze znaleźć jakiś argument Lily.
- Taak... A Żydzi wchodząc do pomieszczeń, w których ich duszono, sądzili, że będą jedynie brać prysznic- powiedział N. Tom uznał, że z tym argumentem stanowczo przesadził.- Czy gdyby wiedziały, że będą musiały dla was, trenerów, dla których liczy się jedynie własna korzyść, walczyć wbrew swojej woli, to by do was dołączyły? A co jeśli to ludzie mieliby walczyć między sobą?
Tym razem argumentów zabrakło całej trójce. Tom nie wiedział dlaczego, ale poczuł się winny. Chwilę później nawiedziła go dość głupia myśl, że N powinien zostać adwokatem... Ten miał już tylko jedno do powiedzenia.
- Właśnie dlatego ludzie nie powinni byli objąć władzy nad cywilizacją pokemonów. Dlatego też, celem Teamu Plazma jest pozbawienie ludzi możliwości używania pokemonów  w tych bezdusznych pojedunkach!- zawołał, po czym odwrócił się i wraz z resztą członków swojego zespołu odszedł w bliżej nieokreślonym kierunku, zostawiając Toma, Lily i Ricka z głowami, brzęczącymi od natłoku myśli.

17.  Ochrona terytorium!



- Hiyappu, Wodna Broń!- zawołała Lily.
- Przemień się w Ninjaska i użyj Szybkiego Ataku!- krzyknął Tom.
Zorua przemienił się w pokeowada i dość silnie zranił wodną małpkę poruszając się szybciej od światła. Po chwili jednak sam oberwał Wodną Bronią i wrócił do swej zwykłej postaci. W tej chwili znikąd strzeliła kolejna Wodna Broń. Zorua obrócił się, w ostatniej chwili uniknął ataku, po czym zaczął groźnie warczeć, patrząc w stronę krzaków, z których wystrzeliła woda.
- Możesz odpocząć- powiedział Tom, wyjmując pokeball Zoruy i zamykając w nim podopiecznego. Lily zrobiła to samo ze swoim Hiyappu i szybko obrócili się, chcąc wypatrzeć pokemona, który uderzy w stronę dwóch trenujących pokemonów wodny strumień.
- Nie wiem co to, ale po tym Teamie Plazma już nic mnie nie zaskoczy- oznajmił nadzwyczaj pewnym głosem Rick.
- Fakt- potwierdził Tom, marszcząc czoło.- Przy nich, idea "śmierć samobójcom" czy chęć stworzenia pachnącego łajna wydaje się być zupełnie normalnym pomysłem.
Tego samego dnia wreszcie "ruszyli swoje cztery litery z tego pogrzanego miasta"- tak określał to Tom- i przebywali właśnie w lesie znajdującym się nieopodal Shippou. Tom coraz częściej przypominał sobie o najważniejszym celu podróży po Isshu, odnalezieniu Jade, jednak wciąż nie mieli żadnych poszlaków- plan tego dziwacznego Teamu Plazma w żaden sposób nie łączył się z jego przyjaciółką. Ponadto oni wyglądali bardziej na klaunów niż na złych ludzi. Postanowił więc, za namową Ricka, ruszyć do kolejnego miasta, w którym mógłby zdobyć swoją trzecią odznakę. Razem orzekli, że najbliżej znajduje się Hiun City i teraz byli w drodze do tego właśnie miasta.
- Może poszukaj czegoś w tym chińskim urządzeniu- powiedziała Lily po kiklunastu sekundach bezczynnego stania w miejscu.
Tom, za radą koleżanki, wyciągnął pokedex, chcąc sprawdzić informacje o wodnych pokemonach charakterystycznych dla regionu Isshu. Niestety- wyświetlone zostały jedynie pokemony, które spotkał, a dokładniej rzecz biorąc, te, które przeskanował: a więc Mijumaru, Futachimaru oraz Hiyappu.
- Co za gówno!- zawołał bez ogródek.
- Jeśil dziwi cię czemu nie masz zamieszczonych informacji o wszystkich pokemonach z regionu Isshu- powiedział Rick.- To wiedz, że zostają one zaktualizowane dopiero po spotkaniu danego pokemona.
- Więc możemy sądzić, że profesor Araragi wysłała Toam, żeby zdobył dla niej odpowiednie informacje o pokemonach z Isshu- powiedziała dość dziwnym glosem Lily.
- Podejrzewam, że istnieje taka możliwość- mruknął Rick. Tom wytrzeszczył oczy, jednak postanowił nie drążyć tematy, skoro nawet nie wiedzieli, jaki pokemon ich zaatakował.
- Jest szansa, że to coś, co nas zaatakowało, to wysłannik PiS?- spytał.
- Potwory i spółka?- spytała Lily, zmuszając go do cichego chichotu. Zrobił kilka kroków, jednak ponownie wystrzelił atak- tym razem Bąbelkowy Promień. W ostatniej chwili go uniknął.
- To nie jest ani wysłannik PiS, ani banku Dominet- powiedział z przekonaniem Rick, zamierając w miejscu.
- Do czego?- zdumiał się Tom. Rick pokręcił głową z wyrazem opinii, jaką sobie o nim wyrobił w tej chwili.
- Ten pokemon jest chyba nienormalny- powiedziała stanowczo Lily.- Co on sobie myśli? Wiosna nasza, jego Isshu, a lato Muminków?
Tom jeszcze bardziej zbliżył się w stronę, z której wystrzelona została Wodna Broń. Tak jak przeczywał, agresor przestraszył się i wyleciał z hukiem z krzaków. Dosłownie wyleciał, bo miał skrzydła. Przypominał łabędzia: poza kilkoma niebieskawymi piórkami, niemal cały był pokryty białym pierzem. Miał długi, żółty dziób i ciemne, paciorkowate oczy.
"Swanna" oznajmił wyyciągnięty przez niego pokedex. "Pokemon łąbędź, który poza typem latającym posiada również wodny. Jest bardzo troskliwy i rzadko rozstaje się ze swoim stadem."
- Fajny!- zawołał Rick z błyskiem w oku.- Złapię go!- w tym momencie wyjął jeden z pokeballi i wyrzucił go, wołając:- Leć, Purotooga!
Natychmiast rozpoczął się bój: Swanna zawzięcie atakował swoim skrzydłami i dziobem, przy tym jakby chroniąc dostępu do swojej kryjówki, natomiast Purotooga strzelał wodą i atakował swym ciałem. Wreszcie oba pokemony, zmęczone tą nieustanną walką, upadły na trawę, ciężko dysząc. Rick natychmiast rzucił w stronę pokełabędzie kulę, nie zamierzając pozwolić mu na ucieczkę. Po chwili łabędź przestal stawiać opór i stał się nowym podopiecznym Ricka.
- Ej, zobacz- powiedział Tom, sam nie wiedząc do kogo. Wskazywał na skrzydło wystające z krzaków. Lily natychmiast podbiegła w tamtym kierunk i zniszczyła część roślin.
- Patrzcie, to jakieś miniaturowe kaczki- mruknęła Lily, wskazując pokemony istotnie przypominające kaczki o niebieskim upierzeniu. Były sporo mniejsze od dwóch próbujących je ukryć, pokełabędzi.
"Koaruhii" oznajmił pokedex Toma. "Pokemon kaczka. Ewoluuje w Swannę. Co prawda na lądzie Koaruhii porusza się dość niezdarnie i powolno, jednak zupełnie inaczej jest, gdy wzbije się w powietrze. Na początku życia rzadko odstępuje od swoich rodziców."
- Wiecie co? Ja myślę, że to ktoś w rodzaju ochroniarza tej rodziny- krótko scharakteryzował swojego nowego pokemona Rick. Zamknął w ballu również Purotoogę po czym spojrzał na wesołą grupkę Koaruhii, bawiących się pod czujnym wzrokiem rodziców.
- Dobra, możemy wracać na trasę do Fiun City- powiedział wesoło Tom.
- Hiun City...- poprawiła go Lily.
- Chyba lepiej wiem, w jakim mieście zdobędę trzecią odznakę- powiedział zirytowanym głosem Tom.
Lily wzruszyła ramionami i ruszyłą za śmiało sunącymi na przód przyjaciółmi.

18.  WaterSport! Przygotowania do zawodów!



Tom, Lily i Rick wreszcie opuścili las Yagurima, bo właśnie tak zwało się miejsce, będące wcześniej schronieniem Swanny Ricka. Teraz znajdowali się w mieście, który wlaściwie był jdeynie dodatkiem dla mostu Sky Arrow Bridge. Samo miasto zwało się Skry Arrow, również na potrzeby mostu, który prawdę mówiąc, był naprawdę gigantyczny. Tomowi przypominał coś w rodzaju przewróconej Wieży Eiffla.
- Świat schodzi na Meowthy... Normalnie to mosty buduje się, by udekorować miasta- oznajmił zirytowanym głosem Tom.
- Oto nasz promyk słońca- burknęła szyderczym głosem Lily.- Ty potrafiłbyś znaleźć problem nawet w którymś z cudów świata. Na przykład to, że w ogóle istnieją... Co jest, Rick?
Bo w tym momencie najstarszy i najrozważniejszy z całej trójki chłopak zatrzymał się i zaczął wpatrywać w plakat wielkości szafy. Tom i Lily podeszli do niego i zauważyli na nim zajmujący sporo część malunku, napis "WaterSport".
- Łoterco?- zapytał Tom.
- Naucz się czytać- mruknęła nieco kąśliwie Lily, wskazując palcem specjalną rubrykę, zawierającą informacje o tym 'czymś'.
- Przynajmniej nie pytam "ty też jesteś dziewczyną?", gdy chcę zawrzeć znajomość z dziewczyną, wyglądającą, jakby codziennie serwowano jej kurację elektryzującą- odciął się Tom, jednak również z chęcią rozpoczął odczytywanie informacji o WaterSporcie.
"WaterSport to niedawno wprowadzona w Isshu konkurencja. Mogą w niej sprawdzić poziom swoich umiejętności głównie posiadacze wodnych pokemonów. Trener biorący udział w turnieju, używając swoich pokemonów, musi pokonać tor przeszkód, dostosowany do zaawansowania poziomu zawodników. Dwóch uczestników, którzy jako pierwsi pojawią się na mecie toczą między sobą podwójną walkę, używając w niej minimum jednego wodnego pokemona. Ten, kto wygra, zdobywa jeden złoty symbol Trzy takie pozwalają na walkę w WaterTournament, gdzie zmierzy się ośmiu najlepszych trenerów wodnych pokemonów.
- No i każdy może użyć jednego pokemona o innym typie niż woda- doda Rick. Miał wyjątkowo zaciekawioną i zdeterminowaną minę, która nie gościła zbyt często na jego twarzy. Nietrudno było się domyśleć, że zamierza wziąć udział w turnieju, tym bardziej, że sam był posiadaczem dwóch częściowo wodnych pokemonów.
- Właściwie, to możnaby spróbować- powiedział z uśmiechem Tom.
- Przecież ty nie masz, ani jednego wodnego pokemona- przypomniał mu głos rozsądku, należący do Lily.
- No wiesz, wszystko da się jakoś ominąć... Przed Michaelem Jakcsonem nie było solisty, który by się rozpadł... Chociaż on rozpadł się dosłownie.
- Co masz na myśli?
- Mój Zorua ma przecież zdolność przemieniania się w inne, dowolne pokemony, nieprawdaż? Więc chyba mógłbym spróbo...
- Nie, nie mógłbyś- powiedział Rick wzburzony słowami Toma. Najwyraźniej nie chciał, by oszukiwano w konkunrecji, która była przeznaczona właśnie jemu. Być może nawet nie chciał, by Tom w ogóle wystąpił w zawodach.- Poza tym, wystarczy, że jakikolwiek atak trafi i już nie będzie Magikarpiem czy innym siłaczem, w którego każesz mu się przemienić... Ten plan nie ma szans na reali...
- Dobra, już się tak nie denerwuj, bo ci się mózg przegrzeje, zrozumiałem- powiedział zawiedzionym tonem.
- I tak by cię zdyskwalifikowali, a może nawet nałożyli jakąś poważną karę, bo przecież w jakimś celu stworzyli regulamin dla tej konkurencji, prawda?- nie ustępował Rick, który najwyraźniej chciał mieć pewność, że Tom nie zamierza oszukiwać w tej konkurencji.
- Jeśli podoba ci się kształt twojego nosa, to schowaj zęby w piasek, czy jak to się mówi- powiedział jednocześnie rozzłoszczonym, znudzonym i rozbawionym głosem Tom.

* * *



- Lily, może chociaż ty się zarejestrujesz?- nalegał Rick.
- Odpuść sobie. Jeśli sam chcesz wystąpić, to nie znaczy, że powinieneś torturować innych tylko po to, by zrobili to samo- oznajmił dość stanowczym, jak na niego głosem Tom.
Teraz przechodzili obok jakiegoś laboratorium z czerwonym napisem "wstęp wzbroniony". Widząc ją, Lily głośno prychnęła.
- Przecież kosmici nie istnieją!
Rick wkrótce zarejestrował się na jego ukochane zawody, które jednak zaczęły już mocno wkurzać i Toma, i Lily, zważywszy na fakt, że ich przyjaciel gadał tylko i wyłącznie o tym, a na zmianę tematu nie chciał się zgodzić.
- Chyba wolałem, jak nie miał jasno określonego celu- mruknął Tom na tyle cicho, by Rick go nie usłyszał. Lily pokiwała lekko głową.
W tym momencie Rick wstał i uznał, że teraz czas potrenować.
- Do zobaczenia- powiedziała ze złością Lily, dając mu jasno do zrozumienia, że nie zamierza narażać się na kolejne paplaniny o WaterSporcie, który mimo, że z początku wydawał im się interesujący, dzięki ciągłym gadaninom Ricka, im zbżydł.
Rick wzruszył ramionami i wyszedł, jednak wrócił już po kilku minutach z braku pomysłu na jakieś owocne treningi. Usiadł, by poczytać jakąś gazetę, jednak również to zajęcie go nie wciągnęło: widocznie było zbyt stremowany zbliżającymi się zawodami. Ponownie wstał, co już wyraźnie doprowadziło Toma do furii.
- Hemoroidy masz?!
Wreszcie Tom zgodził się z nim potrenować, wiedząc, że walka może mu się przydać: w końcu niedługo mogą przybyć do Hiun City, gdzie będzie miał szansę na zdobycie trzeciej odznaki.
Rick postanowił popracować nad swoim Purotoogą, natomiast Tom nad Tsutarją. Purotooga, który dwa razy dwa razy oberwał Trawiastym Mikserem i za każdym razem przywracał sobie energię za pomocą Odnowy, wreszcie opanował nowy ruch, który pokedex Toma nazwał Schowaniem.
Wreszcie trening się zakończył, a Tom zauważył w swoim dexie zakładkę "My pokemon". Wybrał tą opcję i zauważył tablelę z danymi wszystkich jego stworków- oczywiście tych, ktore miał przy sobie. Był już jednak na tyle zmęczony, że postanowił odłożyć studiowanie opcji tego dość ciekawego urządzenia na kolejny dzień.

19. WaterSport! Rick kontra Shadow!



- Lvl... Nie wiem co to za skrót... Lowel?- zapytał z dość głupią miną Tom, nieustannie wpatrując się w pokedex, który zgodnie z wczorajszym postanowieniem, tego dnia zaczął rozgryzać.
- Zmień język wyświetlania na polski- mruknął rozbawionym głosem Rick. Tom wrócił do głównego Menu i wybrał zakładkę Software, oznaczającą oprogramowanie. Następnie po kolei klikał we wszystkie kolejne, zważywszy na fakt, że nie był wirtuozem języka angielskiego. Wreszcie natrafił na zakładkę po której kliknięciu wyświetliło się słowo "English". Uradowany, rozpoczął wyszukiwanie słowa "Polish". Wreszcie je odnalazł i gdy kliknął, wszystko zmieniło się na język całkowicie dla niego zrozumiały.
- A "lvl" nie jest skrótem od "roweru"...- powiedziała Lily.
- A ja mówiłem "lowel", nie "rower"...
- Nie obchodzi mnie, że miałeś chwilową wadę wymowy- ścięła dyskusję.- "Lvl" to skrót od "level", co oznacza poziom.
- Czyli mogę sprawdzić poziom doświadczenia swojego pokemona?- zapytał Tom z pełnym zainteresowaniem. To zadziwiające, że pomimo faktu, iż posiadał pokedex w każdym regionie od zdobycia swojego pierwszego pokemona, Charmandera, jeszcze nigdy naprawdę nie zainteresował się tym urządzeniem. A okazało się, że może się ono stać prawdziwą skarbnicą wiedzy, jeśli się wie, jak go używać!
- Nawet to, ile brakuje do zdobycia kolejnego- powiedziała Lily.- Poza tym, większość informacji uzyskujesz po złapaniu danego okazu.
Tom już jej nie słuchał. Teraz wybrał zalładkę IsshuDex i sprawdzał, które pokemony ma już zapisane. Doliczył się ponad dwudziestu, a jeszcze niemal siedem razy tyle było lekko przyciemnionych, co Tom bezbłędnie odczytał jako całkowity brak informacji. Uznał, że jednak nie jest aż tak źle, skoro w regionie Isshu jest około trzech tygodni.

* * *



Kolejnego dnia, wreszcie rozpocząć się miały zawody WaterSport. Rick już był w specjalnej sali, a Tom z Lily właśnie zmierzali w stronę największego budynku w całym Sky Arrow. Wyglądała jak hala. Nagle Tom, niechcący nastąpił komuś na stopę.
- Patrz jak łazisz, kretynie!- zawołał, nim zdołał powstrzymać eksplozję, która nastąpiła w jego wnętrzach.
Dopiero teraz zauważył, że osobą, której nadepnął na but jest znajoma postać. Shadow ubrany był niemal identycznie, jak wtedy, gdy spotkał się z nim po raz pierwszy. Teraz, gdy Tom użył niecenzuralnych słów, patrzył na niego tak, jak na co wyjątkowo obżydliwego, przyległego do spodu buta.
- Miło, że się przedstawiłeś.
- Nie wiedziałem, że to pan, Panie Naburmuszony- powiedział ze złością Tom. Skinął na Lily i ruszyli do sali. Przez całą drogę zastanawiał się, czy Shadow zamierza wziąć udzial w zawodach. Odpowiedź czekała w sali, któa wyglądała na zwykły stadion. Na kamerze dostrzegli wielu zawodników, w tym i Shadowa. Najwyraźniej tor przeszkód umieszczony był poza budynkiem, a jedynie do niego prowadził. Stadion był już przygotowany do walki: choć był on raczej czymś w rodzaju krytego basenu niż polem przeznaczonym do pojedynków. Siedząc na trybunach, Tom i Lily, mogli z łatwością oglądać przebieg zawodów. Ich jednak interesowało jedynie obserwowanie poczynań Ricka.
Pierwszą przeszkodą były dzikie pokemony, z którymi Weavile ich przyjaciela bez problemów sobie poradził. Wreszcie spotkał jednak gromadkę Minezumi, z którymi Weavile nie poradził sobie tak łatwo jak z innymi. Wreszcie ostatni Minezumi strzelił Słonecznym Dniem, który uderzył podopiecznego Ricka, tuż po tym, jak wystrzelił Mroczny Puls. Ten atak wystarczył, by pokonać pokewiewiórkę. Weavile był już jednak na tyle zmęczony, że Rick postanowił schować go do balla.
Kolejną przeszkodą był staw- Rick nie miał z nim jednak kłopotów, mimo groźnie wyglądających ryb. Użyl Swanny, by wznieść się w powietrze i mógł wreszcie przejść do ostatniej przeszkody, polegającym na jak najszybszym przepłynięciu kilometra rzeki.
Kamera została nastawiona w takim punkcie, że Tom i Lily dostrzegli jedyną osobę poza Rickiem, która powoli zmierzała już do mety. Rick wybrał Swanną i rozpoczął gonitwę za liderem. Minutę później na stadion wszedł lekko przemoczony Shadow. Nie trzeba było długo czekać na drugą osobę, którą- na szczęście- był właśnie Rick.
Teraz rozegrać sie miała ostatnia faza konkursu- podwójna walka między dwiema pierwszymi osobami, które stawiły się na mecie.
- Purotooga, Swanna, lećcie!- zawołał Rick. Tom uznał, że dobrze zrobił nie wystawiając do walki zmęczonego Weavile'a.
- Imaru, idź! Ty też, Shino- powiedział Shadow, który najwyraźniej nadał swoim pokemonom imona. Do wody wpadł Futachimaru, a drugi wysłany przez niego pokemon zawisł w powietrzu. Cały był opierzony różnokolorowymi piórami. Posiadał kulę, która zastępowała mu cały tułów. Z niego wyrastały skrzydła, ogon, coś w rodzaju rąk (choć Tomowi przypominały one ciemne widły) oraz głowa, na której było jedynie jedno, niebieskawe oko.
"Shinpora" oznajmił jego pokedex. "Pokemon Pseudo Ptak. Shinpora żyje głównie w górach, gdzie poluje na niewielkie istoty. Jest bardzo szybki w powietrzu, a dzięki swym psychicznym zdolnościom potrafi uniknąć większości ataków."
- Zaczynamy walkę!
Walka rozpoczęła si w dynamicznym tempie. Futachimaru natychmiast zdzielił obu przeciwników Muszelkowym Ostrzem, a Swanna uderzył pseudo ptaka Powietrznym Asem. Purotooga zregenerował energię i uderzył Szybkim Atakiem w Futachimaur, który natychmiast powtórzył atak. Shinpora własnie jakby się naładował i po chwili pwoalił Swanną jednym Hiper Promieniem. Purotooga, co prawda, wciąż walczył dzielnie, jednak siła przeciwnika zdawała się powoli przechylać na jego niekorzyść.
- Zakończmy to- powiedział spokojnie Shadow.- Shipnora, użyj Hipnozy.
Podopieczny Ricka został uśpionu, co uniemożliwiło mu zdolność dalszej walki. Oznaczało to, że zwycięstwo w całym turnieju należało do Shadowa. Wręczony mu został błyszczący symbol z wybitym na nim godłem miasta.
- No cóż, mogło być lepiej i mogło być gorzej- powiedział nieco zawiedzionym głosem Rick, podchodząc do dwójki przyjaciół.

Shaver - 2010-09-30 18:49:06

- Butelka się popsuła- odpowiedział grobowym głosem Tom.
- Nie rozumiem, jak butelka może się popsuć?- spytała Lily.
- Nie ma w niej picia

Nie no, weź mnie nie zabijaj śmiechem xD

Tom - 2010-09-30 19:03:39

20. Mroczna walka! Zjawia się Meguroko![/center

Pół godziny później Tom nadal studiował swój pokedex. Tabela wskazywała, że jego najlepszym pokemonem jest Infernape na 68 poziomie, a najsłabszym Zorua na poziomie 14. Uznał, że w najbliższych walkach powinien wystawiać go jak najczęściej, jeżeli chce zająć dobre miejsce w lidze. Czytając informacje o swoich pokemonach, dowiedział się, że ewolucja Tsutarji jest możliwa już na 16 poziomie, a właśnie taki miał. Postanowił sobie, że zaraz po treningu Zoruy, musi popracować nad Tsutarją, by wymóc na nim przemianę.
- Przecież jeszcze będą konkursy WaterSport, no nie?- powiedziała Lily, chcąc pocieszyć Ricka.
- Czy ja się tym przejmuję?- zapytał rozdrażnionym głosem Rick. Lily wolała uniknąć odpowiedzi na to pytanie, więc tylko wzruszyła ramionami.
W tym momencie do Centrum Pokemon, bo tam właśnie się znajdowali, wszedł Shadow, wyjmując z kieszeni dwa pokeballe- zapewne z pokoenami, których użył do walki z Rickiem. Demonstracyjnie nie zwracając uwagi na nic, poza czubkiem własnego nosa i siostrą Joy, podszedł do lady i podał pielęgniarce dwie kule. Ta wręczyła je różowożółtemu pokemonowi, przypominającego coś na kształt świni. Poza faktem, że nie miał typowego dla świni nosa. No i stał na dwóch nogach. Tom podbiegł tam, wciąż z pokedexem w ręku.
- A ty tu po co?- spytał Shadow.
- Pocą to się nogi nocą, frędzlu- burknął Tom, który znalazł się obok niego jedynie po to, by przeskanować podopiecznego siostry Jou.
"Tabunne" oznajmiło urządzenie. "Pokemon lekarski, używający różnych technik, jak na przykład Leczniczy Dzwonek, by pomóc pacjentom. Rzadko widywany na wolności, częściej w Centrach Pokemon."
Widząc świdrujące spojrzenie Shadowa, natychmiast go zaczepił.
- Jeśli chcesz oślepnąć, to jeszcze nie obciąłem paznokci, mogę ci pomóc- powiedział głosem tak słodkim, że lody czekoladowe mogłyby przy nim pełnić rolę wyjątkowo kwaśnej cytryny.
- Na Pudziana nie wyglądasz- oznajmił szyderczym głosem Shadow.
- Za to typrzypominasz mi coś pomiędzy glutem z nosa, a Swalotem- odciął się niezbyt wyszukanie Tom.- Mogę się z tobą zbierzyć w każdej chwili w walce Pokemon.
- Nie lubię marnować czasu na głupoty...
- Tchórz- powiedziała Lily, która nagle wraz z Rickiem znalazła się tuż obok Toma.
- Pokaż, że jesteś porządnym trenerem- rzekł stanowczym głosem Rick.
Shadow zmierzył ich wątpliwym spojrzeniem.
- Jutro. W południe na stadionie obok Centrum- powiedział krótko.

[center]* * *



Kolejnego dnia Tom, Lily i Rick punktualnie stawili się na polu walki, znajdującym się nieopodal Centrum Pokemon. Był to niewielki stadion bez trybun, pokryty ziemną nawierzchnią i ogrodzony specjalną siatką, mającą zapobiec zniszczeniom budynków, roślin lub czegokolwiek innego.
Shadow pojawił się chwilę później i podszedł do nich w milczeniu.
- Jak zamierzacie walczyć- zapytała Lily, gdy Shadow zatrzymał się tuż przy nich.
- Proponuję dwa na dwa- powiedział obojętnym głosem Rick. Ani Shadow, ani Tom nie zaprotestowali, więc walka mogła się już rozpocząć.
Tom, zgodnie ze swoimi wcześniejszymi założeniami, jako pierwszego wybrał Zoruę, który na wstępnie chciał drapnąć powierzchnię, jednak trafił swojego właściciela w glowę. Ten natychmiast zaczął się po niej drapać, by zmniejszyć działanie bólu.
- A co ty taki drapieżny?- zapytała rozbawionym głosem Lily. Rick zachichotał.
- Leć, Croco!- zawołał, jak zwykle opanowanym głosem, Shadow. Z wyrzuconej przez niego kuli, wydostał się niewielkich rozmiarów krokodyl o brązowych i beżowych paskach na plecach. Miał ciemne oczy, stosunkowo krótki ogon i bladoróżowe podbrzusze. Tom i Shadow wyciągnęli pokedexy, by sprawdzić informacje o podopiecznym oponenta.
"Meguroko" oznajmił pokedex Toma, ukazując go w trzech pozach. "Pokemon pustynny krokodyl. Mimo przyciemnianych oczu ma bardzo dobry wzrok. Jego najsilniejszą bronią są stalowe zęby, którymi może przegryźć niemal wszystko. Jest typem wojownika."
- Zaczynajcie!- krzyknął Rick.
Zorua momentalnie przemienił się w Kecleona i zlał się z otoczeniem- a tak przynajmniej zdawało się Tomowi do czasu, gdy...
- Celuj w czerwony pas! Atak Piaskiem!- zawołał Shadow. Croco, co prawda, nie zranił zbyt silnie Zoruy, jednak to wystarczyło, by go ujawnić. Zorua rozpoczął atak Wściekłym Drapaniem, co nieco mocniej zraniło Meguroko, jednak ten natychmiast odpowiedział Gryzieniem- a jego zęby były twardsze niż stal.
- Szybki Atak!- zawołał Tom. Zorua rozpoczął atak, jednak Meguroko użył Tunelu, by uniknąć tego ataku.- W Ninjaska!
Zorua, przemieniwszy się w Ninjaska, wleciał do dziury, by trafić Meguroko. Ten wyskoczył z dziury i gdy tylko zauważył Zoruę, ponownie użył Gryzienia. Coś chrupnęło w kościach Zoruy, a on sam jęknął bezgłośnie. Ostatkiem sił, uderzył Wściekłym Drapaniem, nim stracił przytomność. Meguroko jeszcze się opierał, lecz po chwili również upadł na ziemię. Obojgu został jedynie jeden pokemon. Zamknęli te nieprzytomne w kulach, po czym wyjęli kolejne balle.
- Idź, Tsutarja!- zawołał Tom, nadal trzymając się wczorajszych postanowień. W końcu chciał, by jego pokemon wyewoluował.
Shadow spokojnie zmierzył wzrokiem Tsutarję, po czym wyrzucił trzymany w dłoni ball.
- To Growlithe- powiedziała nieco zawiedzionym głosem Lily. Widocznie nie obchodził jej fakt, że Growlithe ma przewagę typów, najwyraźniej wolała zobaczyć kolejnego pokemona, charakterystycznego dla regionu Isshu.
- Tsutarja, wskocz do tunelu wytworzonego przez Croco!- zawołał Tom. Jego podopieczny wykonał polecenie i to samo zrobił Growlithe.
- Growl, w tunelu użyj Żaru- polecił Shadow.
- Trawiasty Mikser!
Listne tornado chyba zderzyło się z rozpalonymi pociskami, bo oba pokemony zostały wyrzucone z tunelu. Ale wraz z dwoma na pół przytomnymi pokemonami, wydostał się również kształt, przypominający literę. Wytworzył coś w rodzaju innego wymiaru i połączył ze sobą Toma i Shadowa. Oboje wpadli w wymiar stworzony przez Unowna...


KONIEC TOMU 1!













Dziękuję za komentarz, moge dodac nową zapowiedź xD

Tytuły kolejnych odcinków:
09. Inspektor Shaver!
10. Kto ukradł moje jajo?!



Tom, Lily i Rick kontynuują swoje wojaże po regionie Isshu! Już wkrótce na horyzoncie pojawia się zupełnie nowa postać, która mimo swojej pracy, ma dość wybuchowy, zbliżony do Toma charakter. Nietrudno się domyśleć, że chłopcy wkrótce znajdują wspólny język i postanawiają przez jakiś czas nie oddalać się od siebie zbyt daleko. Wkrótce jedna z głównych postaci będzie miała szanse na zdobycie nowego pokemona i to właśnie przez niego cała czwórka musi wziąć się w garść i go odnaleźć, w efekcie czego ktoś może się wzbogacić o kolejnego stworka... Jakiego? Kto zdobędzie nowe pokemony?

@edit- dodaje tu ostatni rozdział pierwszego tomu sagi Isshu Adventure Saga.;]

Seth - 2010-09-30 19:07:03

Ten tekst z butelką mnie znokautował śmiechem. Bardzo dobry debiut postaci Shadowa... czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały... i na mój debiut...

Shadow - 2010-09-30 19:33:41

Hmmm ... walka w Sanyou bardzo dobra. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :D

Ajana - 2010-09-30 19:37:09

Powraca w wielkim stylu dział najśmieszniejsze teksty !! (YYYEEEEEEAAAH)
"Butelka się popsuła- odpowiedział grobowym głosem Tom.
- Nie rozumiem, jak butelka może się popsuć?- spytała Lily.
- Nie ma w niej picia- mruknął Tom"
"Na tym, że człowiek spadający z ruchomych schodów jadących w górę, może spadać, aż jakiś starzec, który wygląda, jakby przeżył tragedię Titanica się nad nim nie ulitował i pomógł wstać"

Oba teksty dobre, oby tak dalej. I pamiętaj o fajnych tekstach.

Shaver - 2010-10-01 12:37:27

Hmmm ... No nareszcie ja :D
Ale najsmieszniejsze jakie czytałem w tym FF było:
-Butelka się zepsuła
-Nie rozumiem, jak butelka mogła się zepsuć
-Nie ma w niej picia

Hikaru - 2010-10-01 12:52:48

Nowy rozdziały super, tylko kiedy będzie o odznakę walczył mój bohater - Hikaru? On w końcu chyba jest trenerem... :p

Ocena: 10/10 :P

Fiszu - 2010-10-01 14:16:39

Ten Fick wymiata! Czekam na c.d.

Shadow - 2010-10-01 14:24:19

Bardzo dobry fick :D

Burzliwy - 2010-10-01 17:52:50

kolejny rozdział idealny xD

10/10

Hikaru - 2010-10-01 18:24:11

Rozdział 9-wiąty, poza paroma błędami jest super... :good:

Ajana - 2010-10-01 20:24:51

Ojojoj :/ niedobrze. Gdzie te śmieszne teksty ? Nie mówię, że rozdział był nudny, ale nie był znowu jakiś... "buhahahahahaha"...

Tom - 2010-10-02 07:57:53

Być może przyczynił się do tego fakt, że jestem mocno przeziębiony[chciałem zauważyć, że uprzedzałem, iż nie mam pomysłu na fajne teksty przez przeziębienie, które już mocno daje mi się we znaki]

Dlatego jeśli teraz będzie mniej "buhahahłuf", to się nie czepiajcie aż tak bardzo;) Uprzedzę wasze pytania- kolejny rozdział postaram się napisac i wrzucić dziś.

Shadow - 2010-10-02 16:21:19

Hmm dobry rozdział i długi. 5/5

Tom - 2010-10-02 17:13:55

I taki miał być;)
Czas na kolejną zapowiedź!

Tytuły kolejnych rozdziałów:
11. PokeMusical czy pokazy?! Jake wkracza do akcji!
12. Cienista walka!



Tom, Lily i Rick kontynuują swoją podróż po regionie Isshu tym razem już bez pokedetektywa, Shavera. Wkrótce Lily dowiaduje się, ze również w regionie Isshu rozgrywane są pokazy, sporo różniące się jednak od tych, rozgrywanych w regionie Sinnoh. Ta niezniechęcona, natychmiast rejestruje się na konkurs i poznaje Jake'a, który wydaje się być bardzo silnym przeciwnikiem. Pokazy zostają rozegrane... Kto w nich zwycięża?
Niezależnie od wyniku trio rusza w dalszą drogę, gdzie Tom spotyka mrocznego pokemona, który bardzo go interesuje. Jak się jednak okazuje nie tylko jego... Kto zdoła zdobyć tego pokemona? I czy Tom wzbogaci swą drużynę o czwartego już członka?

@edit: nie zdziwcie się jesli moje pokazy, które nawiasem mówiąc zwykłymi pokazami nie będą, mogą się różnić od tych animcowych, a nawet tych z gier;) Bo ja będę całkowicie skazany na improwizację;)

Shadow - 2010-10-02 18:12:43

Wiesz, twój fick utrzymuje jakąś fabułę. Najlepsze jest to, że nie dajesz wszystkich postaci jednocześnie. Mam nadzieję, że postacie epizodyczne:

M.i.
Shaver i Ja, będziemy coraz częściej się pojawiać w twoim fick'u.

Shaver - 2010-10-02 20:09:48

-Zgadnij co ma moja babcia
-Urodziny?
-Nie, rentę!

Buka - 2010-10-03 09:44:31

- Tak! Jestem detektywem!- zawołał dziecinnym głosem Shaver, po czym założył okulary, które były dołączane do dziecięcego pisma "Kaczor Donald".

Chciałbym taki gadżet ;P

Buukaa

Hikaru - 2010-10-03 10:09:49

New chapter is cool! Are very, very super... :D Czekam na rozdział, w którym pojawi się Hikaru.

Moja ocena: 10/10. [kolejna do kolekcji ;)]

Burzliwy - 2010-10-03 17:55:34

-Super rozdział1 ale napisałem, że jestem miłym 16-letnim chłopcem...a nie chamskim... xD

15/10 :D

Ajana - 2010-10-03 19:48:08

Ale ładnie Jake'a 'zbeształam' :D a tak poza tym rozdział nawet ok, chociaż widziało się lepsze.

Tom - 2010-10-03 19:49:09

21. Tajemnica Shadowa



Tom otworzył oczy i zorientował się, że musiał stracić przytomność. Znajdował się w jakimś domu. Pokój, w którym przebywał, miał pomarańczowe ściany i dywanik z podobiznami pokemonów. Właśnie wbiegł tu jakiś szkrab wraz z mężczyzną. Oboje mieli ciemne oczy i włosy. Mężczyzna, będący najpewniej ojcem chłopca, miał na sobie jeansy i ciemną bluzę. W tym chłopcu było coś znajomego...
- Przepraszam, nie wie pan, gdzie ja się znalazłem?- zapytał niepewnym głosem Tom. Mężczyzna nie zareagował, a nawet można było zaryzykować stwierdzenie, że traktuje go jak kawalek ściany. Tom, uznawszy, że może on być lekko przygłuchy, postanowił potwórzyć swoje pytanie. Ani mężczyzna, ani chłopiec jednak go nie usłyszeli, co już go naprawdę zirytowało.
- Shadow, już popsułeś ten najnowszy samochodzik?- zapytał mężczyzna.
- Tato- odrzekł szkrab z naburmuszoną twarzą.- Psecies to ty na nim usiadłeś! Tak samo jak z sankami!
- To był wypadek!- zaprotestował rozbawionym głosem ojciec malca.
- Jasne. Tata popsuł sanki, tata popsuł sanki!- zaśpiewał mały Shadow, wykonując coś w rodzaju dzikiego tańca.
Myśli Toma pędziły jak oszalałe... Teraz zaczynał to już jednak rozumieć: Shadow ze swym ojcem żyli w innych czasach, a on był jedynie obserwatorem. Tylko, jak do licha, się tu znalazł?
Ledwo zdążył to pojąć, cały obraz się zmienił. Wciąż był w tym pokoju, jednak poza nim teraz znajdował się tu tylko Shadow, wyglądający na nieco mniej niż dziesięć lat.
Szczeknięcie.
Dopiero teraz Tom dostrzegł Growlithe'a, próbującego zwrócić na siebie uwagę Shadowa, który zapewne był jego właścicielem. W dodatku, Tom był pewien, że to ten sam, z którym dopiero co rozpoczął walkę Tsutarja.
Shadow trzymał w rękach list, a po jego policzkach spadały strużki łez. Tom niepewnie zbliżył się do niego i pochyliwszy się nad jego ramieniem, zaczął czytać.
"Shadow. Jeśli dostaniesz ten list, to znaczy, że już nie żyjemy. Wiedz, że jesteś dla nas najważniejszy i będziemy cię chronić nawet, gdy będziemy już dalej. Wiedzieliśmy za dużo i to zapro..."
Tu list się urwał, jakby ktoś za wszelką cenę, wolałby, by ten list nie dostał się w ręce chłopca. Tom zdołał się jednak domyśleć, że adresowany on był przez rodziców jego rywala.
Shadow przymknął oczy, a na trzymaną przez niego kartkę spadły niewielkie krople łez. Growlithe jęknął cicho, jednak Shadow go odtrącił. Odszedł, rzucił się na łóżko i chwyciwszy poduszkę, zaczął cicho łkać. To jednak wystarczyło, by dogłębnie poruszyć Toma... Jeszcze nigdy nie widział tak zrozpaczonej osoby. Chciał mu pomóc, ale nie wiedział jak. Przecież niemożliwe jest pomóc osobie żyjącej w innych czasach. Shadow silniej złapał poduszkę i ją przytullił, przy okazji wycierając kilka łez. Growlithe zawył niczym wilk i wizja ponownie się urwała...
Ledwo Tom zdążył otrzeć łzę w kącie oka, ponownie zobaczył scenę z życia Shadowa. Tym razem siedział on spokojnie ze swoim Growlithe'em przed szarym budynkiem z beżowym napisem. Tomowi serce podskoczyło do gardła, gdy zbliżywszy się do mieszkania, odczytał słowa "Dom Dziecka". Spojrzał na skuloną sylwetkę Shadowa i zrobiło mu się go naprawdę żal.
- Spokojnie, Growlithe- powiedział drżącym z emocji głosem Shadow.- Niedługo profesor Birch nas wezwie i wyrwiemy się z tego więzienia...- w tym momencie Growlithe również podniósł glowę ze szczerym wyrazem zdumienia. Tom nie chciał drgnąć, by przypadkiem nie uronić któregokolwiek słowa chłopaka.- No tak, przecież ty nie wiesz... Do Isshu przeprowadziliśmy się z regionu Hoenn. Profesor Birch ma tu przyjechać w moje urodziny, by wręczyć mi startera. A przynajmniej taką mam ndzieję. Pamiętam, że ktoś mi mówił o tym, że ma tu przybyć specjalnie w któreś moje urodziny. To chyba był tat...- tu przerwał. Widocznie nie mógł znieść nawet myśli o którymś ze zmarłych rodziców.
Wizja ponownie się zmieniła. Teraz Shadow obejmował swojego Growlithe'a, płacząc cicho. Tom nie wiedział czemu otoczenie wydawało się teraz dziwnie niewyraźnie niczym telewizja tracąca sygnał.
- Kłamca!- dało się usłyszeć czyjś głos. Tom wzdrygnął się i dostrzegł trzech chłopców w obszarpanych ubraniach, stojących nad Shadowem i najwyraźniej znęcającymi się nad nim. Za nimi dostrzegł budynek Domu Dziecka.
- Nieprawda- powiedział jakby mokrym głosem Shadow.- On naprawdę miał tu przyjechać...
- Przestań łgać, bo dostaniesz po mordzie- przerwał mu jeden z chłopaków, popychając Shadowa na ziemię. Ten wstał, trzymając się za posiniaczony łokieć. Growlithe zaczął warczeć.
- Spokojnie, Growl- powiedział Shadow, krzywiąc się z bólu i gładząc swojego pupila wolną ręką.
- Ej, co robicie?!- Tom usłyszał jakiś młody chłopięcy głos. Wszystko było już jednak tak zamazane, że nie mógł dostrzeć twarzy chłopaka.- Zostawcie go, bo was uśpię przy użyciu mojego pokemona!
Wizja znowu się zmieniła. Tym razem wszystko było już tak znieksztalcone, że Tom postanowił zamknąć oczy i jedynie słuchać.
- Przykro mi, naprawdę- usłyszał ten sam dźwięczny głos, który wcześniej starał się obronić Shadowa.
- Proszę, nie zostawiaj mnie- Tom był wstrząśnięty, gdy usłyszal zrozpaczonego i błagającego Shadowa, podczas gdy za każdym razem, gdy go spotykał, nie okazywał on żadnych emocji.- Ty jeden mnie tu lubisz... I coś dla mnie znaczysz...
- Ale a nie mam nic do gadania- odpowiedział mu grobowym tonem głos. Tom cąły czas zastanawiał się, kim jest jego posiadacz, bo z pewnością już go kiedyś słyszał. Shadow jęknął i wszystko ucichło. Wizja chyba znowu się zmieniła. Tom otworzył oczy.
- A więc proszę, oto twój Treecko- usłyszał głos mężczyzny, którego spotkał kiedyś podczas podróży po regionie Hoenn.Do Shadowa przemawiał profesor Birch. Najwyraźniej dawał mu ekwipunek potrzebny do rozpoczęcia podróży oraz startera.
- D-dziękuję- odrzekł Shadow, głosem drżącym od szczęścia. Tomowi nietrudno było się domyśleć, że cieszy się z możliwości uwolnienia się z więzienia, jakim z pewnością był dla niego Dom Dziecka.
- Teraz odnajdę cię...- Tom nie zdążył jednak usłyszeć do kogo skierował te słowa Shadow, bo nagle wizja się urwala, a on sam stracił przytomność i wrócił na stadion w Sky Arrow.

22. Powrót do rzeczywistości!



Obudził się z ogromnym bólem głowy. Wreszcie się przemógł i używając całej siły woli, podniósł ociężałe powieki. Zobaczył nad sobą Lily, wpatrującą się w niego nieprzeniknionym wzrokiem.
- Ktoś umarł?- zapytał dla rozluźnienia.
- Tak sądziliśmy- mruknęła Lily, jednak widać było, że znacznie jej ulżyło, gdy okazało się, że nic mu nie jest. Odszukał wzrokiem Ricka, który rozmawiał z siostrą Joy, pędzącą już w jego stronę. W tej chwili przypomniał sobie o tym, co jeszcze przed chwilą zobaczył.
- Wszystko dobrze?- zapytał Rick, podbiegając do niego i pomagając mu wstać. On jednak zwrócił wzrok w stronę samotnie podnoszącego się Shadowa, któy wydawal się być wstrząśnięty zaistniałą sprawą.
- A więc to prawda, że ruiny Unownów znajdują się w Sky Arrow!- zawołała lekko zafascynowanym, a lekko zaniepokojonym głosem siostra Joy.- Widocznie obudziliście jednego z nich... Na szczęście nic wam...
- Przepraszam, ale szczerze powiedziawszy, mam gdzieś tą rozmowę- powiedział zirytowanym głosem Tom. Idiotyczne paplaniny o tym, co mogło, a co nie moglo się stać, było mu w tej chwili najmniej potrzebne. Nie teraz, kiedy musiał pilnie porozmawiać z Shadowem. Podszedł do niego, zostawiając za sobą zaskoczonych przyjaciół i siostrę Joy. Gdy już do niego dotarł, zamarł.
Jak miał rozpocząć z nim rozmowę o czymś, o czym z pewnością wolał zapomnieć? A już na pewno nie chciał o tym rozmawiać z nim- w końcu dość sporo razy go obrażał.
Shadow spojrzal na niego ze smutkiem i powiedział z grobową miną:
- Przykro mi, że twoje dzieciństwo wyglądało tak, jak wyglądało.
- CO?!
To go zupełnie zaskoczyło- nie takich słów się spodziewał. Czyżby Shadow zobaczył, co ON sam przeżywał w ddzieciństwie? Zastanawiał się, czego mógł się dowiedzieć. Wolał jednak zmienić temat: nie chciał, by to, co działo się w jego życiu przed wyruszeniem w podróż pokemon ujrzało światło dzienne.
- Chyba jesteśmy do siebie nieco podobni- oznajmił sucho Shadow.
Tom uznał, że jednak trochę przesadził: ostatecznie to jedynie n z nich dwóch przebywał przez jakiś czas w Domu Dziecka. W gruncie rzeczy, w porównaniu do przeżyć Shadowa, z całą stanowczością mógł uznać, że jest bardzo szczęśliwym chłopcem. Mimo tych wielu braków...
- A ja nie widzę przesadnych podobieństw- uciął rozdrażnionym głosem.- Nie wiem, co ty zobaczyłeś...- tu oczy Shadowa zwężyły się- Ale ja widziałem...
Przerwal, jednak po chwili przelamał strach przed tym, jak zareaguje Shadow i opowiedział mu wszystko po kolei... Gdy skończył, Shadow był dogłębnie wstrząśnięty. Wyglądał, jakby sparaliżował go ElektroSzok.
- T-ty mnie nie m-mogłeś zobaczyć- powiedział ze strachem.
- Hej, spokojnie. Przecież...- zaczął Tom, jednak wstrząsnięty chłopak nie zamierzał go słuchać.
- ZAMKNIJ SIĘ!
To zadziwiające, jak ten niepozorny chłopiec, zazwyczaj opanowany, teraz wyglądał groźniej od rozwścieczonego Gyaradosa. Tom zamilkł, wpatrując się z lekkim strachem w Shadowa, gotów uskoczyć, gdyby ten chciał oddać cios.
- TO, CO WIDZIAŁEŚ BYŁO JEDYNIĘ ILUZJĄ WYTWORZONĄ PRZEZ UNOWNA!- krzyczał, doprowadzony do zimnej furii.- NIKOMU NIE POWIESZ O TYM, CO ZOBACZYŁEŚ, BO... ZABIJĘ CIĘ!
Tom cofnął się przerażony, jednak Shadow powoli dochodził do siebie. Nieprzyjemne wspomnienia musiały być dla niego prawdziwym koszmarem, skoro potrafić przestraszyć Toma, ktory normalnie by go wyśmiał.
Shadow jednak zdołał się już uspokoić i odwróciwszy się, ruszył drżąc z emocji w stronę Centrum Pokemon. Tom patrzył na niego, aż nie zniknął w budynku.
- O coś się pokłóciliście?- zapytała cicho Lily. Tom wzdrygnął się, dostrzegłwszy, że jego przyjaciele do niego podeszli, choć jeszcze przed chwilą, stał tu sam.
Trzaśnięcie drzwiami.
W tym momencie Shadow wyszedł z Centrum Pokemon, zakładając plecak. Zmierzył jeszcze groźnym spojrzeniem Toma, nim wyruszył w dalszą podróż. Tom jeszcze chwilę go obserwował, nim udzielił odpowiedzi na pytanie Lily.
- Nie... nieważne.

* * *



Przez kolejny tydzień Tom nie chciał ruszyć się ze Sky Arrow, jednak wkrótce okazało się to sprzyjającą okolicznością- przynajmniej dla Lily. Okazało się, że wkrótce rozegrać się miał kolejny PokeMusical. Tom w czasie, gdy Lily przygotowywała się do pokazow, zastanawiał się nad kilkoma istotnymi dla niego sprawami: co mógł zobaczyć Shadow w wymiarze stworzonym przez Unowna, kim jest osoba, z którą Shadow przyjaźnił się w Domu Dziecka, no i czy już go odnalazł. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że skądś znał już ten głos.
- Cześć wam- wyrwał go ze smętnych rozmyślań znajomy głos. Właśnie siedzieli w Centrum Pokemon, a obok nich stał Jake.- Bierzesz udział w PokeMusicalu, prawda, Lily?

23. Przed PokeMusicalem!



Tom leżał w łóżku, wpatrując się tępo w sufit. PokeMusical miał odbyć się już pojutrze. Wciąż czuł się bardzo nieswojo, wiedziąc, a raczej nie wiedziąc, czego Shadow mógł się o nim dowiedzieć w wymiarze stworzonym przez Unowna.
- Nie śpisz, prawda?- dobiegł go nieśmiały głos Lily.
- Racja- odpowiedział, nie bardzo zaskoczony faktem, że nie on jeden dotąd nie usnął.
- Co z tobą?- zapytała zirytowanym głosem.- Nie rozumiem, czemu jesteś taki... taki, jak jesteś. Szczerze powiedziawszy, nie czułam się tak dziwnie od czasu, gdy jakiś idiota powiedział mi, że jestem prawie tak ładna jak Brad Pitt... Z tym, że on jest okropnie brzydki!
Tom nie mogąc się powstrzymać, zachichotał. Lily chyba zadowolił ten fakt. Przynajmneij miała pewność, że Tom zachował resztki wariactwa.
- Więc?- spróbowała jeszcze raz się czegoś dowiedzieć.- Wiem, że twój stan ma związek z Shadowem. Co ten gbur ci zrobił? Jak chcesz, to mogę przeczyścić mu zęby. I przy okazji kilka wybić.
Tom uśmiechnął się i wstał. Lily zrobiła to samo. Nie chciał rozmawiać w niemal całkiem ogarniętym mrokiem pokoju, więc skinął w stronę drzwi i razem ruszyli w stronę kafejki Centrum Pokemon.

* * *



Tom przebudził się, mając w choc lekkim stopniu lepszy humor. Wczoraj wygadał się do woli, a Lily była bardzo wdzięczną słuchaczką. Opowiedział jej wszystko. No dobra, prawie wszystko...
Specjalnie pominął swoje refleksje dotyczące tego, co mógł zobaczyć Shadow. Jego przyjaciółce wystarczyło jednak to, co usłyszał. Tego dnia, zamierzał zdradzić tajemnicę swego złego samopoczucia Rickowi.
- Nie można było tak od razu? Przecież nie będziemy latać po nago po parkiecie, wrzeszcząc "Tom opowiedział nam historię Shadowa, umca umca..."- mruknął nasączonym ironią głosem Rick.
Tom powstrzymał się od wspomnienia o tym, co naprawdę go gryzło i jedynie wzruszył obojętnie ramionami. Z każdą chwilą wracała mu energia. Wreszcie odważył się zamówić hot-doga.
- Jesteś AŻ TAK GŁODNY?- zapytała Lily, wytrzeszczając oczy na widok pochłoniającego już ósmego hot-doda Toma.
- Bycie emo jest okropnie męczące- powiedział z przekonaniem, napchany do granic możliwości, Tom. Przełknął ostatni kęs bułki i dotknął pełnego brzucha.- Jak będę tak dużo jadł, to będę musiał przejść na jakąś dietę...
- Już to widzę- przerwał mu Rick.- Wybierasz jazdę konną czy samochodem?
- Osobiście odradzam jazdę konną- oznajmiła Lily.- Już sobie wyobrażam, po zakończeniu diety, Tom byłby taki sam, a koń byłby chodszy o jakieś dziesięć kilo!
- Ej, no, ja potrafię być wytrwały... Jeżeli przysięgnę, to uwierzycie? No bo ile razy was okłamałem?
- Nie wiem, czy w ogóle istnieją nazwy dla liczb z tyloma zerami- mruknęła Lily na tyle cicho, by Tom jej nie usłyszał. Rick stłumił śmiech.

* * *



- Lepiej mnie nie wkurzaj...
Tom właśnie przechodził obok Jake'a, najwyraźniej mocno zirytowanego poczynaniami jednego ze swoich pokemonów. Tom dostrzegł Shikijikę, który wyglądał nieco inaczej niż inne spotkane przez niego.
- Czemu twój Shikijika tak wygląda?
Jake wyprostował się z klasą i spojrzał na niego dumnym wzrokiem.
- Nie wiesz, że Shikijika zmienia swój wygląd na każdą porę roku? Zaczyna się październik, więc będzie miał wygląd jesienny...
- Co to za down?
Gdyby Tom tego nie widzał, w życiu by nie uwierzył. Ale poruszające się wargi pokesarny potwierdziły to, co wydawało mu się nieprawdopodobne. Pokemon Jake'a przemówił.
- Wyrażaj się, proszę- jęknął Jake, zrozpaczony tak wulgarnym zachowaniem swojego pupila. W tym momencie dźwięczny głos przypomniał Tomowi o czymś. Przemawiał takim samym tonem, jak osoba w jego wizji... Nie mógł się mylić.
Właśnie odkrył, z kim Shadow przyjaźnił się w Centrum Pokemon.
- Wychowywałes się w Domu Dziecka?- zapytał, nie owijając w bawełnę.
- Co cię to? Chcesz w czambo?- usłyszał gniewny głos Shikijiki, na który postanowił jednak nie reagować. Jake spojrzał na Toma lekko zdumionym wzrokiem. Nie był jednak tak zdenerwowany czy wstrząśnięty, jak Shadow.
- Tak... Skąd wiesz?- zapytał. Tom postanowił nie udzielać odpowiedzi na to pytanie. Bo co miał odpowiedzieć, nie ujawniając prawdy? Obiecał Shadowowi, że nikomu nie powie o tym, co zobaczył. Lily i Rick byli wyjątkami.
- Nie wiem, tak jakoś...- powiedział wymijająco, zastanawiając się, jak mógł trafić. I wydostać, oczywiście.
- Nie kłam, bo pociągnę ci z kopyta- oznajmił wzburzony podopieczny Jake'a.
- Sorry za niego. A sądziłem, że gadający pokemon mi się przyda...- powiedział, wzdychając posępnie.
- Zamknij się, bo w ryj dostaniesz. A z jakimś obstańcem z sińcem na twarzy nie będę występować w jakimś pokegównie- zagroził Shikijika.
Tom zastanawiał się czy ma wybuchnąć śmiechem, czy zachować powagę. Od podjęcia decyzji powstrzymał go Jake.
- Jak widać na załączonym obrazki, Shikijika nie wykazuje entuzjazmu na wieść, że został zniewolony przez byle człowieka...
- Właśnie widzę. I ty go chcesz wystawić do konkursu?
- A co, masz jakiś problem?- zdenerwowała się pokesarna o niezbyt wyszukanych manierach.
- Wybacz, panie dresie- odrzekł ze złością Tom, odwracając się plecami do Jake'a i jego pokemona.- Zobaczymy się później. Życzę powodzenia z wytrenowaniem tego debila z IQ niższym od Ani z Zielonego Pagórka czy jak jej tam.

24. PokeMusical! Talent Jake'a



I wreszcie nadszedł czas na PokeMusical w mieście Sky Arrow. Lily była pozytywnie nastawiona- w końcu już w swoim debiucie zdobyła pierwszą wstażkę w regionie Isshu. Tym razem każdy miał jednak użyć dwóch pokemonów: i w rundzie apelowej, i w fazie pojedynków.
- Aty jak oceniasz sytuację?- zapytał Toma Rick.
- Wiem, że jeśli tylko zobaczę tego zdebilałego Shikijikę, to wyjdę na środek sali i skopię go tak, że rodzona ciotka nie pozna dekla- odparł Tom, nie mogąc zapomnieć wstrętnej twarzy źle wychowanego podopiecznego Jake'a.
- Chodziło mi raczej o ocenę sytuację Lily... mniejsza z tym- mruknął zdegustowanym głosem Rick.
- Nie wiem. Albo wygra albo przegra.
- Trudno o lepsze podsumowanie sytuacji- skomentował Rick, wchodząc jako pierwszy do sali, w której miał odbyć się PokeMusical, uparcie nazywany przez Toma i Lily pokazami.
Ta sala była w gruncie rzeczy bardzo podobna do tej w mieście Shippou. Z tą różnicą, że nawierzchnia była zalana wodą, w której pływała płyta w kształcie wstążki.
- Uaau... takie coś widziałem ostatnio w Cerulean- powiedział Rick.
- Ach tak, w tym mieście znajdującym się w Afryce, a tak dokładniej w Mongolii lub między nią, a Francją?- zapytał przesadnie słodkim głosem Tom.

* * *



Te pokazy stały na wyższym poziomie niż te rozegrane w Shippou City. Strategie były dobre tak, jakby rozgrywane były na Wielkim Festiwalu- według Toma do najlepszych należały wytworzenie naelektrazowanego Wiru Wodnego oraz utworzenie zamrożonych posągów podczas zderzenia dwóch Lodowych Promieni.
Teraz nadszedł czas prezentacji Lily.
- Hiyappu, Meganium, lećcie!- zawołała, wychodząc na scenę. W oczy rzucił się błyszczący łańcuszek, który zawiesiła sobie na szyi. Meganium od razu odbił się pnączami od powierzchni, a Hiyappu wydał ładny dźwięk, który przełożył się na krótką piosenkę. To już wystarczyło, by Lily otrzymała gromkie brawa- również od Toma i Ricka. No i Jake'a, choć jego nie mogła dostrzec, bo obecnie przebywał w poczekalni.
Po chwili Hiyappu rozpoczął wykonywanie tańca, w którym przeważały piruety. Po chwili dodał do swego występu Wodną Broń, której Meganium unikała, używając do poruszania się w powietrzu Dzikich Pnączy przez cały czas przytwierdzonych do płyty.
Na tym ich przyjaciółka zakończyła występ i udała się do poczekalni. Tom i Rick również tam poszli, słysząc gromkie brawa.
- Wiedziałąm. To ten łańcuszek przyniósł mi szczęściie- powiedziała Lily z uradowaną miną, ściskając błyszczący sznureczek.
- Taak... A Siwy Mikołaj i Zębata Wrózka istnieją- mruknął głosem pełnym sarkazmu Tom.
- Cicho bądź.
Rick powstrzymał wszczynającą się już kłótnię, wskazując im ekran umieszczony nad jedną z ławek w poczekalni. Był tu zapewne po to, by zawodnicy mogli obserwować poczynania innych uczestników PokeMusicalu- choć Tom i Lily wrzeszczeli na każdego, kto nie nazywał go "pokazami". Na scenie właśnie pojawił się Jake, który miał jeszcze bardziej dostojną minę, niż zwykle. Wyjął dwa pokeballe, z których chwilę później wydostały się Chatot i Shikijika. Twarz Toma zmieniła się na taką, jakby dowiedział się, że Boże Narodzenia miało nastąpić miesiąc wcześniej. Był pewien, że podczas występu pokesarny będzie mógł się ubawić tak dobrze, jakby występował kabaret- a przynajmniej taką miał nadzieję. Rick był jednak pewien udanego występu.
- Shikijika, POD ŻADNYM POZOREM NIE UŻYWAJ KULI ENERGII, a ty Chatot, użyj Śpiewu!
Tom wybuchnął śmiechem, gdy pokesarna na wyraźny zakaz swojego trenera, wystrzelił napełnioną energią kulę. Nie sądził, że Jake wybierze aż tak nietypowy sposób poskromienia Shikijiki. Tłum najwyraźniej uważał tak samo. Chatot jednak uratował sytuację: kolorowe nuty, złączywszy się z Kulami Energii dały naprawdę nieziemski efekt.
- Dziobnij go!- zawołał Jake. Shikijika trafiony dziobem Chatota, wydał z siebie wysoki dźwięk. Chatot zaczął do niego nucić powolną melodię, a Jake zaskoczył wszystkich, wyciągając z kieszeni mikrofon.
- Co on...?- zaczął zupełnie zaskoczony Rick.
Jake przyłożył mikrofon do ust i zaczął śpiewać powolnie, w rytm nadany przez jego pokemony.
- Jeśli możliwość masz, zwiedź pokemonów świat... Lecz kiedy wrócisz już, baw dobrze się znów tu. Odliczaj, trzy, dwa razy, po czym oklaskuj nas...
Jake skończył śpiewać, a rozbawiona mina Toma ustąpiła innej, napełnionej po brzegi podziwem. Już dawno zauważył, że rywal Lily ma bardzo dźwięczny głos. Nie sądził jednak, że potrafi tak świetnie śpiewać. Sam nie wiedział, co powiedzieć.
Tłum już oklaskiwał Jake'a, a jeden z sędziów wstał i zdjął swój kapelusz w geście uznania.
Nikt nie był zaskoczony- poza Lily- kiedy Jake dostał się dalej na pierwszym miejscu. Lily była jednak tuż za nim i uż wiedziała, że może się z nim zmierzyć dopiero w finale. Oboje bez problemu wygrali półfnałówą rundę, podczas gdy Tom bawił się w zapowiadanie występów piosenkarzy, zainspirowany występem Jake'a.
- Ależ teraz będą jaja, bo teraz wystąpi Kayah! Wyjmij teraz z nosa gil, bo na scenie dzisiaj Feel!
W tym momencie zaczęła się walka. Lily wybrała Infernape'a i Meganium, a Jake Chatota oraz Shikijikę. Meganium został kilka razy zdzielony Powietrznym Asem, nim uruchomił swoją zdolność- Wzrost. Natychmiast odpowiedział Słonecznym Promieniem, któy przyjął Shikijika. Rozwścieczony natychmiast powali go Kulą Energii Infernape w akcie zemsty uderzył Ognistym Bombardowaniem w Chatota. Ten, ledwo żywy zaatakował go skrzydłami, obracając się. Na swoje nieszczęście drasnął również pokesarnę. Ten wkurzony zaczął strzelać Kulami Energii gdzie popadnie.
- Nieprawdopodobne- powiedział Rick, widząc zupełnie nieprzytomnego Infernape'a oraz Chatota.- Powalił i przeciwnika, i kumpla.
Lily zaskoczona zamknęła w ballu Infernape'a, po czym wróciła do poczekalni podczas gdy Jake właśnie otrzymywał wstążkę, która- jak wynikało z przemowy komentatora- była jego trzecią.
- Wiedziałam, to wina tego łańcuszka- powiedziała ze złością, po czym zwróciła się do chłopaków.- Jaką długość powinien mieć łańcuszek?
- Dwa metry- burknął Tom. Kąciki warg Lily zadrgały, jakby powstrzymywała się od śmiechu.
- No ale skoro zakończyliśmy wątek WaterSportu oraz pokazów w Sky Arrow, to może wyruszamy do Hiun City?- zaproponował Rick.
- Dobra! Ruszamy do Fiut City!
Lily złapała się za głowę w geście degustacji.

25. Pokełącze! Powrót Shavera



Hiun City. Jedno z najbardziej rozwiniętych miast w regionie Isshu i prawdopodobnie największe. Rzeczą charakterystyczną jest olbrzymi port, ciągnący się wzdłuż linii brzegowej miasta, leżącego właśnie nad morzem.
Wszystkie budynki są tu co najmniej wielkości biurowców, a niektóre są po prostu drapaczami chmur, najwyższymi w całym regionie. Mimo wysoko rozwiniętej cywilizacji miasto jest nadzwyczaj urokliwe. Nie unosi się tu smog, bo ludzie korzystają w dużej mierze z energii słonecznej. Świadczy to o tym, że chca oni żyć całkowicie w zgodzie z naturą.
- Frut City! To jest to!- zawołał Tom, zatrzymując się tuż przed bramą miasta.
- Ty nawet nie umiesz poprawnie przeczytać nazwy?- zapytała zrozpaczonym z szaleństwa - do którego zresztą doprowadził ją Tom- głosem Lily.
- Może chodźmy do Centrum Pokemon?- zapytał Rick, jako pierwszy przekraczając próg miasta. Wciąż wpatrywał się w dwójkę przyjaciół, teraz sprzeczającą się o to, kto pierwszych z nich przejdzie przez bramę.
- Dziewczynom się ustępuje- powiedziała stanowczo Lily, uderzając Toma w brzuch z łokcia. Ten jęknął cicho, po czym odsunął się, mówiąc:
- Wyluzuj miednicę! Przełaź pierwsza, głupim się ustępuje!
- Więc na co czekasz? Właź!
Wreszcie przeszli przez bramę, a Rick był tak zirytowany, że niechcący na kogoś wpadł.
- Masz Alzheimera?- zapytał Tom.- Mieliśmy iść do Centrum...
- A zbanować ci konto na tibii?
- Nie gram w tibię.
W tym momencie z lekko piaskowej drogi podniosła się dziewczyna przewrócona przez Ricka. Ten natychmiast przestał sprzeczać się z Tomem.
- Przepraszam- powiedział Rick takim głosem, jakby zjał za dużo ciasta.
Dziewczyna się zaczerwieniła. Miała długie, ciemne i gęste włosy, białe kozaki sięgające niemal do kolan oraz czarną sukienkę, zakrywającą jej połowę ud.
- Jestem Rick.
- A ja Diana. Czekaj... Rick?
- Niech zgadnę... "jakież to piękne imię"- zaczęła naśladować jej głos Lily takim głosem, jakby wiedziała dokładnie o co jej chodzi. Ta spłonęła rumieńcem.
- Diana, daj se siana- zaintonował Tom.
- Cicho bądź, deklu. Niejaki Rick, John i Billy mają stawić się do naszej siostry Joy, gdy tylko pojawią się w mieście.
- John?- zapytał Tom.
- Billy?- zdumiła się Lily.
Mimo jawnego zdziwienia poszli do Centrum Pokemon, by sprawdzić, w jakim celu miał tu stawić się Rick.
- Rick, Tom i Lily?- spytała pielęgniarka, gdy Rick powiedział jej, w jakim celu tu przybyli.
- A to nie miał być John i...- zaczęła Lily.
- Zabiję kretynkę- powiedział wzburzonym głosem Tom. Fakt, że ktoś przeinaczył jego imię wołał o pomstę do nieba, a co najmniej o pozew, który zamierzał wnieść za tę obrazę do sądu.
Okazało się, że otrzymali trzy urządzenia- po jednym dla każdego- pełniące funkcję czegoś w rodzaju telefonu z funkcją GPS. Zwało się pokełączem.
- Coś mi tu nie pasi- mruknął Rick.
- Jak ci nie pasi, to napisz do Kasi- ścięła Lily.
- Kasia cię zgasi- dodał Tom, chichocąc.
- Lepiej bądź cicho Tom, bo wyślę cię na kurs "I ty możesz prasować"- odciął się Rick.- Ja po prostu się zastanawiam, kto mógł nam to podarować. Bo to kosztuje minimum stówę.
- A właśnie- rzekła siostra Joy.- Chłopak mial blond wlosy, białopomarańczową koszulkę w paski i charakterystyczny zielony szalik. Nazywał się Lucas.

* * *



Tom bawił się swym pokełączem. Odkrył fascynującą możliwość zbliżenia, co pozwoliło mu na odszukiwanie zabawnych reklam.
- O, ta jest fajna... "Podaj piwo, kobieto. A może użyłbyś magicznego słowa? Czary mary, podaj browary... Kurs poskramiania kobiet!"...
- A tu reklama mięsa- przerwała mu Lily, której również spodobała się ta funkcja.- Trochę czarny humor. Kanibal mówi, że ma dobre dzieci. A dziecko najwyraźniej wierzy w reinkarnację, bo ma zaciesz, jakby to nie jego mieli zjeść...
- A tu czerwony muchomor z napisem "Przysmak teściowej"...
- Litości!
Te nieustanne czytania reklam najwyraźniej nmie bawiły Ricka, aż tak jak ich. Prawdę mówiąc, w ogóle go nie bawiły. Raczej nudziły.
- Nie wiem czy zauważyliście, ale te reklamy czytacie któryś raz. A żart powtarzany kilka razy jezt żartem niesmacznym.
- Chędoż się!- zawołał Tom. To już zmusiło Ricka do cichego chichotu.
- Coś ty powiedział?- zapytał z udawaną nutką groźby.
- Zasugerował, byś poznał jakąś fajną dziewczynę i zaczął z nią studiować anatomię człowieka- mruknęła Lily na tyle cicho, by jedynie Tom ją usłyszał.

* * *



- Infernape, Ognisty Klaps!
Podopieczny Toma uformował swoją grzywę w gruby pas, po czym zdzielił nim Swannę Ricka- bo właśnie byli podczas treningu.
- Co ja widzę...
W tym momencie Tom odwrócił się z takim impetem, że niemal się przewrócił. Jego Infernape doskoczył do niego, by powstrzymać upadek.
- Shaver?- zdziwiła się Lily.- A co ty tu robisz?
- Właśnie mam dwa dni wolnego. Szefuńcio uznał, że zasłużyłem na odpoczynek...
- Innymi słowy zwolnił cię?- zapytał rozbawionym głosem Rick. Shaver popatrzył na niego, jak na karalucha.- A jeśli już mowa o pracy, to nam też już powoli zaczyna kończyć siękasa...
- Jak to? Przecież wziąłem równy tysiak!- zawołał Tom.
- Ja troszkę mniej. No ale wiesz, jak się wcina hot-dogi bez opamiętania...- mruknął Rick.
- Z opamiętaniem! Pamiętam wszystkie, które zjadłem i mogę z całą stanowczością stwierdzić, że w Sky Arrow mają decyfit ketchupu!
Shaver roześmiał się, po czym usiadł na ławce obok Lily.
- Zdumiewające- mruknęła ta, mierząc go krytycznym spojrzeniem.- Nie pracujesz, ale płaszcz masz ten sam. A jest jeszcze ciepło.
- Mam w nim wiele potrzebnych rzeczy... czy to pokełącze?- zapytał niespodzieawnie, wskazując na trzymane przez nią urządzenie.
- Tak. Dostaliśmy je od naszego przyjaciela, Lucasa- powiedziała udając obojętność Lily, widząc zazdrość wymalowaną na twarzy detektywa.
- Zamień się!
- Chyba żart...
- Dam ci aparat!- zawołał Shaver, wyciągając z kieszeni aparat cyfrowy marki Olympus. Oczy Lily rozbłysły się.- Najnowszy model!
- Dobra, masz!- Lily podała mu pokełącze i wzięła aparat, wpatrując się w niego zafascynowanym wzrokiem. Nawet nie zwróciło uwagi na to, że Tom i Rick skończyli trening i rozmawiali wraz z Shaverem o Lucasie.
- Nie chcecie mu podziękować? W bazie danych są zapisani wszyscy użytkownicy pokełącza- powiedział Shaver, wyjmując pokełącze otrzymane od Lily. Rick opisał mu dokładnie wygląd Lucasa, a ten po kilku minutach go odnalazł.
- Dobra, możecie z nim pogadać- powiedział, podając im urządzenie.
Tom chwycił pokełącze i aż go zatkało- odebrał ktoś zupełnie inny od Lucasa. Rick spojrzał mu przez ramię, po czym zdumionym głosem zawołał:
- Jade?!

Shaver - 2010-10-04 13:17:16

Taka nagła evolucja? :fuuu:!

Hikaru - 2010-10-04 13:31:47

Rozdział 11 wymiata!

Najlepsze teksty:

- Przez ciebie upadł mi szejk!- zbulwersował się Tom.- Wiesz co? Gdybym był dziewczyną i poprosiłbyś mnie do tańca w tym stroju... Wiesz co bym odpowiedział?
- Nie.
- Skąd wiedziałeś?- Jake nie przejął się tą uwagę, najwyraźniej pewien, że ubiera się stylowo.

Albo:

Zaczął czytać jakiś artykuł.- "Prezydent był na premierze..." No nie, zboczeńcy!

Tom - 2010-10-04 15:50:26

Yeep! Czas na kolejną zapowiedź:D

Tytuły kolejnych rozdziałów:
13. Powrót rywali! Turniej o walkę?
14. Rozgrywki w Shippou! Rozpoczyna się turniej!



W najbliższych dniach do miasta Shippou przybywa pierwszy rywal Toma, imieniem Hikaru. Wszyscy są ciekawi tego, jakie pokemony posiada poza znanymi już Pokabu i Mamepato. Do miasta wraca również lider sali. Pojawia się również postać, z którą Tom miał już sporo do czynienia w Sinnoh- Lucas!
Okazuje się, że każdy kto chce stoczyć walkę o odznakę z liderem sali musi zająć wysokie miejsce w regularnie rozgrywanym turnieju w mieście Shippou! Tom, Hikaru i Lucas oczywiście biorą udział w turnieju... W międzyczasie okazuje się, że o odznakę mogą walczyć jedynie dwie osoby, co musi prowadzić do minimum jednego starcia dwóch z trzech chłopaków. Emocje związane w turniejem wykazuje też Lily, co nieco dziwi Toma. Jakie pokemony złapał Hikaru? I kto będzie miał szanse na zdobycie odznaki miasta Shippou?

Burzliwy - 2010-10-04 16:07:43

Super rozdział (jak wszystkie inne)!
10/10 :D

Seth - 2010-10-04 17:29:34

Rozdziały fajne... debiut mojego bohatera też... tylko że ja nie jestem na naszej klasie :lol: nie no serio... rozdział fajny. 9/10

Hikaru - 2010-10-04 17:45:47

Ciekawe kto wygra turniej... :D Rozdział 12, jak i 13 zasługują na 10, na 10! :D Dobre było z tym nk... :P

Alonse - 2010-10-04 18:28:18

Pozwul żetu skometuje czytałam obie cześci i są ciekawe aczkolwiek za szybku (szczegulnie na początku) toczy się akacja opisy otaczającego świata sa skromne ale są i plusy.
- Ciekawa fabuła
- opisy z pokedeksa
- różnorodność postaci
- Niekture imionna (KON - skojarzł mi się z Bleachem od razu)
- Różnorodność pokemonów
- unikalne texty i pomysły na akce :)

Ajana - 2010-10-05 12:01:28

Fajny był tylko tekst z krową, jednak muszę przyznać, że nic oryginalnego, spotkałam się z nim już 2 razy. Poza tym zastanawiam się co mnie trapi :P

Burzliwy - 2010-10-05 16:25:59

Krowa Rlz!!! Spox był też tekst z plaskiem w twarz... twój ff rządzi!

20/10!!!

Tom - 2010-10-05 16:28:40

Topla, kufa, kolejną zapowiedź łapajcie

Tytuły kolejnych rozdziałów
15. Turniej w Shippou dobiega końca! Walka z Aloe!
16. W imię wolności! Pojawia się N!



W najbliższych rozdziałach zostanie dokończony rozgrywający się w mieście Shippou, turniej, którego dwaj zwycięzcy mogą stoczyć walkę o odznakę. Pierwszym z nich zostaje Tom, a drugi zostaje wyłoniony z walki Lucasa z Hikaru. Ten pierwszy wybiera Electivire'a, ten drugi Mamepato- przewaga typów oczywiście daje korzyścia Lucasowi, jednak Hikaru może mieć jakiegoś asa w rękawie. Czy siła młodości będzie mogła się równać z doświadczeniem? I czy którykolwiek z chłopaków zdobędzie odznakę, zmęczony walkami w turnieju?
Niezależnie od tego Tom, Lily i Rick nadal zostają w pobliżu miasta Shippou, gdzie spotykają dość nietypową osobę o równie nietypowym imieniu- choć oni podejrzewają, że może to być jego pseudonim- N. Ma on dość nietypowe poglądy na temat pokemonów, przez co między nim, a liderem grupy, Tomem, dochodzi do pewnych zgrzytów.
Jak potoczą się dalsze przygody Toma, Lily i Ricka?

Hikaru - 2010-10-05 17:29:29

Rozdział przepiękny... Najważniejsze, że Hikaru wygrał, ciekawe jak potoczy się walka mojego bohatera z Lucas'em.
10/10 :p

Ajana - 2010-10-06 16:28:53

Nie znalazłam nic śmiesznego. Walk też za bardzo nie lubię, więc ten rozdział trochę MI się nudził.

Tom - 2010-10-06 16:34:39

Jakby to powiedzieć, ten rozdział praktycznie nie miał być smieszny- mial zwrócic uwagę na dziwne zachowanie Electivire'a.
Bądź co bądź nawet parody z fabułą nie zawsze jest parody.

Burzliwy - 2010-10-06 16:38:37

-a dla mnie był spoko...co prawda nie było zbyt śmiesznych momentów, ale mnie nie o to chodzi...

mnie się podobało...10/10

Tom - 2010-10-06 16:40:25

Bohaterowie



http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ynWlJPWgtzYsxM:http://nerdiary.files.wordpress.com/2008/08/platinum_lucas.png Tom Johnson to główny bohater całej opowieści. Ma nieco ponad trzynaście lat (stan z początku opowiadania).
Już jako dziesięciolatek rozpoczął podróż: zwiedział regiony Kanto, Johto, Hoenn, Sinnoh oraz obecnie rozpoczyna podróż po Isshu. Dotąd jego największym osiągnięciem jest dojście do finału Ligi Sinnoh, gdzie poniósł porażkę z mistrzynią regionu, Cynthią.
Jest bardzo energicznym chłopakiem z często niewyparzoną gębą. Jego niektóre dość aroganckie teksty, nie prowadzą go do szczęścia. Lubi narzekać na wszystko- począwszy od jedzenia, skończywszy na zmęczeniu. Mimo to, najważniejsi są dla niego przyjaciele, których broni bez względu na to, czy mają rację czy nie. Obrażony na kogoś, potrafi utrzymywać swoja ignorancję przez długi okres czasu. Do regionu Isshu wyruszył wraz z Rickiem i Lily, by odnaleźć zaginioną przyjaciółkę, Jade, oraz zrealizować swój największy życiowy cel: powtórzyć wyczyn swojego ojca, zdobycie mistrzostwa ligi.

Pokemony:

http://www.poketown.net/public/poketown/SpriteDP/Maschile/infernape.png
Infernape- zdecydowanie najsilniejszy pokemon z obecnej drużyny Toma, który pokonał aż trzy pokemony mistrzyni regionu Sinnoh. Ma waleczną naturę. W niewyjaśnionych okolicznościach traci możliwość używania ognistych ruchów przez- jak się później okazuje- Reshirama.
Zdolność: Pożar
Obecnie używane ataki: Cios Pioruna, Mach Cios, Trzęsienie Ziemi, Tunel, Podwójny Zespół
http://wiki.pokemonpl.net/images/3/32/627.png
Washibon- pierwszy złapany przez Toma pokemon w regionie Isshu. Mimo początkowej niechęci, gdy zobaczył, jak wiele znaczą dla Toma jego pokemony, wreszcie nawiązał ze swym trenerem nić przyjaźni.
Zdolność: nieznana
Ataki: Szybki Atak, Powietrzny As, Dziobanie, Atak Skrzydłami
http://floatzel.net/pokemon/black-white/sprites/images/495.png
Tsutarja- drugi złapany przez Toma pokemon w regionie Isshu. Jest dość silnym pokemonem, którego Tom złapał już na początku swojej podróży. Pokonał Minezumi Poddo, gdy opanował Trawiasty Mikser, jednak przegrał z ognistym Baoppu. Walczył dobrze z Growlithe'em Shadowa. Walka została przerwana. Według pokedexa Toma, jest gotów do ewolucji.
Zdolność: Wzrost
Ataki: Akcja, Dzikie Pnącze, Szybki Atak, Trawiasty Mikser
http://floatzel.net/pokemon/black-white/sprites/images/570.png
Zorua- mroczny pokemon Toma. Tom złapał go dzięki Tsutarji, wcześniej walcząc o niego z Johnny'ym. Niewiele wiadomo o charakterze tego pokemona, wiadomo jednak, że wykonuje polecenia Toma. Dzięki swym zdolnościom iluzjonistycznym, może zmienić się w każdego pokemona, co pomogło mu w zremisowaniu z Meguroko Shadowa. Póki co, jest najsłabszym pokemonem Toma, jednak robi postępy.
Zdolność: Iluzja
Ataki: Szybki Atak, Akcja, Wściekłe Drapanie

http://th07.deviantart.net/fs70/150/i/2010/150/b/3/Pokemon_Trainer___Emeraldus_by_Emeraldus.jpg Lily to jedna z głównych bohaterek opowiadania. Gdy dowiaduje się o zniknięciu Jade, wraz z Tomem i Rickiem wyrusza do regionu Isshu, zabierając ze sobą Monferno i Meganium. Jest pomocna w stosunku do swoich przyjaciół i nieco arogancka w stosunku do swoich rywali i wrogów. W tym jest podobna do Toma. Mimo to, jest od niego o wiele bardziej opanowana i niekiedy potrafi go uspokoić i opanować jego wybuchy.
Jest świetną koordynatorką- o tym możemy się przekonać już w regionie Sinnoh, gdzie podczas Wielkiego Festiwalu pokonała Jade i przegrała dopiero w finale największej imprezy koordynatorów. Jest w wieku zbliżonym do Toma.

Pokemony:
http://www.poketown.net/public/poketown/SpriteDP/Maschile/monferno.png -> http://www.poketown.net/public/poketown/SpriteDP/Maschile/infernape.png
Infernape- to starter Lily i jeden z jej największych atutów. Często używany w pokazach, jak i w walkach. Ewoluował podczas pierwszych pokazów w regionie Isshu, kiedy też opanował Ogniste Bombardowanie.
Ataki: Ognista Pięść, Krąg Ognia, Miotacz Płomieni, Mach Cios, Ogniste Bombardowanie
Zdolność: Pożar
http://www.poketown.net/public/poketown/SpriteDP/Maschile/meganium.png
Meganium- to jeden z ulubionych pokemonów Lily, chyba najczęściej używany do pokazów. Jest samicą.
Ataki: Trujący Pył, Świecące Lustro, Magiczny Liść, Kula Energii, Słoneczny Promień, Ochrona
Zdolność: nieznana
http://floatzel.net/pokemon/black-white/sprites/images/515.png
Hiyappu- to pokemon wykluty z jajka, otrzymanego od lidera sali Sanyou, Kona. Nie wiadomo czemu dostała to jajko. Hiyappu jak na dość młodego pokemona, radzi sobie całkiem nieźle.
Zdolność: nieznana
Ataki: Akcja, Wodna Broń, Szybki Atak

http://a.imageshack.us/img819/5392/rickp.png Rick to jeden z głównych bohaterów opowiadania, który podróżuje wraz z Tomem i Lily po regionie Isshu w celu odnalezienia Jade. Jest najbardziej rozważny z całej trójki, jednak i on potrafi być denerwujący (np. podczas opowiadania o WaterSporcie). Jest również starszy od Toma i Lily, jest dla nich kimś w rodzaju mentora. Jest obdarzony nieprzeciętną inteligencją i potrafi wyciągać poprawne wnioski. Jego zdolność logicznego myślenia niejednokrotnie przydaje się całej trójce.
Do regionu Isshu zabiera jedynie Weavile'a bez jasno określonego celu. Wkrótce jednak powiększa swój skład, a gdy dowiaduje się o zawodach w WaterSporcie, postanawia wypróbować swoich sił w tej dziedzinie. Od tej pory chce zostać mistrzem WaterSportu.

Pokemony:
http://www.poketown.net/public/poketown/SpriteDP/Maschile/weavile.png
Weavile- to jedyny zabrany przez Ricka pokemon. Jest bardzo silny- podczas zawodów WaterSport, to właśnie on pokonywał wszelkie pokemony, stojące na drodze jego właścicielowi. Dzięki niemu Rick złapał Purotoogę.
Zdolność: nieznana
Ataki: Mroczny Puls, Kula Cienia, Lodowy Promień, Mroźny Wiatr, Mroczne Cięcie, Siekanie, Szybki Atak
http://floatzel.net/pokemon/black-white/sprites/images/564.png
Purotooga- to pierwszy złapany w regionie Isshu pokemon Ricka. Znajduje jajo Lily i w tych okolicznościach Rick łapie go, przy użyciu Weavile'a. Dzięki niemu Rick złapał Swannę. Raczej defensywny pokemon. Brał udział w zawodach WaterSport.
Zdolność: nieznana
Ataki: Ochrona, Odnowa, Wodna Broń, Antyczna Moc, Gryzienie, Schowanie
http://floatzel.net/pokemon/black-white/sprites/images/581.png
Swanna- to drugi złapany przez Ricka pokemon w regionie Isshu. Dzięki swym zdolnościom latania jest przydatnym pokemonem w zawodach WaterSport. Wcześniej był ochroniarzem innych Swann i Koaruhii'ch.
Zdolność: nieznana
Ataki: Bąbelkowy Promień, Wodna Broń, Atak Skrzydłami, Lot, Powietrzny As

Hikaru - 2010-10-06 18:16:09

Yea, jestem zadowolony.. :D Czekam na kolejny...

Rozdział: 10/10 :D

Seth - 2010-10-06 19:10:54

No.... fajny rozdział, ale bywały lepsze :D Dobra robota again 10/10

Shadow - 2010-10-06 20:36:10

Dobry :D 9/10.
Sorry, że się nie wykazałem opinią :p

Hikaru - 2010-10-07 13:57:20

Nowy rozdział super, tak jak wszystkie... :D 10/10...

Tom - 2010-10-08 11:57:01

Tytuły kolejnych rozdziałów:
17. Ochrona terytorium!
18. WaterSport! Przygotowania do zawodów!



Tom, Lily i Rick w najbliższym czasie wreszcie wyruszają z miasta Shippou do kolejnego miasta, w którym Tom będzie miał szansę zdobyć trzecią z ośmiu odznak potrzebnych do występu w Lidze Isshu. Wkrótce zatrzymują się w lesie, by potrenować swoje pokemony. Przerywa im jednak pewien pokemon, strzelający Wodną Bronią. Później okazuje się, że broni on jedynie swojego terytorium...
Gdy trójka przybywa do kolejnego miasta, dowiadują się o charakterystycznych dla tego regionu zawodach- WaterSport. Czy cała trójka weźmie udział w tej konkurencji? Jakie są jej zasady i kto zwycięży?

Ajana - 2010-10-08 13:22:50

"Jesteś pewien, że to nie jest skrót od "niedorozwinięty"?"-to jest ekstra ^^ muszę przyznać, że "N" nawet mnie przekonał ;P

Burzliwy - 2010-10-08 14:03:52

najlepszy tekst w tym rozdziale moim zdaniem to:
- Fakt- potwierdził Tom, marszcząc czoło.- Przy nich, idea "śmierć samobójcom" czy chęć stworzenia pachnącego łajna wydaje się być zupełnie normalnym pomysłem.

I jeszcze:
- Dobra, możemy wracać na trasę do Fiun City- powiedział wesoło Tom.
- Hiun City...- poprawiła go Lily.
- Chyba lepiej wiem, w jakim mieście zdobędę trzecią odznakę- powiedział zirytowanym głosem Tom.
Lily wzruszyła ramionami i ruszyłą za śmiało sunącymi na przód przyjaciółmi.

dzisiejszy rozdział był super! 10/10 jak zwykle...

Hikaru - 2010-10-08 15:21:39

Nowy rozdział dobry, najlepsze było "PiS - Potwory i spółka" XD Z krzesła prawie nie spadłem.
Bardzo dobry rozdział, czekam na następny. 10/10

Ajana - 2010-10-09 08:24:26

Nie wiem czemu, ale  ostatnie 3 zdania wypowiedziane przez bohaterów przypominają mi mój fick. No dobra, byłam inspiracją :D Ogólnie rozdział nawet fajny, czekam na ligę i moje kolejne pokazy :P

Tom - 2010-10-09 16:59:04

Tytuły kolejnych rozdziałów:
19. WaterSport! Rick kontra Shadow!
20. Mroczna walka! Zjawia się Meguroko!



Nowa konkurencja o nazwie WaterSport spodobała się Rickowi. Nie jest dla nikogo zdziwieniem, gdy on jedyny z całej trójki bierze udział w tych zawodach. Musi pokonać dzikie pokemony, następnie pokonać staw pełen groźnych pokemonów i przepłynąć rzekę, po czym stoczyć walkę z osobą, która tak jak on dosć szybko upora się z tymi zadaniami. Nieoczekiwanie tą osobą jest znana już całej trójce postać: Shadow. Poza Futachimaru prezentuje on zupełnie nowego pokemona, który okazuje sie być silnym przeciwnikiem. Rick zaś wystawia do walki jedynie wodne pokemony. Kto zwycięży i zdobędzie pierwszy złoty symbol?
Wkrótce również Tom mierzy się z kolejnym, zupełnie nieznanym mu wcześniej pokemonem typu mrocznego- Meguroko. Kogo użyje w walce i jak zakończy się to starcie?

Hikaru - 2010-10-09 17:07:21

Nowy rozdział bardzo dobry, jest parę dobrych tekstów, no i co tu jeszcze gadać...?
9, 5/10 :P

Shaver - 2010-10-09 17:32:50

Hmm ciekawe new rozdziały :D
Walki staraj się opisywać dokładniej i będzie git.

Shadow - 2010-10-10 09:11:08

Najnowszy chap podoba mi się, a ten pokemon którego złapałem też niczego sobie w porównaniu do Mijumaru :D.

10/10 i mam nadzieję, że jeszcze trochę pobędę w twoim ficku (na jakiś czas)

Tom - 2010-10-10 19:44:53

Pewnie was zaskoczyłem faktem, ze 20 rozdział stanowi koniec Pierwszego Tomu Isshu Adventure Saga. Ale wolałem zakonczyc tom w odpowiednim momencie. A teraz zapowiedź nie tylko kolejnych dwóch rozdziałów, ale calego tomu Drugiego!

TOM 2- ZAPOWIEDŹ!



Tom, Lily i Rick kontynuują swoją podróż po regionie Isshu, chcąc odnaleźć swoją przyjaciółkę, Jade, a także realizować swoje cele. Tom stara się skompletować osiem odznak ów regionu, Lily pięć wstążek, pozwalających na występ w Wielkim Festiwalu, a Rick trzy złote symbole w konkurencji WaterSport.
Shadow i Tom zostają "wrzuceni" w wymiar Unowna, który okazuje się być skutecznym rozwiązaniem pewnej zagadki, a przynajmniej dzięki niemu, Tom może wreszcie zrozumieć postępowanie Shadowa. Sam jednak nie jest pewien, czego mógł dowiedzieć się o nim. W najnowszej serii przygód Toma Johnsona i jego przyjaciół większą rolę zaczną odgrywać postacie, które wcześniej mogły wydawać się jedynie osobami, mającymi zapewnić wzburzenie (innymi słowy, pełnić funkcję rywala). Ponownie pojawiają się Jake i Shaver.
Lucas podarowuje pewne przedmioty Tomowi, Lily i Rickowi, dzięki czemu mogą się skontaktować z pewną osobą. Wreszcie pojawia się również Jade, a główna trójka dowiaduje się co nieco o planach Teamu Plazma oraz Zespołu G.
Zapraszam do czytania kolejnego tomu Isshu Adventure Saga!

Shadow - 2010-10-10 20:22:41

Podoba mi się to, że mam Krokodyla i cała fabułka ostatniego rozdziału. Mam nadzieję, że w drugim tomie pojawię się na dłużej, albo stanę się Main Hero :D.
Ocena całego Tomu:

Fabuła: 10/10
Opisy i Zachowania Bohaterów: 9/10
Opisy Pokemonów: 10/10
Humor: 10/10
Wprowadzenia Postaci: 9/10
Akcja: 10/10
Interpunkcja, Język, Ortografia: 10/10

Podsumowanie:

9,5/10 :D

Burzliwy - 2010-10-10 20:34:07

Zanim jeszcze zarejestrowałem się na tym forum słyszałem o czymś takim jak ff, ale do głowy mi nie przyszło, że to opowiadanie może być takie fajne... Szczerze jak napisałem w kastingu kilka info na temat mojej postaci odnośnie tego ficku to trzymałem kciuki, aby się udało. Udało się, a teraz się okazuje, że Tom naprawdę fajnie wprowadził moją postać i teraz odgrywa jakąś tam rolę...może nie najważniejszą, ale mam nadzieję, że trochę ważną. Co do tomu 2 to nie mogę się doczekać!

Fabuła: 10/10
Opisy i Zachowania Bohaterów: 10/10
Opisy Pokemonów: 10/10
Humor: 10/10
Wprowadzenia Postaci: 9,5/10
Akcja: 10/10
Interpunkcja, Język, Ortografia: 10/10

Podsumowanie:

10/10

Co się obijasz? Pisz dalej Tomku! xD

Tom - 2010-10-11 13:51:11

A piszę, piszę:P
Dodany 21 rozdział, rozpoczynający tom 2;]
Znajduje się na pierwszym poscie 5 strony.

Shadow - 2010-10-11 14:46:08

Jaka historia, bajer 10/10. Podobało mi się to, ciekaw jestem jak Tom teraz zareaguje na to co zobaczył :D

Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

Shaver - 2010-10-11 15:00:23

Cool rozdział!

Burzliwy - 2010-10-11 17:07:47

naprawdę ekstra! Ten rozdział trzeba powiedzieć, że bardzo mnie wzruszył. naprawdę przeszłość shadowa jest mroczna!

10/10 Ale miałeś wenę, aby to napisać...:D

Ajana - 2010-10-11 17:15:12

Wiedziałam, że Tom użyje Zoruy i Tsutarii. A Unowna się nie spodziewałam...chyba jak każdy. Zastanawiam się co też dalej z nimi będzie.

Historia Shadowa trochę przewidywalna-rodzice umarli (bla bla) dom dziecka (bla bla)
Zastanawia mnie jednak ta postać, i chyba też już gdzieś słyszałam ten głos ;P

Hikaru - 2010-10-11 17:16:24

Bardzo dobre rozdziały... :D Czekam na opis postaci....

Tom - 2010-10-11 18:24:28

Racja, Hikaru, zapomniłem:P
Już skończyłem bohaterów głównych. Link niżej
KLIK

Shadow - 2010-10-13 06:16:36

Kolejny Chap, świetny. 10/10

Shadow - 2010-10-13 19:20:39

Hmmm. Rozdział godny uwagi i forma Tom'a wraca :D
Trzymaj tak dalej.

[Sorry za spam.]

9/10

Shaver - 2010-10-13 19:39:11

Fajne nowe rozdziały :D

Shadow - 2010-10-14 20:00:54

PokeMusical dobrze przedstawiony :D i dużo śmiesznych tekstów.

10/10

Seth - 2010-10-15 09:10:39

Fajne tekściki..... i ogólnie rozdział fajny.... tylko ty wymuszasz komenty od ludzi pod obietnicami które  się nie spełniają  :Kidding: ale rozdział 9/10 :D

Tom - 2010-10-15 09:18:37

Sie jeszcze zdziwisz, Żony;<

Tytuły kolejnych rozdziałów:
25. Pokełącze! Powrót Shavera
26. Sprawa dla detektywa



W najbliższych odcinkach powróci dobrze znana już postać- Shaver. Tom, Lily i Rick wreszcie przybywają do miasta Hiun City, gdzie czeka na nich niespodzianka- Lucas postanowił podarować im pokełącza. Otrzymują je jednak za pośrednictwem siostry Joy, co wydaje im się lekko podejrzane, tym bardziej, że wyruszył on w jasno określonym celu. Czy wyjaśni się to już teraz?
Wkrótce Tom, Lily i Rick są o wiele bliżej rozwiązania zagadki Jade- wreszcie udaje im się z nią nawet połączyć, jednak ona nie może im podać zbyt wielu informacji. Shaver postara im się pomóc, wkładając w to wszystkie swoje siły.
Czy Shaver pomoże trójce przyjaciół w poznaniu tajemnicy porwania Jade? I jak radzi sobie Lucas?

Tom - 2010-10-22 15:47:41

Że tak zarymuję:
fick zostaje zawieszony na czas nieokreślony.
Po prostu brak czasu oraz ciekawych pomysłów mnie do tego skłaniają. No i nie wiem, czy to nie jest całkowite porzucenie- chciałbym spróbować czegoś innego, gdy już znajdę na to czas.

Tom - 2012-04-08 17:49:35

omg, to już 1,5 roku temu.
kawał nostalgii ;_;

www.dbpoland.pun.pl www.waler-gym.pun.pl www.4u.pun.pl www.narutofungraforum.pun.pl www.sa.pun.pl